Sama determinacja nie wystarczy: Adam Buksa na „Pasach”

2015-07-18 22:55:19; Aktualizacja: 9 lat temu
Sama determinacja nie wystarczy: Adam Buksa na „Pasach” Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: Transfery.info

Odkąd Lechię Gdańsk przejął Brzęczek, wrota pierwszego zespołu są szeroko otwarte. Co ciekawe, pomimo odczuwalnego przeciągu, zagraniczne hordy,które jeszcze nie tak dawno masowo dobijały się do gdańskich bram,nie mają wstępu na PGE Arenę.

Szturmy stepowych no-name’ów należą już do przeszłości.Przynajmniej, na to wskazuje obecna polityka klubu. W Gdańsku wykształca sięjednak inne zjawisko. Były szkoleniowiec częstochowskiego Rakowa otwarcie mówi,że w młodzież wierzy i jak najbardziej chce na nią stawiać. A do juniorówbiało-zielonych zbyt wielkich zastrzeżeń mieć nie można! Zupełnie inną kwestiąjest to, jak te piękne i wzniosłe słowa odnoszą się do brutalnej, szarejrzeczywistości. Właśnie w niej, to Haraslin zdaje się mocniej uderzać dowyjściowej jedenastki, a nieGierszewski, który na angaż zasłużył ciężką pracą, a swoje szanse otrzymywałjedynie w sparingach. Wciąż jednak mam nadzieję, że ten chłopak dostanie kredytzaufania. Niewątpliwie spłaci go z nawiązką. Ale dziś nie będzie o popularnym wCLJ-otce Hieronimie (bo już o Hierze mówićnie można. To Pan Piłkarz), a o zawodniku zgoła innym, choć występującym na tejsamej pozycji.

„Buksa? On maprowadzić zespół do zwycięstwa?”

Wielu kibiców gdańskiej Lechii słysząc nazwisko Buksaniesamowicie się wzdryga. Przeszywa ich dreszcz, dostają dziwnych tikównerwowych lub wybuchają całkowicie niekontrolowanym śmiechem. Większość z nichpamięta jeszcze, jak Adam miał ogromne problemy z przyjęciem piłki, jak jegodługie nogi plątały się ze sobą tworząc coś na kształt wiązkowego systemukorzeniowego. Od tego czasu wiele się zmieniło. Młodemu napastnikowi bardzodużo dał pobyt we włoskiej Novarze, gdzie nabrał technicznej ogłady, nieco sięustabilizował i zobaczył, jak wygląda praca z młodzieżą poza granicami naszegokraju. Wychowanek krakowskiej Wisły wrócił silniejszy i powoli stara się zyskaćnie tylko sympatię kibiców, ale przede wszystkim zaufanie szkoleniowca. Wobliczu telenoweli z Colakiem w roli głównej, to właśnie Buksa jest pierwszymżądłem (choć, jego boiskowe funkcje nie ograniczają się jedynie do wysuniętegoataku) gdańskiej Lechii. No, do czasu aż do składu na dobre wskoczy GrzegorzKuświk. Wówczas, sytuacja młodzieżowca skomplikuje się w sposób zdecydowany.

Struktura podań


I POŁOWA



UDANE: 5 (czerwony)

NIEUDANE: 1 (czarny)

ODBIORY: 2/2 (udane/nieudane)

POJEDYNKI GŁÓWKOWE: 2/1(granatowy;udane/nieudane)
PRZEWINIENIA: 1/0 (prostokąt; na nim/popełnione)

 

 II POŁOWA




UDANE: 8 (czerwony)

NIEUDANE: 0 (czarny)

ODBIORY: 0/2 (udane/nieudane)

POJEDYNKI GŁÓWKOWE: 2/0(granatowy;udane/nieudane)
PRZEWINIENIA: 0/1 (prostokąt; na nim/popełnione)

Po pierwsze, nastawienie

Od samego początku spotkania Buksa starał się grać bardzowysoko. Nie obawiał się, że straci energię, że przebiegnie za dużo kilometrów wspotkaniu.




Doskakiwał dodefensorów i bramkarza, chcąc zmusić ich do błędu. Nie przynosiło to korzyści wpostaci jakiegoś przechwytu, ale sama determinacja dobrze wpływała na jegoobraz gry. Poruszając się bez piłki, gdy to rywal miał inicjatywę, starał sięzachowywać jak najmniej biernie. Przynajmniej, w pierwszych minutach meczu.

