Kto będzie Giroudem, a kto Neymarem Lecha i Rakowa?

2022-05-01 00:34:07; Aktualizacja: 2 lata temu
Kto będzie Giroudem, a kto Neymarem Lecha i Rakowa? Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Presja wpływa na grę piłkarzy. Jednym przeszkadza, drugim pomaga. Dzięki naukowcom zajmującym się futbolem możemy sprawdzić, na kogo stawiać w kluczowej fazie sezonu.

Dla piłkarzy Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa zostało w tym sezonie do rozegrania już tylko 360 minut. W całej lidze na całego trwa walka o utrzymanie, czy puchary, ale najbardziej pasjonująca jest ta o mistrzostwo. Albo będziemy mieli tytuł na świętowane przez cały Poznań stulecie klubu, albo pierwsze mistrzostwo w historii Rakowa. Obie drużyny będą też miały szansę na dublet, bo 2 maja zagrają w finale Pucharu Polski.

Kto ma strzelać decydującego gola?

Każdy gol, każde podanie, ale też każdy błąd czy zła decyzja nabierają coraz większego znaczenia. Na początku sezonu pudło potraktowano by zapewne wzruszeniem ramion. W końcówce - jako kluczowy moment rozgrywek. Choć niby w tabeli punkty zdobyte w kwietniu ważą tyle samo, co te z lipca, to pod względem mentalnym są o wiele bardziej istotne. Ich wpływ widoczny jest od razu.

Czuje to każdy: kibic, trener, prezes, dziennikarz czy piłkarz, ale to tym ostatnim udziela się to najbardziej.

Wyobraźmy sobie zatem, że jeden z zawodników Lecha bądź Rakowa jest w sytuacji sam na sam z bramkarzem w końcowej fazie meczu. Jest remis. Wszyscy wiedzą, że ta sytuacja może zadecydować o mistrzostwie.

Kogo wyobrażamy sobie jako tego zawodnika? Kto najlepiej poradzi sobie w tej sytuacji? Czy pierwszy przychodzi do głowy ten o najlepszych umiejętnościach w zespole? Czy ten, który ma „najsilniejszy mental”?

I wreszcie: jaki wpływ ma presja na grę zawodnika?

Niby piłkarska jakość powinna zawsze się obronić, ale przecież nie zawsze tak jest. Zdarzają się bowiem „piłkarze treningowi”, których w tygodniu chwalą wszyscy koledzy, a którzy w meczu nie są w stanie pokazać swoich możliwości. Tak samo są tacy, co pod presją wznoszą się na znacznie wyższy poziom.

Podświadomie czujemy, którzy piłkarze w meczach o najwyższą stawkę gasną, a którzy rozgrywają wówczas swoje najlepsze zawody. Ale można to też policzyć.

Kto się krztusi, a kto błyszczy?

W 2019 roku naukowcy z uniwersytetu w belgijskim Leuven opublikowali pracę zatytułowaną „Choke or Shine? Quantifying football players’ abilities to perform under mental pressure”.

Jest to, tłumacząc dosłownie na polski, próba jak najdokładniejszego obliczenia, którzy piłkarze pod presją „się krztuszą”, czyli grają słabiej niż zazwyczaj, a którzy „błyszczą”, czyli grają wówczas lepiej.

To pierwsza próba kompleksowego zmierzenia występów zawodnika w różnych stanach emocjonalnych.

Na poziom presji zdaniem badaczy składa się sytuacja przed meczem (bezpośrednia walka o kluczowe miejsce w tabeli lub tradycyjna rywalizacja) oraz sytuacja meczowa (strata pierwszej bramki, utrata prowadzenia, strzelenie gola, wyrównanie).

Z tego wszystkiego wylicza się dla każdej drużyny w każdej minucie meczu specjalny współczynnik presji. Ten jest podstawą do porównania gry zawodników w minutach presji niskiej oraz wysokiej.

W dodatku badacze sprawdzali zagrania zawodników pod trzema kryteriami: wpływu na grę, decyzji (czy zawodnik mógł zagrać lepiej), a także jakości samego wykonania.

I tak na przykład strzał z dystansu jest z reguły decyzją złą, ale dobrze wykonany może przynieść zespołowi znakomity efekt. A świetna decyzja o podaniu do wychodzącego na czystą pozycję napastnika nie ma dobrego wpływu na wynik, jeśli piłkarz zagra tę piłkę po prostu źle.

Giroud lepszy niż Morata

Belgijscy badacze wzięli pod uwagę sezony od 2016 do 2019 roku w pięciu najsilniejszych ligach Europy oraz MLS. W materiale pochwalili się kilkoma wnioskami.

Po pierwsze: ówczesny napastnik Orlando City Dom Dwyer podczas „minut presji” nad wyraz często fauluje przeciwnika w jego polu karnym. Nie blokuje to kontrataków rywala, a w dodatku daje mu darmowe stałe fragmenty gry i czas na ustawienie się. Możemy to sobie wyobrazić: goniący wynik napastnik jest bardziej agresywny, stara się odebrać za wszelką cenę piłkę, a rywal ją po prostu chroni. I mamy faul. Zła decyzja, złe wykonanie i zły wpływ na grę zespołu.

Po drugie: Olivier Giroud to jeden z większych specjalistów w grze pod presją. Przynajmniej tak było, gdy występował w Chelsea, choć w tym sezonie w Milanie na pewno też się tym wyróżnia.

Badacze porównali grę pod presją obrońców Juventusu, pomocników PSG oraz właśnie napastników „The Blues”.

