Korona Kielce: Niekończąca się opowieść

2016-12-28 19:13:05; Aktualizacja: 7 lat temu
Korona Kielce: Niekończąca się opowieść Fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info

Od kilku lat w Kielcach tworzy się coś z niczego i przynosi to spodziewany efekt w postaci utrzymania. Czy w tym roku będzie podobnie? Na razie wygląda na to, że tak.

Po wykręceniu wyniku ponad stan przez Marcina Brosza wydawało się, że Korona pod jego wodzą w końcu ruszy z miejsca i zacznie grać w Ekstraklasie o coś więcej niż tylko przetrwanie. 43-letni szkoleniowiec miał długofalowy plan na swoją pracę w Kielcach, ale włodarze klubu nie przywykli do tego typu rozwiązań i postanowili zakończyć z nim współpracę po dobrym sezonie. W efekcie za trenerem podążyli kluczowi zawodnicy „Żółto-Czerwonych” tacy jak Airam López Cabrera, Kamil Sylwestrzak czy Vlastimir Jovanović. Tym samym stało się jasne, że w kolejnym sezonie ekipie z województwa świętokrzyskiego znów będzie przyświecał znajomy cel pod tytułem - „za wszelką cenę utrzymać się w elicie”.

Przedstawiciele zespołu zaskoczyli wszystkich i powierzyli tę misję absolutnemu debiutantowi w osobie Tomasza Wilmana. Człowiek, który przez całą swoją karierę był związany z Kielcami został obdarzony ogromnym kredytem zaufania, ponieważ związał się z drużyną dwuletnim kontraktem. Ponadto na jego korzyść przemawiał fakt, że jako wychowanek „Złocisto-Krwistych” dobrze znał struktury klubu i wiedział czym dysponuje, ale czy to mogło wystarczyć do odniesienia sukcesu w postaci utrzymania?

Kielecki rollercoaster

Na początku było trzeba jednak zadbać o uzupełnienie braków kadrowych. Do Korony przed startem i już w trakcie sezonu dołączyli tacy gracze jak Ken Kallaste, Miguel Palanca, Dani Abalo, Maciej Gostomski, Jacek Kiełb, Mateusz Możdżeń czy Mariusz Rybicki. Większość z nich okazała się wartościowymi wzmocnieniami zespołu, mimo że początek rozgrywek tego nie pokazywał. Wysoka porażka z Zagłębiem Lubin (0:4) nie zapowiadała nic dobrego. Potem jednak kielczanie pod wodzą Tomasza Wilmana zaczęli osiągać coraz lepsze wyniki, które wywindowały ich na wysokie czwarte miejsce w ligowej tabeli.

W tym momencie można było zakładać, że Koronę przynajmniej do końca rundy jesiennej nie spotka nic złego. Niestety w mediach coraz głośniej zaczęło się mówić o tym, że senegalski inwestor nie wprowadzi swojego kapitału do miejskiej spółki i znów stało się jasne, że przyszłość „Żółto-Czerwonych” będzie zależna od radnych. Te doniesienia rykoszetem uderzyły w piłkarzy, którzy już nie pierwszy raz zaczęli zaprzątać sobie głowy sprawami zewnętrznymi. Z tego stanu nie potrafił ich wyprowadzić niedoświadczony szkoleniowiec i w efekcie ekipa z województwa świętokrzyskiego w coraz gorszym stylu zaczęła osuwać się w dolne rejony tabeli Ekstraklasy.

Zmiana i przemiana

Pozycja Tomasza Wilmana z każdą kolejną porażką słabła i w końcu włodarze kieleckiego klubu postanowili go zwolnić. Drużynę tymczasowo przejął Sławomir Grzesik, który opatrzył tylko powierzchowne rany w Koronie, co pozwoliło na stworzenie przyzwoitego widowiska z Legią Warszawa (2:4) i odniesienie niespodziewanego zwycięstwa nad niepokonanym do tej pory przed własną publicznością Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (3:1). Po tej sensacyjnej wygranej do szatni „Złocisto-Krwistych” wszedł Maciej Bartoszek. Szkoleniowiec wykonywał znakomitą pracę w Chojniczance Chojnice i nic dziwnego, że włodarze pierwszoligowego zespołu nie chcieli go łatwo wypuścić. Koniec końców przedstawiciele obu ekip doszli do porozumienia i były trener między innymi GKS-u Bełchatów wylądował w klubie z Kielc.

39-latek miał dużo szczęście, że Korona zgarnęła komplet punktów w starciu ze „Słonikami”, ponieważ to w znaczny sposób ułatwiło mu wejście do szatni i wprowadzenie drobnych, ale jakże znaczących korekt w grze drużyny, które w ekspresowym tempie zaskoczyły, o czym świadczą zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin (2:1) i Pogonią Szczecin (4:1). W kolejnych dwóch meczach „Żółto-Czerwoni” musieli uznać wyższość swoich rywali, ale zarówno w spotkaniu przeciwko Piastowi Gliwice (0:1) jak i Lechowi Poznań (0:1) nie wyglądali źle, co potwierdzili w ostatnim pojedynku w tym roku przeciwko Lechii Gdańsk (2:0).

Nie da się ukryć, że Korona za sprawą Macieja Bartosza znacznie poprawiła swoją solidność w defensywie i do tego dołożyła kilka elementów zaskoczenia w ofensywie, co w efekcie pozwoliło drużynie wspiąć się na dziewiąte miejsce w tabeli Ekstraklasy i z podniesionym czołem patrzeć na drugą część sezonu.

Poza świetnym wejściem nowego szkoleniowca na słowa uznania zasługują też Nabil Aankour, Vanja Marković, Miguel Palanca, Djibril Diaw, Rafał Grzelak, a nawet Bartosz Rymaniak. Każdy z nich swoimi umiejętności i charakterem dołożył cegiełkę do dobrego wyniku zespołu w rundzie jesiennej. Jeżeli wiosną dołączą do nich Radek Dejmek, Mateusz Modżeń, Dani Abalo oraz Michała Przybyła lub inny napastnik, to kielczanie mogą zakończyć fazę zasadniczą w czołowej ósemce.

Więcej na ten temat: Polska Korona Kielce Ekstraklasa