Porzucił zawód bankiera, by pracować w piątej lidze włoskiej. Kim jest Andrea Berta, nowy dyrektor sportowy Arsenalu?

2025-03-31 21:55:09; Aktualizacja: 16 godzin temu
Porzucił zawód bankiera, by pracować w piątej lidze włoskiej. Kim jest Andrea Berta, nowy dyrektor sportowy Arsenalu? Fot. Arsenal
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

Niechętnie udziela wywiadów i unika rozgłosu. Zamiast tego woli pracować w zaciszu klubowych gabinetów. Na przestrzeni lat stał się cenionym działaczem w świecie futbolu, choć nie unikał wpadek. Mimo wszystko wyrobił sobie markę, dzięki której po dwunastu latach spędzonych w strukturach Atlético Madryt podjął pracę w północnym Londynie. Kim jest Andrea Berta, nowy dyrektor sportowy Arsenalu?

Zaczęło się w poniedziałek 4 listopada, gdy około południa brytyjska gazeta „Daily Mail” obwieściła, że Edú Gaspar postanowił zrezygnować z pełnienia obowiązków dyrektora sportowego Arsenalu. Po upływie kilku godzin szokujące doniesienia zostały potwierdzone przez sam klub.

Przede wszystkim dla kibiców, ale też wielu działaczy, a nawet samych zawodników „Kanonierów” był to wstrząsający komunikat. Dotąd nic nie zwiastowało bowiem przewrotu w strukturach obecnego wicemistrza Anglii. Edú, wyjątkowo ceniony za swój wysiłek włożony w rozwój klubu i przywrócenie go na odpowiednie tory, nawiązał doskonałą relację z Mikelem Artetą, razem z którym sukcesywnie pchał do przodu projekt o nazwie „odrodzenie Arsenalu”. Zabrakło jedynie sięgnięcia po upragniony, wyczekiwany w północnym Londynie od dwóch dekad tytuł mistrzowski.

Przez kolejne miesiące władze Arsenalu pieczołowicie badały rynek w poszukiwaniu godnego następcy Gaspara. Finalnie padło na Włocha, którego kandydaturę forsował Mikel Arteta. Nowym szefem pionu sportowego w klubie z Emirates Stadium został Andrea Berta.

Bankier, który rzucił pracę, by spełniać marzenia

Berta, z wykształcenia bankier, zanim na poważnie zajął się pracą w sporcie, obsadzał fotel kierownika BBC (Banca di Credito Cooperativo) w miejscowości Pompiano w prowincji Brescia. Futbol ciągle mu towarzyszył. Wolny czas pożytkował na organizowanie nocnych turniejów piłkarskich. Wówczas nie wiedział jeszcze, że otworzy mu to furtkę do zrobienia wielkiej kariery.

W owym czasie godziwie zarabiającemu bankierowi została zaproponowana funkcja dyrektora sportowego w piątoligowym AC Carpenedolo. Żyjący z pasji do futbolu Berta przyjął tę ofertę, jednocześnie zachowując posadę w instytucji finansowej. Klub zasilany kapitałem lokalnego biznesmena w osobie Tommaso Ghirardiego błyskawicznie wspinał się jednak po coraz to wyższych szczeblach rodzimych rozgrywek, aż ostatecznie doszedł do czwartej ligi, w związku z czym obie prace zaczęły ze sobą korelować. Berta doszedł do ściany i musiał dokonać wyboru. Albo będzie wiódł spokojne, dostateczne życie jako kredytodawca, czego zresztą doradzała mu matka, albo postawi wszystko na jedną kartę i wyruszy w tajemniczą podróż ku marzeniom. Poszedł za głosem serca.

W styczniu 2007 roku Berta stanął na czele pionu sportowego bankrutującej Parmy, w której udziały przejął Tommaso Ghirardi, a od września 2009 do czerwca 2012 roku zarządzał kwestiami sportowymi w Genoi. Podczas pięcioipółletniego okresu obejmującego wspomniane środowiska dotknął wielu aspektów profesjonalnego funkcjonowania, nauczył się działać w specyficznych warunkach, zbudował sieć kontaktów ze znanymi agentami (w tym Jorge Mendesem), a także zyskał pozytywną reputację w branży.

Włoch wyrobił sobie na tyle solidną markę, że latem 2013 znalazł zatrudnienie w dziale międzynarodowego skautingu Atlético Madryt, by po czterech latach awansować na pozycję dyrektora sportowego.

