Prześwietlamy potencjalnych pucharowiczów: Legia Warszawa
2014-04-23 21:37:20; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Broniąca tytułu mistrza Polski Legia jest o kilka kroków od powtórki z poprzedniego roku, kiedy wygrywała Ekstraklasę. Puchary ma natomiast praktycznie pewne. Jaki zespół wejdzie do europejskich rozgrywek?
Przeanalizowaliśmy dokładnie wszystkie spotkania warszawskiej drużyny pod opieką Henninga Berga, a także przypomnieliśmy sobie kilka za Jana Urbana i wyciągnęliśmy z nich mocne i słabe strony warszawskiej ekipy. Wspieraliśmy się oczywiście czymś, co podobno nie gra, a jednak gdy gruntownie się temu przyjrzeć, to i tam znajdzie się sporo prawdy. Statystyką. Podobnie zamierzamy prześwietlić każdego kolejnego potencjalnego pucharowicza, czyli ekipy z miejsc 1-8.
Czym więc Legia zachwyca, a co będzie musiała jak najszybciej poprawić?
To, czym imponuje Legia, to łatwość wypracowywania sobie sytuacji poprzez dwa-trzy podania na jeden kontakt w pobliżu bramki rywala, bądź w środku pola. Zagrania prostopadłe, sytuacje, gdzie zawodnik staje sam na sam przed bramkarzem, to znak firmowy Legii. Procentowo zamienianie tych szans na bramki wygląda natomiast różnie - czasami, jak w meczu ze Śląskiem Wrocław, nie wpada praktycznie nic.
W przypadku Legii ważne jest też to, że ich ofensywną grę zabezpiecza w tyłach jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, bramkarz polskiej Ekstraklasy. Dusan Kuciak gwarantuje co najmniej kilkanaście interwencji najwyższej klasy w ciągu całej rundy, które zapewniają punkty w nie mniejszym stopniu, niż poczynania jego kolegów z przodu.
Tam Henning Berg ma też spore pole do popisu, bo kadra, jaką dysponuje jest bardzo szeroka. Kontuzje jednego czy dwóch zawodników w linii pomocy nie sprawiają absolutnie żadnego problemu, bo na ławce jest zawsze wartościowy zmiennik. To samo w obronie - Rzeźniczak, Astiz, Dossa Junior, czy od biedy także Jodłowiec mogą zagrać na środku, a na bokach jest Bereszyński, Broź, Brzyski, a przecież na prawej stronie bloku obronnego grywał też "Rzeźnik".
Za Berga swoją skuteczność przy stałych fragmentach gry obniżył znacznie Tomasz Brzyski, jednak Legia to wciąż spore zagrożenie przy tych elementach meczu. Jodłowiec czy Dossa świetnie czują się w grze w powietrzu i pewnie jeszcze parę razy w rundzie mistrzowskiej sprawdzą refleks bramkarzy pierwszej ósemki.
Na pewno problemem Legii są napastnicy - Dwaliszwili zgubił formę ze swoich początków w Legii, a i jego morale muszą być beznadziejne po tym, co dzieje się wokół jego osoby. Szczególnie po setce z Wisłą, która mógła pomóc mu zostać bohaterem. A Orlando Sa, który miał być lekiem na całe zło, na razie częściej widywany jest na imprezach, niż na boisku. Gol z Zagłębiem może - ale nie musi - być małym przełomem, ale na razie zaczekamy z ferowaniem wyroków.
Do tego dochodzi to, o czym pisaliśmy przy mocnych stronach - skuteczność. Gdyby Legia wykorzystała wszystkie setki, które miała w tym sezonie, pewnie ich liczba bramek oscylowałaby w okolicach 120. Ma 60, co oznacza, że coś tutaj jest nie tak. Jasne, bramkarze wychodzący na Legię, wychodzą zmotywowani jak na żadnego innego rywala, ale to nie usprawiedliwia tych wszystkich pudeł z kilku metrów.
Legia też - co zauważyliśmy oglądając raz jeszcze obszerne skróty spotkań tej ekipy - bardzo często dopuszcza rywali do uderzeń z dystansu. Oczywiście wiemy, że w lidze nie mamy zbyt wielu bombardierów, którzy trafiają jak Frank Lampard, ale już w pucharach takie cofanie się we własną szesnastkę, zamiast próby zblokowania uderzenia bądź odbioru piłki, może się skończyć niepotrzebną stratą kluczowej w końcowym rozrachunku bramki.