Pięć kamieni milowych Lecha Poznań Nenada Bjelicy

Pięć kamieni milowych Lecha Poznań Nenada Bjelicy fot. Transfery.info
Piotr Przyborowski
Piotr Przyborowski
Źródło: Transfery.info

Od pewnego czasu w stolicy Wielkopolski znowu jest wesoło. Lech Poznań wszedł wreszcie na poziom, którego kibice „Kolejorza” wymagają od niego zawsze. To bez wątpienia zasługa Nenada Bjelicy, który sprawił, że Lech „powraca na salony”.

Atmosfera w Poznaniu w ostatnim czasie nie była zbyt ciekawa. Paradoksalnie to mistrzostwo Polski z sezonu 2014/2015 zdobyte za kadencji Macieja Skorży było początkiem wielkiego kryzysu Lecha, który tak naprawdę został zażegnany dopiero pod koniec minionego roku. W międzyczasie w stolicy Wielkopolski pojawił się jeszcze Jan Urban, ale jego okresu pracy przy Bułgarskiej zaliczymy do udanych. Oczywiście inaczej byłoby to z pewnością oceniane, gdyby 54-latkowi udało się zdobyć Puchar Polski, ale nie o gdybaniu tu mowa. Trzeba jednak oddać, że w pewnym sensie podwaliny pod obecny zespół Lecha z pewnością położył właśnie jaworzanin. To on zdecydował o powrocie swojego imiennika Jana Bednarka do „Kolejorza”, miał też na pewno wpływ na, jak się okazuje, całkiem udane letnie transfery.

Jevtić wstaje z popiołów

Tego, czego byłemu trenerowi m.in. Osasuny dokonać się nie udało, to z pewnością wydobyć jak najwięcej z Darko Jevticia. Szwajcar od dawna traktowany był przez wielu ekspertów za prawdziwą perłę w talii poznańskiego zespołu. Tymczasem za kadencji Urbana utalentowany pomocnik miewał, co najwyżej przebłyski. Od początku można było się spodziewać, że z bliższym sobie kulturowo Bjelicą 23-latek będzie nadawać na podobnych falach.

Można powiedzieć, że Chorwat wreszcie wyciska z Jevticia pełnię jego umiejętności. Tuż przed początkiem przerwy zimowej wychowanek FC Basel był w wybornej formie. Jesienią w sumie do bramki rywali trafiał pięciokrotnie (cztery trafienia w lidze i jeden w Pucharze Polski). Wszystkie już za kadencji nowego trenera. Prawdziwym majstersztykiem w jego wykonaniu było z pewnością spotkanie z Zagłębiem Lubin (3:0), w którym oprócz gola dołożył jeszcze dwie asysty.

Chociaż pod koniec jesieni pojawiły się pogłoski, że być może po Szwajcara zwróci się któryś z zachodnich klubów, on od początku przyznawał swoje przywiązanie do Lecha. Potwierdził to zresztą w wywiadzie po spotkaniu z Wisłą Kraków w Pucharze Polski (4:2). W zimowych sparingach prezentował się więcej niż poprawnie. W tym ostatnim przed powrotem Ekstraklasy przeciwko Elanie Toruń zaliczył wspaniałe dwie asysty i dołożył do tego jeszcze kapitalnego gola z rzutu wolnego. Wiosną będzie jedną z kluczowych postaci „Kolejorza”.

Nowa para idealna

Już kiedyś dużo mówiło się o tym, że Jan Bednarek może być w Poznaniu następcą Marcina Kamińskiego. Tymczasem latem 2015 roku ówczesny trener Maciej Skorża zdecydował się wypożyczyć utalentowanego defensora do Górnika Łęczna. Z pozoru ruch sensowny, ponieważ na Lubelszczyźnie młody gracz powinien otrzymać wiele szans do gry w pierwszym składzie. Nic jednak bardziej mylnego – Bednarek grał w kratkę, a na stałe miejsce w jedenastce musiał poczekać aż… do rundy finałowej.

Problemem, który towarzyszył jednak Bednarkowi wraz z jego wypożyczeniem do Górnika, była jego pozycja. Przeznaczony do gry na stoperze, w Łęcznej był rzucany na różnych pozycjach, a najczęściej pojawiał się na placu, jako defensywny pomocnik. Nie tego oczekiwano w Poznaniu, więc kiedy latem Bednarek powrócił do stolicy Wielkopolski, nie było do końca wiadome, czy dostanie szansę od Jana Urbana. Ten postanowił zostawić go jednak na Bułgarskiej, co okazało się brzemienne w skutkach dla całego Lecha.