Już w jednej z pierwszych akcji pokazał, że obrona Cracoviimoże mieć z nim naprawdę ciężkie życie. W 3. minucie starcia dobrze zastawiłsię z piłką i nie dał jej sobie odebrać. Jak się później okazało, rzadko kiedyudawało mu się wyjść zwycięsko z takiego pojedynku bark w bark. Buksa nie bałsię także angażować w pojedynki 1 na 1. Szczególnie często ścierał się zeSretenoviciem, który przewyższał go pod każdym względem: począwszy oddoświadczenia aż po gabaryty. Z takich pojedynków zwykle zwycięsko wychodziłzawodnik Pasów, ale to wcale niezrażało Buksy. Wręcz przeciwnie, starał się jeszcze bardziej przeć do przodu.Tym bardziej, że w 5. minucie pomimo, iż był przytrzymywany właśnie przezobrońcę gości, zdołał jeszcze odegrać piłkę. Jasne, sytuacja wyglądałaby oniebo lepiej, gdyby wziął go sobie na plecy i w ten sposób wypracował pozycję,ale liczy się efekt. Akcja trochę zwolniła, ale lechiści utrzymali się przypiłce. 




Również na flancezdarzało mu się walczyć ze Sretenoviciem. Akurat w tej sytuacji nie wyszedł zwycięskoze starcia, ale podjął próbę i postarał się o wyłuskanie piłki dla swojegozespołu.

Po drugie, stałefragmenty gry

Niezależnie od tego, czy to przeciwnik, czy jego drużynaakurat zdołała wywalczyć stały fragment gry, Buksa znajdował się w centrumwydarzeń. Ze względu na swój wzrost mógł zachować się dwojako albo oddalićzagrożenie, albo wpakować piłkę do bramki. 



Choć Buksa nie odpowiada za stratę gola, to w tej sytuacji mógł zachować się znacznie lepiej. Na dobrą sprawę nie krył żadnego zawodnika Cracovii, nie był także w stanie wybić piłki, która przeleciała mu ponad głową. Na pewno pokrzepiające jest to, że starał się wywalczyć pozycję w polu karnym.

Po trzecie… dostosowanie do postawy zespołu

Adam Buksa jest jeszcze zawodnikiem zbyt młodym, za mało doświadczonym, żeby pociągnąć swój zespół do ataku. Nie ma możliwości być typowym liderem, więc z chwilą, gdy siadła Lechia, siadł też wychowanek Wisły.

19-latek w pierwszych minutach meczu był naprawdę aktywny. Szczególnie wartą zaakcentowania jest jego wymienność pozycji z Makiem, która prezentowała się naprawdę dobrze. Ci dwaj piłkarze raz za razem się zmieniali tak, aby każdy z nich choć trochę zasmakował życia na flance.



Ustawiał się naprawdę nieźle, przedłużał piłki (jak w 8. minucie) do Nazario, pokazywał do gry, nie wahał się wyrwać do przodu i postraszyć przeciwnika.


To właśnie Buksa jestodpowiedzialny za jedną z najbardziej klarownych akcji zespołu z Gdańska. Młodypiłkarz dobrze odnalazł się w rogu pola karnego, uruchomił Nazario, wywalczyłmu naprawdę wiele miejsca i tylko dzięki niemu Brazylijczyk mógł tak sprawniedośrodkować na głowę Mili.

Lechista w powyższej sytuacji zachował zimną krew, pokazał,że widzi naprawdę dużo i jest w stanie aktywować bodziec zapalny w swojejdrużynie. Zabrakło centymetrów, żeby to spotkanie potoczyło się zupełnieinaczej, z korzyścią dla gospodarzy.

Buksa również miał okazję pokonać Pilarza. W 24. minucie postałym fragmencie gry piłka spadła wprost na jego głowę, ale uderzenie ztrudnego miejsca uniemożliwiło mu skuteczne pokonanie bramkarza gości. Nie miałprzed sobą pustej przestrzeni jak Mila. 


W okresie wzmożonejaktywności całej drużyny, który przypadał na zupełnie początkowe fragmentyspotkania, Buksa naprawdę dobrze wychodził na pozycję. Za każdym razem szedł zaakcją, nie narzekał na ciężkie warunki i starał się pokazywać.

