Przy Kałuży czary, Cracovia zmierza po europejskie puchary
2016-04-19 20:33:06; Aktualizacja: 8 lat temuPonad dwa miesiące kibice Cracovii czekali na domowe zwycięstwo swojej drużyny. „Pasy” okazały się lepsze w meczu walki i włączyły się do walki o europejskie puchary.
Środek tygodnia, późne popołudnie i w dodatku mecz Ekstraklasy. W związku z napiętym terminarzem nasi ligowcy muszą ostatnio grać co trzy dni, a i tak najbardziej cierpią na tym kibice, ich portfele i życie rodzinne. Jednak wtorkowy mecz w Krakowie miał rangę pojedynku o europejskie puchary, a one – przynajmniej – powinny być gwarantem odpowiednich emocji.
Wiosenne przesilenie
Koniec rundy zasadniczej i podział punktów sprawił, że w Ekstraklasie jak grzyby po deszczu wyrosło kilku kandydatów do gry w europejskich pucharach. Piast, Cracovia, Zagłębie, Pogoń, Lech, Lechia. Nawet chorzowski Ruch ma matematyczne szanse na uzyskanie przepustki do Europy. We wtorek miecze skrzyżowali piłkarze „Pasów” i „Miedziowych”, którzy mają nadzieję skończyć udany sezon w czołowej trójce.Popularne
Tymczasem jeśli odrzucimy tabelę Ekstraklasy i przeanalizujemy ostatnie występy obydwu drużyn, bez trudu dostrzeżemy problem Cracovii. Piłkarze Jacka Zielińskiego od dłuższego czasu nie są tą samą drużyną, którą podziwialiśmy w poprzednim roku. Świadczą o tym nie tylko daty (ostatnie zwycięstwo u siebie 13. lutego z Górnikiem Zabrze, a na wyjeździe 2. marca z Ruchem Chorzów), ale również postawa na boisku. Krakowianie zatracili gdzieś umiejętność przechylania szali zwycięstwa na własną korzyść, a ich gra rzadko przypomina zeszłoroczną tiki-takę. Jeśli dodamy do tego Zagłębie Lubin, które na wyjazdach jest jedną z najlepszych drużyn w lidze (ustępuje tylko warszawskiej Legii) potrzeba było sporo optymizmu, aby to właśnie Cracovię uznać faworytem tego pojedynku.
Na „Cetnarze” do Europy
Bezspornie na obecną sytuację w drużynie Jacka Zielińskiego miały wpływ kontuzje i osłabienia. Odejście Denisa Rakelsa osłabiło ofensywę Cracovii, która nie gra już z taką swobodą i polotem. Dalej strata Damiana Dąbrowskiego, który swoją grą przypominał Sergio Busquetsa – bardzo dobry w odbiorze piłki i pierwszy do jej rozegrania. W takich okolicznościach cały ciężar odpowiedzialności musiał wziąć na swoje barki Mateusz Cetnarski, który okazał się najważniejszym zawodnikiem dzisiejszego pojedynku.
Pomocnik urodzony w Kolbuszowej strzelił bramkę wykorzystując dyskusyjny rzut karny i rozdzielił obie drużyny. Wtorkowy mecz był starciem dwóch wyrównanych zespołów, które powinno zakończyć się podziałem punktów. Na stadionie przy Kałuży oglądaliśmy mecz w szybkim tempie, który obfitował w pojedynki w środku pola oraz sytuacje dla Cracovii (głównie po stałych fragmentach gry). W tych oczywiście dominował Miroslav Covilo, ale ostatecznie bohaterem został kapitan „Pasów”.
Cracovia dzięki jego bramce (11 gol w tym sezonie) odniosła pierwsze domowe zwycięstwo od ponad dwóch miesięcy i włącza się do walki nie tylko o europejskie puchary, ale również o wicemistrzostwo Polski. Jednak podopieczni Jacka Zielińskiego muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby spełnić swoje marzenia. Grając w ten sposób ciężko będzie pokonać Legię na Łazienkowskiej.