W pierwszych czterech kolejkach Bednarek nie dostał ani jednej minuty. Wydawało się, że może jeszcze opuści „Kolejorza” w ostatnich dniach okienka transferowego. Nic jednak z tego, wykorzystał słabą formę defensywy, która rozpoczęła w barwach Lecha sezon 2016/2017 i najpierw Lech z nim w składzie wygrał 3:0 mecz Pucharu Polski z Podbeskidziem, a kilka dni później w piątej kolejce wskoczył do jedenastki na spotkanie z Cracovią. To wygrane przez poznański zespół 2:1 starcie z „Pasami” dało też początek duetowi defensorów, który był jedną z przyczyn świetnych wyników Lecha. Mowa tu oczywiście o parze Bednarek – Arajuuri.

Kiedy młody Polak z reprezentantem Finlandii grali razem Lech przegrał tylko raz – z Jagiellonią. W sumie ta dwójka obrońców grała ze sobą w dziesięciu ligowych spotkaniach. „Duma Wielkopolski” straciła w nich łącznie… cztery gole! Dodatkowo warto odnotować, że „Kolejorz” zdobył w nich 25 na 30 możliwych punktów.

I oczywiście można by tu się spierać o to, czy na pewno to do końca zasługa Nenada Bjelicy, bowiem na tę parę zaczął stawiać jeszcze Jan Urban. Nie ulega jednak wątpliwości, że pozycję tych dwóch defensorów umocnił właśnie Chorwat, co miało przełożenie na cały blok obronny. Chociaż po zimowym odejściu do Danii Arajuuriego i zamieszaniu związanym z odejściem Tamása Kádára wydawało się, że trener Lecha będzie musiał ustawiać defensywę od nowa. Fina w wyjściowej jedenastce wiosną ma zastąpić Lasse Nielsen, który jesienią miewał przebłyski, z kolei w meczach kontrolnych prezentował się bardzo poprawnie. Póki klub nie znajdzie nowego obrońcy, w obwodzie mają pozostać doświadczeni Maciej Wilusz i Dariusz Dudka. W związku z ospą, której nabawił się Jan Bednarek, pierwszy z tej dwójki pojawi się najprawdopodobniej już w piątkowym meczu z Bruk-Betem. Z kolei węgierskiego defensora w Lechu ma zastąpić Wołodymyr Kostewycz. Ten utalentowany obrońca w zimowych sparingach nie tylko imponował w defensywie, ale popisał się kilkoma przepięknymi strzałami z dystansu. Wiosną warto też będzie zwrócić uwagę na młodego Marcina Wasielewskiego, który najprawdopodobniej będzie zmiennikiem Ukraińca.

Renesans formy Kędziory

W trakcie Świąt o Tomku Kędziorze było głośno z powodu informacji opublikowanych przez warszawskich dziennikarzy, że kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski ma być mocno zainteresowana Legia Warszawa. Jego przejście na Łazienkowską od początku wydawało się jednak czystą abstrakcją, choćby z tego powodu, że już za pół roku czeka go jedna z najważniejszych imprez w dotychczasowej karierze. Sam piłkarz z kolei latem powinien być szykowany do zagranicznego transferu.

Kędziora jesienią wreszcie odżył, był jedynym zawodnikiem z całej jedenastki Lecha, który zagrał… we wszystkich spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym. W sumie spędził w niebieskim trykocie na murawie aż 2250 minut! Z pewnością sporym zaszczytem, który spotkał 22-latka podczas spotkania z Wisłą Płock, był fakt, że wyszedł on na to spotkanie w roli kapitana poznańskiej ekipy.

Popularny „Kędi” jesienią nie szalał w rubrykach asyst (tylko dwie), ale był bardzo pewnym punktem swojej drużyny. A przecież już wcześniej pojawiały się pogłoski, że może i w jego przypadku czas najwyższy na zmianę klubu. Kędziora został na Bułgarskiej i teraz z pewnością nie żałuje.

Strzelby odpaliły

Narzekano w Poznaniu na napastników, oj narzekano. Trio Nicki Bille Nielsen, Dawid Kownacki i Marcin Robak należało do tej grupy piłkarzy, z których zdecydowanie najbardziej w stolicy Wielkopolski szydzono. O słabości takiego „Kownasia” niech wskazuje fakt, że jeszcze latem sondowano możliwość jego wypożyczenia do… Wisły Płock (bez urazy dla kibiców „Nafciarzy”). A przecież mowa tu o chłopaku, którego wcześniej za miliony euro chciał mieć u siebie Ralf Rangnick w RB Lipsk.

Teraz znowu europejscy potentaci pragną w swoich szeregach młodzieżowego reprezentanta Polski. Kownacki u Nenada Bjelicy stał się podstawowym napastnikiem Lecha, strzelił pięć goli, miał niesamowitą (nie tylko jak na niego, ale całą Ekstraklasę) serię czterech kolejnych meczów z trafieniem na koncie.

