Święta Wojna i inne potyczki: 23. kolejka Ekstraklasy
2016-02-19 09:31:35; Aktualizacja: 8 lat temuGyurcso poszarżuje po gliwickiej ziemi, Podbeskidzie i Korona będą chciały się odgryźć, a machina Czerczesowa przypuści zmasowany atak na Lubin. Tyle? Ależ skąd! To tylko przystawki przed Wielkimi Derbami Śląska.
Piątek 19.02. We Wrocławiu podskoczyły morale, a odmieniona drużyna pragnie potwierdzić, że ostatnie zwycięstwo to nie był jedynie łut szczęścia. Już w tym momencie wiadomo, że na Podlasiu łatwo nie będzie: Probierz wziął w obroty swoją ekipę i nie zdzierży kolejnego blamażu. Bojowe nastroje są także w obozie gliwiczan. Własny teren traktują jako najsilniejszy argument i z pewnością nie będą chcieli pozwolić Pogoni na żadną pogoń za wynikiem.
Gościnny Białystok
18:00: Jagiellonia Białystok – Śląsk WrocławPopularne
Po pierwszej wiosennej kolejce w obu drużynach panują odmienne nastroje. Piłkarze Jagiellonii w niedzielny wieczór oblali egzamin z boiskowej dojrzałości i w walentynkowy wieczór zawiedli serca tysięcy kibiców, rozpalone wielką żółto-czerwoną miłością (uzupełnione warszawską nienawiścią). Natomiast Śląsk prowadzony przez Romualda Szukiełowicza pokonał zaprzyjaźnioną Wisłę Kraków, czym przysporzył dodatkowych kłopotów byłemu szkoleniowcowi Tadeuszowi Pawłowskiemu. Dzięki temu do stolicy Podlasia przyjechała drużyna, która od 2014 roku ducha puszczy czuje równie dobrze, jak białostoczanie. „Wojskowi” z trzech ostatnich wizyt wywieźli aż siedem punktów. 31. oficjalna potyczka obydwu zespołów w historii przede wszystkim intryguje kibiców gospodarzy. W meczu z Legią czwartą żółtą kartką ukarani zostali Jacek Góralski i Piotr Tomasik. Trener Michał Probierz będzie musiał postawić na Rafała Grzyba i przypomnieć sobie o istnieniu Marka Wasiluka. Kolejnym problemem trenera Jagiellonii jest dziurawa jak szwajcarski ser defensywa białostoczan. „Żółto-Czerwoni” w każdej kolejce wytrwale rywalizują z Podbeskidziem Bielsko-Biała o miano najgorszej obrony Ekstraklasy. Na szczęście wrocławianie mają jedną z najsłabszych ofensyw w lidze i do Białegostoku przyjadą bez pauzujących Dudu Paraiby, Thomasa Hateleya i Adama Kokoszki.
Emocji w tym meczu będzie tyle, co skutecznych kontrataków Jagiellonii w meczu w Warszawie. 9 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Słonecznej obejrzy dwie bramki, z czego ta dla gości padnie po widowiskowym błędzie białostockiej obrony. Gospodarze pod naporem wyszukanych inwektyw swojego szkoleniowca wcisną jednego gola i rozjadą się do domów. Typowy piątek w Ekstraklasie.
TypujeMY: Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław (1:1)
***
Weryfikacja formy lidera
20:30: Piast Gliwice – Pogoń Szczecin
Bezbramkowy remis w Łęcznej nieco zaniepokoił kibiców Piasta. Tylko trzy celne strzały, słaba postawa Macieja Jankowskiego i słabe próby przebicia się przez świetnie zorganizowaną obronę drużyny Jurija Szatałowa - trener Látal nie mógł być w pełni zadowolony ze swoich podopiecznych. Przed liderem tabeli bardzo trudny rywal - aspirująca do podium Pogoń. Po ważnej wygranej z Koroną ekipa Czesława Michniewicza będzie chciała pójść za ciosem i powalczyć o szóstą z rzędu wygraną. Problemem dla “Portowców” może być niewielki czas regeneracji - po raz trzeci w tym sezonie drużyna po poniedziałkowym meczu gra już w piątek. Do tego dochodzi jeszcze męcząca podróż na Śląsk.Mimo to, Pogoń ma zagrać bardzo ofensywnie - prawdopodobnie od pierwszych minut zobaczymy duet napastników Zwoliński - Dwaliszwili.
Piast zapowiada zmiany w składzie - nie zagra Jankowski, który będzie pauzował za kartki, co może oznaczać, że od pierwszych minut zagra Josip Barisić. Látal zapowiedział jednak, że nie wyklucza innych korekt w składzie.
Czy atut gry na własnym terenie pomoże rewelacji trwającego sezonu powstrzymać “Dumę Pomorza”?
TypujeMY: Piast Gliwice – Pogoń Szczecin (2:1)
***
Sobota, 20.02. „Lwy Północy” z przemeblowaną defensywą ani myślą o nadzianiu się na „Scyzory”. I choć u siebie Korona wypada mizernie, to kto wie jak zareaguje na wciąż-eksperymentalną Lechię. Cięższy orzech do zgryzienia czeka wieczorem: lepiej wyposażyć się w dwa odbiorniki, bo i „Górale” po akcji z blokadą biletów dla kibiców Lecha będą chcieli odkuć się po ostatniej wyprawie nad morze, i Termalica nie zamierza składać broni.
Przełamanie złej passy domowej czy wyjazdowej?
15:30: Korona Kielce – Lechia Gdańsk
Drużyna Marcina Brosza od początku obecnych rozgrywek spisuje się nadspodziewanie dobrze na wyjazdach. Z kolei na własnym terenie jest dostarczycielem punktów dla rywali. Podobny problem doskwiera podopiecznym Piotra Nowaka tyle, że im wyraźnie nie wiedzie się na obcych stadionach. Gdyby zsumować dotychczasowy domowy dorobek punktowy Korony z wyjazdowym Lechii to wówczas wspólnymi siłami kielczanie i gdańszczanie uzbieraliby zaledwie czternaście „oczek”. Stąd w najbliższym spotkaniu obu ekipom będzie zależało na przełamaniu fatalnej passy. W osiągnięciu tego celu gospodarzom na pewno nie pomogą Pawłowski i Trytko. Pierwszy z nich nie wybiegnie na boisko z powodu zapisu w umowie (pomocnik wypożyczony jest do Korony z Lechii – przyp. red.), a drugi po rozwiązaniu umowy z „Żółto-Czerwonymi” przenosi się do kazachskiego FK Atyrau. Brosz może się za to cieszyć z powrotu do kadry Rymaniaka (pauzował za kartki) i Grzelaka (wyleczył kontuzję). Swoje kłopoty ma także Lechia, w której za nadmiar żółtych kartek nie zagrają Wawrzyniak i Janicki, co otwiera szansę dla takich piłkarzy jak Gerson, Wojtkowiak, Stolarski czy Chrzanowski. Mimo luk w defensywie trenera Nowaka cieszy fakt, że z zespołem trenuje już Marco Paixao. Niewykluczone, że Portugalczyk pojawi się na placu gry w roli jokera, który przechyli szalę zwycięstwa na stronę gości z północy Polski.
Kielczanie i gdańszczanie przed zbliżającym się starciem mają swoje cele i problemy, dlatego uważamy, że idealnym wynikiem ich sobotniego pojedynku będzie remis. Dzięki podziałowi punktów obie ekipy, choć na chwilę zapomną o swoich niepowodzeniach i z pozytywnym nastawieniem przystąpią do kolejnych spotkań.
TypujeMY: Korona Kielce – Lechia Gdańsk (1:1)
***
Autobus vs Lokomotywa?