Giroud był bowiem znacząco lepszy pod presją niż Alvaro Morata, choć pewnie do tego nie trzeba badań. A gdy presja jest nieznaczna, czyli w starciach ze słabszymi rywalami bądź gdy wynik meczu jest już niemal ustalony, lepiej postawić na Moratę.





Podobny do Girouda był Angel Di Maria w PSG albo Mehdi Benatia z Leonardo Bonuccim w Juventusie. Badacze z Leuven stawiają nawet odważną tezę: w najważniejszych momentach „Stara Dama” powinna była stawiać na duet stoperów złożony właśnie z tej dwójki.

Po trzecie: Neymar podejmuje złe decyzje pod presją.

– Bez presji Neymar daje drużynie bardzo dużo. Gdy jednak stawka rośnie, Brazylijczyk staje się piłkarzem przeciętnym. Jakość w jego zagraniach jest tak samo wysoka, ale przyczyną tej zmiany są inne, gorsze decyzje, które podejmuje Neymar – tłumaczą badacze.

Te badania to - jak zwykle - dopiero początek poszukiwań odpowiedzi na najważniejsze pytania dla trenera. Ale analitycy w klubach już mogą na podstawie tej metodologii wskazywać tych piłkarzy, którym warto zaufać, gdy stawka rośnie. Albo tych, z którymi jeszcze trzeba przećwiczyć pewne elementy piłkarskiego rzemiosła.

Ishak czy Lopez?

Szukając tych piłkarzy Lecha i Rakowa, którzy pod presją błyszczą, a nie się krztuszą, można sięgnąć do prostych statystyk.

Najlepsi strzelcy obydwu zespołów - Mikael Ishak z Lecha oraz Ivi Lopez z Rakowa - mają też w swoich zespołach najwięcej kluczowych goli. Chodzi o te dające wyrównanie bądź prowadzenie. Odrobinę bardziej kaloryczny w strzelaniu jest Hiszpan, którego 10 z 18 bramek (55%) miały kluczowe znaczenie dla rywalizacji. Z kolei dokładnie połowa goli Szweda (8 z 16) były tak istotne dla Lecha.

Może mieć to związek z tym, jak grają oba zespoły. Choć wygrały tyle samo meczów - 19, to Raków częściej wygrywał ledwie jedną bramką, bo aż 11 razy. Lech robił to jedynie sześć razy, znacznie częściej dobitniej pokazywał swoją przewagę nad rywalem. Dlatego gole Iviego Lopeza siłą rzeczy ważą trochę więcej.

Prawdziwym skarbem dla Lecha jest też Antonio Milić, którego aż 3 z 4 goli dawały zespołowi punkty. W Rakowie wartościowym piłkarzem jest też Vladislavs Gutkovskis (4 z 8 bramek ważyło więcej punktowo).

Skorża stawia na Skórasia

Tyle mówią proste dane, ale te bardziej skomplikowane mogą odkryć nieoczywiste wnioski.

Firma Statsbomb od września 2021 roku prowadzi statystykę „On Ball Value”.

– To sposób na mierzenie wartości każdego zagrania w meczu. Najważniejszym elementem jest miejsce na boisku, w którym zaczyna się i kończy zagranie. Jeśli przybliża drużynę do zdobycia gola, wówczas wpływ takiego zagrania jest pozytywny – tłumaczy Paweł Kapuściński, analityk Rakowa.

W niedoskonały, lecz prosty sposób dużą presję w meczach Ekstraklasy można zdefiniować jako ostatni kwadrans meczu, gdy obie drużyny dzieli najwyżej jeden gol. W tej sytuacji każde zagranie waży więcej, bo może albo dać pewne zwycięstwo, albo nieuniknioną porażkę.

I tak w tych momentach presji lepiej niż w „zwykłych minutach” radzi sobie - co może nawet szokować - Michał Skóraś. Wychowanek Lecha jest bowiem dopiero czternastym najlepszym piłkarzem swojego zespołu w skali całego sezonu w mierzonych metodologią OBV podaniach. Ale gdy bierzemy pod uwagę minuty presji, wówczas wychodzi w swoim zespole na drugie miejsce. Podobnie jest w mierzonych w ten sposób strzałach: w skali całego sezonu Skóraś jest na szóstym miejscu w Lechu. A w tych najważniejszych momentach jest już drugi.

Warto dodać jednak, że Skóraś większość meczów w tym sezonie zaczynał z ławki, zatem w tych kluczowych momentach miał w nogach więcej energii niż podstawowi zawodnicy.

Niemniej jednak Maciej Skorża w ostatnich meczach woli stawiać od pierwszej minuty na Skórasia niż kupionych za duże pieniądze innych skrzydłowych: Adriela Ba Louę czy Kristoffera Velde. Im ważniejsze stają się dla Lecha kolejne mecze, tym więcej minut gra Skóraś.

W Rakowie pod presją błyszczy zwłaszcza Mateusz Wdowiak - świetny w normalnych okolicznościach, ale pod względem OBV pod presją jest lepszy nawet od Iviego Lopeza. Z kolei w podaniach liderem i w presji, i w skali całego sezonu u częstochowian jest wahadłowy Fran Tudor.

O wyniku walki o mistrzostwo i Puchar Polski zdecydują właśnie minuty rozegrane pod presją, a w nich - absolutne detale. I być może kluczowym detalem będzie decyzja trenera, gdy postawi silniejszego mentalnie niż lepszego technicznie.

JACEK STASZAK