Sytuacja skomplikowała się, gdy Lechia straciła gola. Zgdańszczan uleciało powietrze, stracili werwę i w ich poczynania wkradło sięjeszcze więcej indywidualnych błędów niż to miało miejsce na początkuspotkania. Wówczas owszem, brakowało dokładności, ale nadrabiali to sercem.Wydawało się, że akurat tego w zmotywowanej drużynie Brzęczka, zabraknąć niemoże. A jednak.

Bierność dopełnionaprostymi błędami

Widząc, jak poczyna sobie cała drużyna, Buksa także nie zabardzo potrafił odnaleźć się na boisku. Jeszcze po upływie pół godziny starałsię doskakiwać do Wołąkiewicza, psuć krew Sretenoviciowi, ale z każdą chwilą wjego grze było widoczne coraz mniej zapału. Zaczął przegrywać więcejpojedynków, zbyt późno startował do piłek, a nawet jeśli udało mu się jakąśprzechwycić, to miał ogromny problem z jej przyjęciem. Futbolówki w gruncierzeczy nie tracił, ale musiał się nieźle nagimnastykować, żeby utrzymać ją przynodze – zwykle takie odbiory czynił nakilka razy. Jego podaniom brakowało precyzji, a to pociągnęło za sobągwałtowne zwalnianie akcji.

Żeby tego było mało, Buksa zwykle pozostawał w centrum polakarnego i tam czekał na piłki. Liczył na to, że któryś z jego kolegów szarpniei pokusi się o dobre dośrodkowanie. Na próżno było tego oczekiwać. Choć oczekiwałw pełnej gotowości, to futbolówki nie pojawiały się nawet w jego bliskiejokolicy. Młody piłkarz nie starał się sam wypracowywać okazji, rzadko kiedyzdarzało mu się schodzić do boku, nie był aktywny. No, poza właściwie jedną,naprawdę klarowną sytuacją z drugiej części spotkania. 

W 61. minucie Buksazdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce i zszedł do boku boiska. Tam, udało musię wyrwać spod czujnego oka Sretenovicia, wywalczyć futbolówkę i odegrać ją nakrótko do Maka. Akcja dwójkowa lechistów mogła się podobać, bo piłka po chwiliznowu zdołała powrócić pod nogi bardzo głęboko ustawionego w polu karnym Buksy.18-latek nie zastanawiał się zbyt długo tylko huknął pod poprzeczkę na długisłupek. Gdyby nie przytomna interwencja Pilarza, cały stadion ryknąłby zzachwytu.

Podsumowanie

Buksa opuścił plac gry z powodu skurczów w 71. minuciespotkania z Cracovią i choć nie rozegrał go w pełnymwymiarze czasowym, to z jego gry można wyciągnąć trochę wniosków. Zwłaszcza, żecałość konfrontacji z Pasami nienależała do koncertowych występów gdańszczan. Problemy pojawiały się począwszyod linii obrony, przez środek pola zbyt często kierujący piłki do tyłu (głównieprzez brak Borysiuka w tamtej części formacji) aż po atak. Nic więc dziwnego,że Buksa miał naprawdę ciężkie zadanie. Na samym początku meczu wykazywał sięsporą aktywnością podczas kreowania akcji ofensywnych. Znamienna była jegowymienność pozycji z Makiem, zdobywanie terenu, czy chociażby uruchamianiebardzo zagubionego Nazario. Sytuacja skomplikowała się w momencie, gdy całaLechia zwyczajnie siadła. WówczasBuksa odpuścił, jego gra została pozbawiona ruchu, zabrakło mu werwy i całej ochoty.Z uwagi, iż jest młody i bardzo niedoświadczony nie był w stanie udźwignąćbrzemienia odpowiedzialności i pociągnąć zespół do przodu. Oprócz kwestiistricte wynikających z naturalnego zagubienia, Buksa musi popracować nadtechniką. Zbyt często piłka nie klei mu się do nogi, nie jest w stanie wygraćpojedynku z lepiej wyglądającym rywalem.Nie ma co ukrywać, że lechista jest nieco cherlawy i to odbija się na jego grze1 na 1 (było to widać szczególnie dobrze zwłaszcza w starciach zeSretenoviciem, który z łatwością go przepychał). Przed Buksą jeszcze długadroga, ale jeśli będzie uparcie parł do przodu, pojawią się efekty. Innasprawa, czy w tej podróży nie zabraknie mu sił – zwłaszcza, gdy w Gdańsku nadobre zadomowi się Kuświk.