Wtopy, sukcesy i stracone zaufanie

W stolicy Hiszpanii Berta dysponował znacznie większym budżetem operacyjnym, co dało mu dużo szersze pole manewru, jeśli chodzi o dopinanie transakcji. Ale, jak to bywa w zawodzie dyrektora sportowego, zdarzało mu się pomylić w ocenie potencjału danego zawodnika i jego profilu w kontekście dopasowania do stylu gry zespołu. Sporo graczy, pod których sprowadzeniem podpisywał się włoski działacz, w sposób niekoniecznie dostrzegalny zaznaczało swą obecność w szeregach „Los Colchoneros”. Niektórzy wręcz kompletnie zawiedli.

Przykładowo nie sposób inaczej ocenić transferu João Félixa - kosztował Atlético rekordowe 126 milionów euro, z którym naturalnie wiązano ogromne nadzieje, a który dwa lata temu zamknął sobie drogę powrotną na Estadio Metropolitano, otwarcie wyrażając chęć do odejścia i popadając w konflikt z Diego Simeone. Albo Thomas Lemar, za którego Atlético zapłaciło 70 milionów euro. Francuz zawitał do Madrytu w połowie 2018 roku i miał obsadzić skrzydło na lata. Tymczasem po blisko ośmiu sezonach jego dorobek zamyka się na dziesięciu strzelonych golach oraz 19 zanotowanych asystach. W sumie na tym duecie przepalono prawie 200 milionów euro, a przecież uwzględniając także inne, mniejsze operacje, gotówki wrzuconej lekką ręką do pieca zsumowałoby się znacznie więcej.

Niemniej w kontekście monitorowania transferów przy nazwisku nowego dyrektora sportowego Arsenalu można postawić również wiele plusów. To bowiem on brał udział w pozyskiwaniu Antoine'a Griezmanna (za 30 milionów euro z Realu Sociedad), którego w szczycie wartości sprzedano potem do FC Barcelony z zyskiem 90 milionów euro (kwota transferu wyniosła 120 milionów euro), by po dwóch sezonach wynegocjować powrót francuskiego gwiazdora pod skrzydła Simeone. Najpierw w ramach płatnego wypożyczenia (10 milionów euro), następnie w ramach ruchu definitywnego (20 milionów euro).

To także za jego urzędowania, dokładnie latem 2014 roku, do stołecznego zespołu dołączył Jan Oblak. Dziś Słoweniec to jeden z najlepszych fachowców zakładających rękawice na dłonie. Od lat niezmiennie broni dostępu do bramki Atlético i powoli zbliża się do rozegrania meczu numer 500.

No i wreszcie Berta umiał przynieść do klubu spory pieniądz. Poza „majstersztykiem” z udziałem Antoine'a Griezmanna klub z nim u sterów sowicie zarobił na sprzedażach Lucasa Hernándeza (do Bayernu Monachium za 80 milionów euro), Rodriego (do Manchesteru City za 70 milionów euro), Thomasa Parteya (do Arsenalu za 50 milionów euro) czy Matheusa Cunhy (do Wolverhampton Wanderers za 50 milionów euro).

Hierarchia obróciła się jednak w styczniu zeszłego roku, kiedy wraz z zatrudnieniem Carlosa Bucero jako dyrektora zarządzającego do spraw piłki nożnej rola Włocha w procesie selekcji i rozmów z potencjalnymi nowymi nabytkami zeszła na margines.

Zgodnie z doniesieniami podawanymi przez Relevo.com to Bucero nadzorował system transferowy Atlético ubiegłego lata, gdy dokonano przebudowy kadry. Hiszpan zszedł z wysokich kontraktów Álvaro Moraty, Memphisa Depaya i Stefana Savicia, pożegnał Vitolo, Mario Hermoso i Gabriela Paulistę oraz na stałe pozbył się João Félixa (odszedł za 52 miliony euro do Chelsea), w zamian ściągając Juliána Álvareza, Conora Gallaghera, Robina Le Normanda, Alexandra Sørlotha, Clémenta Lengleta i Juana Musso.

Oprócz tego sprytnie odzyskał przeszło dwadzieścia baniek, jakie Berta samodzielnie, bez stanowczego poparcia ze strony Diego Simeone, zainwestował w zakup Arthura Veermerena z Royalu Antwerp FC. Przeprowadzka młodego Belga do Madrytu szybko została skazana na niepowodzenie. Temperamentny szkoleniowiec niechętnie korzystał z usług pomocnika, który dla Atlético uzbierał ledwie pięć występów. To kolejny kamyczek do ogródka Andrei Berty.

Swoimi działaniami Bucero zyskiwał w oczach prezesa Miguela Ángela Gila Marína, z kolei Berta tracił zaufanie przełożonego. I nie tylko jego. Na przestrzeni ostatniego roku pogorszeniu uległy również relacje 53-latka z Diego Simeone. To wszystko sprawiło, że mimo obowiązującego do końca czerwca bieżącego roku kontraktu Berta zdecydował się na opuszczenie struktur Atlético Madryt sześć miesięcy przed terminem wygaśnięcia umowy.