Jeszcze ciekawszym przypadkiem wydaje się Marcin Robak, który jest przecież… liderem klasyfikacji najlepszych strzelców w lidze. W klubie tymczasem przez większą część rundy był tylko rezerwowym. W ośmiu ostatnich spotkaniach w Ekstraklasie na boisko wchodził z ławki. W sumie strzelił w nich aż pięć goli. 34-latek to kolejny z piłkarzy, który przeżywa renesans formy.

Jeśli natomiast chodzi o młodszego z Nielsenów, to ten dopiero dochodzi do siebie po licznych problemach zdrowotnych. W jednym z ostatnich wywiadów wspomniał, że w tym momencie najbardziej brakuje mu gry i rytmu meczowego. Chociaż w piątkowym spotkaniu raczej jeszcze swojej szansy nie dostanie lub wejdzie w końcówce, później powinien być już gotowy do gry. Wydaje się, że i on przy Bjelicy może zostać wprowadzony na odpowiednie tory.

Środkowi pomocnicy

Chyba wszyscy sympatycy „Kolejorza” zgodzą się z opinią, że choć można było lubić trenera Urbana za jego barwne wypowiedzi, to jego pomysł z dwoma typowymi defensywnymi pomocnikami był do kitu. Duet Trałka – Tetteh za jego kadencji grał po prostu słabo, nie dawał wiele ani w defensywie, ani w ofensywie.

Bjelica o sprawę środkowych pomocników został zapytany już podczas pierwszej konferencji prasowej. Chorwacki szkoleniowiec zadecydował, że taki duet będzie wystawiać głównie w spotkaniach z tymi teoretycznie bardziej usposobionymi rywalami, czytaj lepszymi. W innych meczach na boisku a to obok Ghańczyka, a to Polaka ustawiani byli Radosław Majewski lub Maciej Gajos. Ostatecznie starszy z nich powędrował do przodu, z kolei „Gajowy” wreszcie znalazł swoją optymalną pozycję w Lechu.

25-latek to też kolejny z graczy „Kolejorza”, który jest bardzo chwalony za swoją postawę w drugiej części rundy jesiennej. Bjelica zdołał sprawić, że duet środkowych pomocników, bez względu na to, w jakim składzie osobowym występuje, daje drużynie wreszcie tyle, na co wskazywałby jego potencjał.

Lech zimę przetrwał bez poważnych ubytków w kadrze. Zespół opuścili jedynie tacy młodzi piłkarze jak m.in. Dariusz Formella czy Kamil Jóźwiak. Mają ograć się na wypożyczeniach, by potem wrócić do „Kolejorza” i powalczyć o miejsce w pierwszym składzie. Z kluczowych zawodników odejść może jeszcze tak naprawdę tylko Kádár i oczywiście Muhamed Keita, ale nie należy go traktować w tych samych kategoriach, co Węgra. Odejście tych graczy będzie chyba korzystne dla obu stron. Na Bułgarskiej nie szuka się już tylko najemników – władze klubu chcą postawić na większe przywiązanie do klubowych barw. Wiosną tego charakteru i DNA „Kolejorza” nie może zabraknąć. Cele są jasne – walka o mistrzostwo Polski i zdobycie krajowego pucharu. W Poznaniu nikt sobie nie wyobraża, by Lech kolejny sezon zakończył tylko z Superpucharem. Po końcówce jesieni wydaje się, że pod wodzą trenera Nenada Bjelicy wydaje poznaniacy mogą osiągnąć „coś więcej”. Ta wielka machina została wreszcie wprowadzona… na odpowiedni tory.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Jednak nici z zaskakującego transferu?! Kłopoty Rakowa Częstochowa Jednak nici z zaskakującego transferu?! Kłopoty Rakowa Częstochowa Emiliano Martínez otrzymał drugą żółtą kartkę i pozostał na boisku. Wyjaśniamy dlaczego Emiliano Martínez otrzymał drugą żółtą kartkę i pozostał na boisku. Wyjaśniamy dlaczego Bayern Monachium zdecydował w sprawie Jamala Musiali Bayern Monachium zdecydował w sprawie Jamala Musiali Kibice zapraszają trenera do Lecha Poznań Kibice zapraszają trenera do Lecha Poznań Dawid Szulczek może objąć któryś z tych zespołów Dawid Szulczek może objąć któryś z tych zespołów Trafił do Rakowa Częstochowa, ale nie gra. Dawid Szwarga skomentował sytuację podopiecznego Trafił do Rakowa Częstochowa, ale nie gra. Dawid Szwarga skomentował sytuację podopiecznego OFICJALNIE: Dawid Szulczek odejdzie z Warty Poznań OFICJALNIE: Dawid Szulczek odejdzie z Warty Poznań OFICJALNIE: Obsada sędziowska 29. kolejki Ekstraklasy OFICJALNIE: Obsada sędziowska 29. kolejki Ekstraklasy

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy