Krzysztof ŚWIĄTKOWSKI: Błysk geniuszu Cristiano Ronaldo

2014-06-26 17:59:59; Aktualizacja: 10 lat temu
Krzysztof ŚWIĄTKOWSKI: Błysk geniuszu Cristiano Ronaldo Fot. Transfery.info
Dawid Michalski
Dawid Michalski Źródło: Transfery.info

Ostatni dzień fazy grupowej okazuje się być tym najciekawszym, bo zwycięzcą może zostać każdy - Portugalia, Niemcy, Ghana bądź USA.

 Zapraszamy do wpisu Krzysztofa Świątkowskiego, licencjonowanego agenta FIFA i właściciela agencji menadżerskiej "Hat-Trick Football Agency", a jednocześnie naszego mundialowego eksperta,  który przyjrzał się największej gwieździe Portugalii, a także ocenił wpadki europejskich gigantów.

Cristiano Ronaldo. Co by zrobiła Portugalia bez niego. Jest tak samo, a może nawet bardziej ważnym piłkarzem dla swojej reprezentacji, aniżeli Messi dla Argentyny. Jedną akcją w meczu z USA przedłużył szansę "Seleção das Quinas" na dalszą grę, a przecież on nawet w 50% nie jest gotowy do gry. Ciągle przechodzi jakieś zabiegi, odnowy, które po każdym spotkaniu stawiają go na nogi, ale nie jest wciąż w stanie grać na pełnych obrotach. Ta jego asysta była tym bardziej niesamowita, że to podanie wykonał praktycznie z "kolana", a wcześniej kompletnie mu nie szło, uderzał piłkę gdzieś w trybuny, nie był w stanie wykonać udanego dryblingu. Takich piłkarzy jednak po prostu się z boiska nie ściąga i czeka się na ten jeden błysk geniuszu. W dzisiejszym meczu będzie podobnie. On musi być na boisku. On jest ich mentalnym przywódcą i, owszem, nie wszystko mu obecnie wychodzi, bo nie jest w pełni zdrowia, ale bez niego ta reprezentacja traci połowę swojej wartości. On nawet nie musi czegoś powiedzieć, wystarczy, że się spojrzy i wszyscy rozumieją, o co chodzi.

Portugalię czeka jednak mecz o życie z Ghaną i nawet sam Cristiano Ronaldo może nie wystarczyć. Zakładając, że nie będzie zachowawczego futbolu w meczu Niemcy - USA i że to nasi sąsiedzi wygrają, to wynik drugiego spotkania grupy G zadecyduje o tym, kto awansuje. Na papierze podopieczni Paulo Bento są zespołem bardziej klasowym, ale gra Ghany może wszystkich nas zaskoczyć. Co więcej, możliwe jest, że USA wygra z Niemcami, a piłkarze z Afryki z Portugalią, bo te mistrzostwa są tak nieprzewidywalne, że wszystko jest możliwe i niczego nie można z góry przesądzać. Ta Ghana tak naprawdę może pokonać każdego, widzieliśmy to w starciu z ekipą Joachima Löwa. Nawet ten Asamoah Gyan, z którego eksperci się naśmiewają, bo gra w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, bo marnuje nieraz stuprocentowe sytuacje. A co się okazuje kilka minut później? Wpada w pole karne, strzela z ogromną siłą i nie daje żadnych szans Neuerowi. Z piłkarskiego punktu widzenia taka właśnie jest cała Ghana - raz grają słabo, by przy następnej okazji spychać przeciwnika do rozpaczliwej obrony i strzelać fantastyczne bramki. Myślę też, że te dwa wcześniejsze mecze powinny im w miejsce nadwyżki polotu dodać trochę wyrachowania i boiskowego cwaniactwa. Niestety jednak patrząc na tą reprezentację z mentalnego punktu widzenia oraz przez pryzmat ostatnich afer z nią związanych, może się okazać, że piłkarskie umiejętności nie wystarczą lub po prostu przez wewnętrzne konflikty poszczególni zawodnicy nie będą w stanie ich w pełni zaprezentować. 

Pojawiają się głosy, że europejska piłka jest w odwrocie, bo reprezentacjom z naszego kontynentu nie idzie na mistrzostwach. Ja się z tym nie zgadzam. Ogromny wpływ na to, jak prezentują się piłkarze z Europy, ma również brazylijski klimat - zarówno temperatura oraz wilgotność. Gra na niektórych stadionach, to droga przez mękę. Najbardziej widać to było po Włochach, którzy po pierwszym meczu z Anglikami na Manaus, w następnych spotkaniach nie mieli sił. Oni po prostu nie biegali, oni człapali. W tej sytuacji zespoły z Afryki czy Ameryki Południowej mają przewagę, gdyż lepiej przystosowują się do panujących tam obecnie warunków. Im nie brakuje tlenu, potrafią rozegrać całe spotkanie na wysokich obrotach. Ale oprócz tego, że klimat z pewnością jest częściowym powodem tych niepowodzeń, to uważam, że cała atmosfera gry ofensywnej, jaką w zdecydowanej większości preferują zespoły na mundialu, pozwala reprezentacjom z po za Europy rozwinąć skrzydła i swoją słabszą postawę w defensywie nadrabiać otwartą grą "do przodu".  Dodatkowo o braku słabości europejskiej piłki, mogą świadczyć takie spotkania jak choćby Holandii z Hiszpanią czy Anglii z Włochami. To były fenomenalne widowiska godne najlepszych zespołów na świecie.

Natomiast wyznacznikiem tego, czy niektóre reprezentacje europejskie źle się przygotowały do turnieju, czy może ogólnie piłkarze z tego kontynentu mają problemy z grą w Brazylii, będzie to jak sobie poradzą te kadry w dalszej części turnieju, gdzie nie będzie jeszcze jednego meczu na uratowanie sytuacji. Faza turniejowa to 90, maksymalnie 120 minut i albo wygrywasz albo odpadasz. Tutaj już nie będzie kalkulacji - trzeba będzie grać "na maksa".

Ja jednak nie rozpaczam nad tym, że nie zobaczę kolejnych spotkań Hiszpanów, Włochów czy Anglików. Te reprezentacje, które wskoczyły na ich miejsce, po prostu na to zasłużyły. Były lepiej przygotowane, grały atrakcyjniejszy futbol, były skuteczniejsze.  Takie rozwiązania są dla nas, kibiców, dużo bardziej widowiskowe, co potwierdza w tej chwili średnia strzelanych goli, która jest bliska 3 trafień na mecz - oby tak dalej!

Krzysztof Świątkowski - licencjonowany agent FIFA oraz właściciel agencji menedżerskiej "Hat-Trick Football Agency".