Piast Gliwice: Zmarnowany sukces

2016-12-27 19:00:41; Aktualizacja: 7 lat temu
Piast Gliwice: Zmarnowany sukces Fot. Transfery.info
Błażej Bembnista
Błażej Bembnista Źródło: Transfery.info

Ekipa Radoslava Latala rzeczywiście stała się polskim Leicester - po sukcesie w poprzednich rozgrywkach przyszedł czas na walkę o utrzymanie.

Na tle dawnych potęg, czyli Górnika i Ruchu, Piast jest zespołem bardzo stabilnym finansowo. Wicemistrzostwo kraju mogło być dla śląskiego klubu początkiem kolejnego etapu rozwoju - od beniaminka i ligowego średniaka po czołową drużynę wyróżniającą się na tle innych zdyscyplinowaniem taktycznym i umiejętnym wkomponowaniem ciekawych zawodników.


Główną przyczyną kiepskiej postawy srebrnych medalistów poprzednich rozgrywek było zamieszanie organizacyjne i nietrafione decyzje kadrowe. Latem z zespołem pożegnali się dwaj kluczowi zawodnicy - Kamil Vacek i Martin Nespor. Gracze, którzy nie mogli przebić się do składu Sparty Praga, pod wodzą Latala brylowali na ekstraklasowych boiskach.


W buty po Vacku miał wskoczyć Michał Masłowski. Gracz Legii, mający łatkę największej pomyłki transferowej w ostatnich latach, poszedł do Gliwic by odbudować się po kontuzjach. Pomocnik nie wykorzystał jednak swojej szansy - jedna bramka z rzutu wolnego przeciwko Termalice nie zamaże fatalnego obrazu całej rundy, podczas której zazwyczaj snuł się po boisku, rzadko kierując grą drużyny.


Następcą Nespora miał być Sandro Gotal. Chorwat trafił do drużyny we wrześniu, nie będąc w pełni przygotowany do rozgrywek. Cztery krótkie występy i tylko jedna bramka, za to szereg problemów zdrowotnych - atakujący ma dostać wiosną kolejną szansę, ale ciężko wierzyć, że od razu zacznie strzelać.


Bilans transferowy Piasta wypada naprawdę kiepsko - poza czeskim duetem zrezygnowano także z Kornela Osyry, który świetnie spisuje się na wypożyczeniu w Termalice, powodów do chwały nie przynosi też oddanie Karola Angielskiego, mającego za sobą świetną jesień w Olimpii Grudziądz. Z nowych nabytków spisał się jedynie Aleksander Sedlar - o Masłowskim i Gotalu pisałem wyżej, warto też podkreślić wtopę, jaką jest Girdvainis, który pół rundy przesiedział na ławce, a gdy już grał, to drużyna zawsze traciła bramkę. Fatalna polityka transferowa gliwiczan w letnim oknie dziwi, gdyż w poprzednich latach zawsze udało im się wynaleźć świetnych graczy.


Władze Piasta przespały okres dobrej koniunktury wokół klubu. Zamiast wzmocnić zespół, wolały wejść na wojenną ścieżkę z trenerem. Ostatecznie to Latal, który we wrześniu powrócił do zespołu, wyszedł z niej obronną ręką. Jego antagonista - prezes Adam Sarkowicz  - pożegnał się z posadą.


Powrót czeskiego trenera nie odmienił jednak gry drużyny. Na słaby wynik złożył się nie tylko brak Vacka i Nespora, ale także zjazd formy Patrika Mraza, słaba runda Barisicia oraz gorsza postawa Radosława Murawskiego. Widmo spadku z Ekstraklasy jest wciąż realne, dlatego przy Okrzei trwają już poszukiwania wzmocnień. Trener Latal narzeka na wąską kadrę, ale doniesienia o zainteresowaniu Vranjesem nie budzą raczej optymizmu wśród kibiców “Piastunek”. Chyba czas na ponowne skorzystanie z usług Artura Płatka, który już nieraz udowodnił, że potrafi wypatrzyć i polecić dobrego zawodnika.

Więcej na ten temat: Polska Ekstraklasa Piast Gliwice