18:00: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań
Bezpieczeństwo przede wszystkim, ale czy to nie przesada? Kibice „Kolejorza” nie dostaną szansy dopingowania swojej ekipy, bowiem decyzją zarządu klub wprowadził ograniczenia w zakresie sprzedaży biletów. No cóż, choć w Bielsku bywało różnie, to samo orzeczenie zostało przyjęte ze śmiechem przez entuzjastów Lecha. Przenieśmy się jednak na boisko. Lechici spotkaniem z Termaliką udowodnili, że nawet, gdy mają problemy na tyłach, to potrafią być skuteczni i ich moc ofensywna wygląda naprawdę imponująco. Co prawda trener Urban nie będzie mógł skorzystać z usług Trałki i Linettego, ale wydaje się, że są to dziury do załatania. W odwodzie pozostają Gajos i Jevtić, na certyfikat doczekał się także Sisi. Szkoleniowiec już w środę trafił pod ostrzał pytań i… jakby zapomniał o Dudce na wspomnienie o problemach ze środkiem pola. „Obawiałem się tego. Musielibyśmy improwizować, bo wtedy nie mielibyśmy już takich typowo defensywnych pomocników. A tak mamy, chociaż jednego (przyp. red. możliwa pauza Tetteha).”, wspomniał dla poznańskiego sportu. Co mogą zrobić „Górale” by zatrzymać rozpędzoną lokomotywę? Skoncentrować się i zagęścić boczne sektory. Imponujący lekkością Pawłowski coraz mocniej udowadnia, że zasłużył na kontrakt, a Nicki Bille samym pressingiem powoduje chaos w szeregach przeciwnika. Chociaż, kto wie, może irytacja Podolińskiego podziała motywująco na jego podopiecznych? Nie takie rzeczy się zdarzały!
Ściśnięty autobus kontra rozpędzona lokomotywa? Na to wygląda. Wątpliwe, żeby Podbeskidzie rzuciło się na atak pozycyjny. Raczej będzie upatrywało swoich szans w rzadkich kontrach wypatrując dziur w defensywie Lecha.
TypujeMY: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań (0:2)
***
Kolejne trudne spotkanie Termaliki?
18:00: Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Cracovia
W sobotę zmierzą się ze sobą drużyny grające najładniejszą piłkę w Ekstraklasie. "Słoniki" znane są z licznych ataków pozycyjnych i długich wymian podań, choć czasem próbują też prostych prób, czyli kontr i długich piłek. Spotkania z udziałem ekipy Mandrysza są na pewno niezwykle atrakcyjne dla kibiców. Taki będzie też pojedynek z Cracovią, która zamierza odegrać się na Termalice za porażkę u siebie. Mecz z Górnikiem Zabrze pokazał, że pomimo odejścia Rakelsa, siła ofensywna "Pasów" jest wciąż bardzo silna. Małe derby Małopolski mogą być najciekawszym widowiskiem ekstraklasowej soboty, zwłaszcza, że beniaminek wciąż liczy na awans do górnej "ósemki".
TypujeMY: Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Cracovia (2:4)
***
Niedziela, 21.02. Miedziowi mają problem z celownikiem, ale w niedzielę ich pierwsze strzelby na pewno będą odpowiednio wyregulowane. Czerczesow wprowadził wojskową dyscyplinę, Legia bawi się piłką i jest do bólu skuteczna, ale nie takie zapory okazywały się być kłopotliwe. Wydaje się jednak, że większe wypieki na twarzy wywołają Wielkie Derby Śląska, które od wielu lat elektryzują kibiców z całej Polski. Nieważne, w jakiej formie są drużyny, ile dzieli ich „oczek”: to się po prostu ogląda.
Błysk Figo i łut szczęścia czy kompletna demolka?
15:30: Zagłębie Lubin – Legia Warszawa
U Stokowca wszystko po staremu: „Miedziowi” grają przyjemny dla oka futbol, szybko, na jeden kontakt wymieniają podania w bocznych sektorach boiska, ale im bliżej „szesnastki”, tym bardziej ręce składają się do modlitwy. Marnowanie stuprocentowych okazji to dla nich żadna pierwszyzna. Cotra nadal nie posiadł tajemnej wiedzy doklejania piłek do nóg kolegów, zmasowane ataki są niewystarczające, Papadopulos jest zmuszony pauzować za kartki, a żeby tego było mało Guldan może zamienić Lubin na Razgrad. No chyba, że Starzyński pokaże, że jeden zawodnik jest w stanie odmienić losy drużyny. Wcale nie byłabym zdziwiona. „Figo” już w swoim debiucie pokazał, że ma sobie ogromne pokłady lekkości, które w połączeniu z zaangażowaniem doprowadzają rywali do prawdziwej histerii. Dynamika, regulacja tempa akcji. Czyż nie tego brakowało Zagłębiu? Ale hola, hola, spokojnie, nie zapominajmy, kto melduje się po przeciwnej stronie barykady. W ostatnim meczu „Wojskowi” kompletnie przytłoczyli Jagiellonię, dominowali, ich podania były dokładne, a do tego jak na dłoni widoczny był unikalny pomysł na grę. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy wciąż przypominają o sobie interkontynentalny biznes i grubą kasą, jaka może wpłynąć za Nikolicia. Tik-tak, zegar tyka, a losy napastnika Legii wciąż są owiane tajemnicą.