Ku chwale

Nowego pracodawcę znalazł w północnym Londynie - konkretnie na Emirates Stadium, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Arsenal.

- Każdy, kto zna się na piłce nożnej, wie, że Andrea to imponująca postać. Ma ogromną wiedzę na temat futbolu, świetne osiągnięcia, silną sieć kontaktów i nienasyconą chęć budowania zwycięskich drużyn. Świetnie pasuje do naszego klubu. Rozumie nasze wartości i to, co reprezentujemy. Nie mamy wątpliwości, że pomoże nam się rozwinąć i podejmować kolejne kroki w dążeniu do zdobycia ważnych trofeów - przekonuje współzarządzający klubem Josh Kroenke.

Po latach wspinaczki i docelowym ustabilizowaniu pozycji w ścisłej czołówce ligowej tabeli drużyna prowadzona przez Mikela Artetę wreszcie zaczęła przywiązywać największą wagę do zdobywania prestiżowych trofeów. Co prawda w minionych sezonach „Kanonierzy” rzucali już wyzwanie Manchesterowi City, ale koniec końców złote medale i tak zwisały na szyjach podopiecznych Pepa Guardioli, zaś w tym sezonie Arsenal notuje zbyt częste potknięcia, by dorównać Liverpoolowi, do którego traci aż 12 punktów na dziewięć kolejek przed metą.

A Berta? To zwycięzca. W czasie urzędowania Włocha w Madrycie Atlético dwukrotnie docierało do finału Ligi Mistrzów, także dwukrotnie triumfowało w LaLidze, wygrało Ligę Europy czy Puchar Króla. Władze Arsenalu głęboko wierzą w to, że nowy dyrektor sportowy zapoczątkuje erę wielkich sukcesów.

Nim jednak do tego dojdzie, działacz musi opracować koncepcję składu i zdefiniować fundamenty, na jakich chce budować. Arsenal nie czekał do czerwca. Zwerbował go w marcu, żeby miał wystarczającą ilość czasu na przygotowanie letniego okna transferowego.

Najwyższym priorytetem Arsenalu pozostaje pozyskanie klasowego snajpera. Na liście życzeń figurują Alexander Isak („jedynka” w notesie Artety), Benjamin Šeško czy Viktor Gyökeres. Z informacji podawanych przez „The Athletic” wynika, że londyński klub mocno interesuje się tym ostatnim. Gwiazdor Sportingu od dawna cieszy się też uznaniem Andrei Berty, stąd letnie przenosiny w szeregi zespołu z północnej części stolicy Anglii wydają się całkiem realne. Tym bardziej że kwota nie będzie zaporowa. Mowa bowiem o wydatku rzędu 60-70 milionów euro.

Co więcej, w nadchodzących miesiącach Arsenal powinien gruntownie przemyśleć kwestię podpisania umowy z nowym skrzydłowym. Świeża energia przydałaby się zwłaszcza na lewej flance, gdzie najczęściej dochodzi do rotacji między Gabrielem Martinellim a Leandro Trossardem. No i wiadomo, po wypełnieniu wypożyczenia Neto przyda się również nowy zmiennik dla Davida Rayi.

Ponadto sam Mikel Arteta od pewnego czasu ostrzy sobie zęby na transfer Martína Zubimendiego z Realu Sociedad. W tym przypadku dużą chrapkę związaną z przechwyceniem ubiegłorocznego mistrza Europy ma jednak Real Madryt. Rola Andrei Berty, aby przychylić szalę na stronę angielskiego klubu.

Skupiając się na tematach kontraktowych, lada chwila trzeba będzie zasiąść do rozmów odnośnie przedłużenia współprac z kluczowymi postaciami, jakimi niewątpliwie są Bukayo Saka, Gabriel Magalhães oraz William Saliba. Porozumienia tej trójki obowiązują do połowy 2027 roku, więc dla spokoju głowy pomalutku można myśleć o odnowieniu umów.

W trakcie procesu rekrutacyjnego na stanowisko dyrektora sportowego Arsenalu wyszło też na jaw, że Włoch nie najlepiej włada językiem angielskim. Dlatego niewykluczone, że jeszcze latem we wszelkich negocjacjach pomagać mu będą współpracownicy. 

Andrea Berta staje przed jednym z największych wyzwań w swojej karierze. Arsenal, klub o ogromnych ambicjach i bogatej historii, powierza mu misję, która ma poprowadzić drużynę ku chwale.

Jednak czy rzeczywiście stanie się on architektem nowej, wielkiej ery w dziejach trzynastokrotnego mistrza Anglii?