Coś mi mówi, że emocji nie zabraknie. Obie drużyny lubią utrzymywać się przy piłce i szybkim atakiem przedzierać się przez zwarte szyki obronne. Legioniści czynią to dokładniej i pewniej, ale to właśnie „Miedziowi” potrójnie zmotywują się na ich przyjazd. Jak odpowie Legia? Będzie chciała grać swoje.
TypujeMY: Zagłębie Lubin – Legia Warszawa (1:2)
***
Święta wojna w nowym wydaniu
18:00: Górnik Zabrze – Ruch Chorzów
W piłkarskim wokabularzu istnieje słowo, obok którego nikt nie może przejść obojętnie. Słowo elektryzujące, zawierające w sobie godziwą garść wspomnień oraz wywołujące samą swoją świadomością bytu, wydzielanie solidnej porcji endorfin. Derby. Jedno zwykłe spotkanie, które na każdym kroku epatuje swoją niezwykłością… Sporym atutem w meczach o takiej skali trudności jest doświadczenie. To właśnie ono może przeważyć w decydujących momentach, a w składzie chorzowskiego zespołu znajdują się tacy zawodnicy jak Lipski, Koj czy Mazek, których występy w tak ważnych spotkaniach można zliczyć na palcach jednej ręki. Z drugiej strony potyczka z Górnikiem, który ma za sobą fatalną inaugurację 2016 roku z Cracovią nie powinna być wielką zgrozą dla tych młodych piłkarzy. Na odnowionym stadionie przy Roosevelta zasiądzie komplet, 25 tysięcy widzów i miejmy nadzieję, że stanie się to standardem, bo Wielkie Derby Śląska najzwyczajniej w świecie zasługują na taką otoczkę.
Kibice na pewno dadzą radę, ale co do zawodników – można mieć lekkie wątpliwości. Raczej nikt nie pójdzie tutaj na wymianę ciosów, choć większą determinacją powinni wykazać się gracze Górnika, którzy potrzebują punktów jak ryba wody.
TypujeMY: Górnik Zabrze - Ruch Chorzów (1:0)
***
Poniedziałek, 22.02. Na deser gratka dla najbardziej zagorzałych kibiców naszej-kopanej. Oczywiście: nie przewidujemy bramek, wybuchów, pościgów. To w końcu poniedziałek. Pewnie nawet nie warto włączać odbiornika. Tak jak „nie było warto” tydzień temu, gdy Pogoń pogoniła „Scyzory”. Teraz Wisła postara się zalać swojego przeciwnika i już nie przegrać „wygranego” meczu.
No bo kiedy, jak nie teraz?
18:00: Wisła Kraków – Górnik Łęczna
Przed Tadeuszem Pawłowskim niesamowicie twardy orzech do zgryzienia. Przez to, że jest spadkobiercą - niekoniecznie wymarzonych - rezultatów, pozostawionych przez Kazimierza Moskala i Marcina Broniszewskiego, jego obecne życie nie jest usłane różami. Mecz ze Śląskiem był dla Wisły szóstą porażką z rzędu i jednocześnie jest najgorszą serią w historii klubu. Szanse na wyjście z dołka nie są jednak iluzoryczne, bo w poniedziałek rywalem „Białej Gwiazdy” nie będzie żaden z tuzów, tylko Górnik Łęczna, który ostatni raz wygrał na wyjeździe pięć miesięcy temu.
Niby zwyczajny poniedziałkowy wieczór, ale podopieczni Szatałowa już w meczu z liderem pokazali, że są w stanie prowadzić grę i zaskoczyć jakąś finezyjną akcją. Wiślacy muszą wykrzesać z siebie choć krztynę skuteczności, a przy tym wykazać się dyscypliną: w innym razie będą musieli obejść się smakiem.
TypujeMY: Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:1
Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka)