TOP 5 nieudanych transakcji Bayernu
2013-08-23 21:13:29; Aktualizacja: 11 lat temuZapraszamy na kolejną odsłonę cyklu TOP 5 nieudanych transakcji w najciekawszych europejskich zespołach. Dzisiaj przedstawimy wam najbardziej chybione transfery, jakie w ostatnich latach przeprowadził mistrz Niemiec – Bayern Monachium.
500 milionów euro - tyle wynosi wartość rynkowa kadry klubu z Bawarii. Wartość piłkarzy drugiego zespołu w tym rankingu (chodzi rzecz jasna o kluby niemieckie) – Borussii Dortmund – oscyluje w okolicach 280 milionów. Co prawda, pieniądze nie grają, ale biorąc pod uwagę zakończony niedawno sezon, różnicę widać i to nie tylko na papierze.
Bawarczycy wyciągnęli wnioski z feralnego sezonu 2010/2011, kiedy to dosłownie przespali okienko transferowe (kupili jedynie Luiza Gustavo za 17 milionów euro). Sezon, w którym poskąpili na wzmocnienia okazał się nieudany. Zaledwie trzecie miejsce w lidze i odpadnięcie z Ligi Mistrzów już na etapie 1/8 finału.
Z roku na rok Bayern poczynał sobie na rynku transferowym coraz śmielej. Przed sezonem 2011/2012 wydali prawie 50 milionów euro, okno transferowe poprzedzające rozgrywki 2012/2013 to już wydatki rzędu 70 milionów. 62 miliony euro wydane za kadencji Pepa Guardioli, pokazują, że Monachijczycy nie zamierzają schodzić z obranego kursu.
Tym bardziej, że sezon 2012/2013 należał do bawarskiej machiny. Potrójna korona, w tym wymarzony Puchar Ligi Mistrzów. Grali skutecznie, efektownie i z pomysłem. Przemyślane zakupy i świetna praca wewnątrzklubowa wreszcie zaowocowały. Należy jednak pamiętać, że nie zawsze w monachijskim kolektywie wszystkie trybiki działały prawidłowo. TOP 5 nieudanych transakcji Bayernu:
Sezon 2006/2007, Lukas Podolski, 10 milionów euro
Poldi – Najlepszy Młody Gracz Mundialu z 2006 roku - pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu stawiał na RheinEnergieStadion w Kolonii. W mieście, w którym znajduje się uznana za jedną z najlepszych szkół w Europie - Deutsche Sporthochschule - miał zapewnione znakomite warunki do rozwoju. Talent poparty ciężką pracą eksplodował w rozgrywkach przełomu lat 2005/2006. Premierowy sezon w Bundeslidze spowodował u pochodzącego z Gliwic napastnika mieszane uczucia. Z jednej strony 12 goli w lidze (prawie 25% dorobku całego zespołu) i regularne występy w kadrze Niemiec, a z drugiej – relegacja jego ukochanego zespołu. Pojawił się więc u Lukasa dylemat: zostać i wspierać zespół w 2 Bundeslidze, czy też rozwijać się i umożliwić zarobek dotychczasowemu chlebodawcy? Podolski wybrał tę rozsądniejszą opcję i w lipcu 2006 roku podpisał kontrakt z ówczesnym mistrzem Niemiec - Bayernem Monachium. Kwota transferu wynosiła 10 milionów euro. Jak się okazało, był to dla Lukasa tylko pozorny krok w przód…
21-latek będący prawdziwym bożyszczem w Kolonii, musiał oswoić się z rzeczywistością która przywitała go w tak potężnym klubie jak Bayern. W pierwszym sezonie w ekipie z Allianz Arena pełnił rolę dżokera, choć 11 razy udało mu się wystąpić w pierwszym składzie. Sezon zakończył z 4 golami na koncie. W sezonie 2007/2008 wiodło mu się już znacznie gorzej. W 25 oficjalnych meczach, aż siedemnastokrotnie pojawiał się na boisku z ławki rezerwowych. Rozgrywki (których początek spędził nawet w rezerwach Bayernu) zakończył z pięcioma trafieniami i… powołaniem na EURO 2008. Stało się tak, ponieważ Podolski z kadry i Podolski z klubu to w gruncie rzeczy dwie inne osoby.
Podczas mistrzostw Poldi prezentował się naprawdę dobrze i wydawało się, że nadchodzący sezon w Bayernie będzie dla niego przełomowy. Nic bardziej mylnego. Wciąż był zaledwie zmiennikiem dla kogoś z duetu Miro Klose – Luca Toni. Taki stan rzeczy drażnił ambicje 23-latka, postanowił on więc (m.in. dzięki namowom ówczesnego selekcjonera reprezentacji – Joachima Loewa) poprosić o transfer. Zainteresowanie powrotem Lukasa Podolskiego wyrażał zespół z Kolonii, gdzie wciąż cieszył się on statusem gwiazdy. Bawarczycy zgodzili się na kwotę 10 milionów euro i Gliwiczanin powrócił do macierzystego klubu. O tym, jakie spustoszenie w karierze Podolskiego poczynił epizod w Bayernie, niech świadczy fakt, że ponad rok zajął mu powrót do regularności i skuteczności. Po słabym sezonie 2009/2010 w FC Köln, dwa następne miał – jak na lidera przystało – świetne. Taka postawa zaowocowała transferem do Arsenalu.
Czy można powiedzieć, że Bayern omal nie zmarnował cudownego dziecka polskiej niemieckiej piłki? Tak jak Real prawie zniszczył kiedyś Owena, tak klub z Monachium nie potrafił wykrzesać z Podolskiego jego potencjału. Transfer był to głośny i rokujący nadzieje. Okazał się nieudany, ale na szczęście dla samego zawodnika – fortuna się do niego zwróciła i teraz walczy w najlepszej lidze świata. Wyceniany jest na 23 miliony euro.
Sezon 2007/2008, Marcell Jansen, 14 milionów euro
Chyba największa pomyłka transferowa Bawarczyków w XXI wieku. Solidny lewy obrońca, młody acz ograny, etatowy reprezentant Niemiec, uczestnik Mundialu. Działacze FCB nie wahali się zapłacić Borussii Monchengladbach aż 14 milionów za tego utalentowanego defensora. Oprócz świetnej dynamiki i warunków fizycznych (191cm wzrostu), imponował jego niesamowity „ciąg na bramkę” (w sezonie 06/07 oddał aż 47 strzałów na bramki rywali w 23 meczach). To musiał być udany transfer.
Początek krótkiej przygody Jansena w Monachium nie był zły. Jego gehenna zaczęła się w listopadzie, kiedy doznał kontuzji kostki. Uraz, wymagający interwencji chirurgicznej wyłączył go z treningów na trzy miesiące. Do momentu odniesienia kontuzji rozegrał osiem spotkań w pełnym wymiarze czasowym. Na boisko powrócił dopiero 1 marca, po ponad cztero-miesięcznej przerwie. Dograł sezon do końca, wychodząc na boisko jeszcze dziewięciokrotnie. Prezentował się zresztą przeciętnie, choć ciekawym pozostaje fakt, że z Jansenem w składzie Bayern w lidze nie przegrywał. Prawdę powiedziawszy, bez Jansena również, bo we wszystkich 34 spotkaniach Bundesligi zespół ten uznał wyższość rywali zaledwie dwa razy. Marcell Jansen pojechał zaś z kadrą na Mistrzostwa Europy.
Na boiskach Austrii i Szwajcarii rosły defensor rozegrał niezłe 90 minut w wygranym meczu z Polską i… katastrofalne 45 z Chorwacją. Po drugim grupowym meczu, wygryzł go ze składu Arne Friedrich i Jansen musiał zadowolić się rolą dżokera. Słaby turniej w jego wykonaniu (mimo, iż Niemcy ulegli Hiszpanom dopiero w finale imprezy) nie uszedł uwadze nowego szkoleniowca Bayernu – Jurgena Klinsmana, który otwarcie krytykował Jansena, dając mu do zrozumienia, że może sobie szukać nowego pracodawcy.
Marcell Jansen był zawodnikiem monachijskiego Bayernu przez 365 dni. 1 lipca 2008 roku przeszedł za 8 milionów euro do Hamburg SV, w barwach którego występuje aktualnie. Wyceniany jest na 6 milionów euro.
Sezon 2007/2008, Breno Borges, 12 milionów euro
„Pozdrówki dla tych co nie w Madrycie, a za więzienną kratą”. Któż by przypuszczał, że rekomendowany przez Giovanne Elbera obrońca wyląduje w więzieniu za swoje ekscesy pozasportowe. Z pewnością nie tak wyobrażali sobie współpracę z Breno działacze Bayernu, którzy zdecydowali się zapłacić aż 12 milionów euro za osiemnastoletniego defensora.
Breno zadebiutował w Bundeslidze na początku kwietnia 2008 roku, mając osiemnaście lat i sześć miesięcy. Sezon 2007/2008 zakończył z dorobkiem jednego występu (dokładnie niespełna 20 minut) na niemieckich boiskach. W następnym roku, dni słabszej dyspozycji przeplatał okresami, gdy z treningów był całkowicie wyłączony z powodu kłopotów z prawym kolanem. Wówczas, spędził on na boisku ledwie 220 minut i powoli stawało się jasne, że Bayern utopił miliony euro w tym zawodniku. Ledwie 130 minut w rundzie jesiennej sezonu 2009/2010, piłkarza, który jeżeli był zdolny do gry, to okupował ławkę rezerwowych, spowodowały, że Breno podjął decyzję o opuszczeniu Monachium, na rzecz regularnych występów. Od 1 stycznia 2010 reprezentował barwy innego bawarskiego zespołu – Norymbergi. Udało mu się pograć do… marca. Wtedy bowiem zerwał więzadła krzyżowe i zakończył sezon. Na domiar złego, tak skomplikowany uraz wykluczył go z letniego okresu przygotowawczego…
Właśnie ten nieszczęśliwy splot wydarzeń, potęgowany rozchwianą psychiką młodego gwiazdora wpędził go w depresję. Nie potrafiący poradzić sobie z problemami Breno, we wrześniu 2011 roku podpalił swoją willę, chcąc wyłudzić odszkodowanie. Odniósł przy tym lekkie obrażenia, ale na szczęście, żadna z osób trzecich nie ucierpiała w tym zdarzeniu. Monachijski sąd był nieubłagany – skazał Brazylijczyka na 3 lata i 9 miesięcy więzienia. 23-latek spadł niemal na samo dno. Wyrok zapadł prawie 10 miesięcy później, w tym czasie Breno zdołał rozegrać jeszcze kilka meczy w ekipie z Allianz Arena. Licznik występów zatrzymał się na 21.
W sierpniu bieżącego roku, Breno został warunkowo zwolniony z więzienia po odsiedzeniu w nim 13 miesięcy. Bayern wystawia jednak pomocną dłoń do borykającego się z problemami Brazylijczyka. Urodzony w Cruzeiro defensor ma zostać członkiem sztabu szkoleniowego zespołu do lat 23. „Cieszę się, że mogę pracować w Bayernie i przejść resocjalizację. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dzisiaj jestem już inną osobą”.
Po odbyciu reszty zasądzonej kary (noce spędzać ma za kratkami) Breno będzie musiał opuścić Niemcy i powrócić do ojczyzny. Tam – jak sam przyznaje – ma zamiar wrócić do uprawiania profesjonalnego futbolu. Chęć współpracy z defensorem wyraża jego macierzysty klub – Corintians Sao Paulo.Popularne
Sezon 2007/2008, Jose Ernesto Sosa, 9 milionów euro
W lipcu 2007 roku Bayern podpisał kontrakt z młodym ofensywnym pomocnikiem rodem z Argentyny. Sosa miał na swoim koncie prawie 150 meczy w barwach Estudiantes La Plata i debiut w dorosłej reprezentacji kraju. Prognozowano, że młody Argentyńczyk przebojem zaatakuje pierwszą drużynę Bayernu, tak się jednak nie stało. Rywalizacja z takimi zawodnikami jak Ze Roberto z jednej strony łechtała ambicję, a z drugiej w pewien sposób zniechęcała, gdy Sosa miewał wyraźne problemy z załapaniem się do pierwszego składu Bawarczyków. W premierowym sezonie w Bundeslidze siedmiokrotnie meldował się na boisku w wyjściowej jedenastce, aż 21 razy zasiadając na ławce. W Monachium zagrzał miejsce do listopada 2009 roku, kiedy to z powodu braku jakichkolwiek występów meczowych wypożyczono go do Estudiantes. Tam miał odbudować formę i wrócić do Bayernu. Wrócił do Europy w sierpniu 2010, ale… na Półwysep Apeniński. Działacze zespołu z Monachium nie zastanawiali się zbyt długo, gdy wpłynęła oferta z Napoli. Zdecydowali się sprzedać Jose Sosę za 3 miliony euro. We Włoszech Sosa również kariery nie zrobił i w lipcu 2011 roku przeniósł się do Metalista Charków. Tam, wreszcie gra na miarę swoich możliwości, będąc kapitanem i jedną z wyróżniających się postaci wicemistrza Ukrainy. Jego wartość rynkowa wynosi 9 milionów euro.
Sezon 2009/2010, Danijel Pranjić, 7,7 miliona euro
Ten bardzo wszechstronny zawodnik najlepsze lata swojej kariery – pod względem czysto piłkarskim – spędził w holenderskim Herenveen. To właśnie tam, nominalny lewy pomocnik rozegrał prawie 130 spotkań, strzelając 32 gole. To stamtąd przeszedł do wielkiego Bayernu Monachium. I to właśnie na Allianz Arena zrozumiał, że najbardziej utytułowany niemiecki klub to jednak zbyt wysokie progi dla Chorwata. Filigranowy Pranjić (170cm wzrostu) złym piłkarzem nie jest. Brakuje mu jednak tego, co czyni niektórych ponad przeciętnymi, i podczas jego pobytu w Bawarii dało się ten aspekt zauważyć. Okazał się on piłkarzem przeciętnym, rzemieślnikiem wykonującym względnie poprawnie powierzone mu zadania, ale pozbawionym „błysku”.
W pierwszych dwóch sezonach nie było wcale tak źle. Prawie 40 meczy rozegrał w podstawowym składzie, brakowało jedynie skuteczności. Tendencja zniżkowa uwydatniła się u Pranjicia z początkiem sezonu 2011/2012, kiedy to notorycznie zaczynał i kończył mecze na ławce rezerwowych. Przez pewien czas grał nawet w rezerwach Bayernu! Kiedy tylko mówił o transferze do klubu, w którym mógłby regularnie występować (walczył przecież o miejsce w kadrze Chorwacji; 45 występów –przyp. red.), w Bayernie ucinano temat (głośnym tematem było fiasko transferowe z Evertonem). Konflikt na linii Bayern – Pranjić narastał, ale Chorwat był świadomy, że musi wypełnić kontrakt, mimo tego, iż Jupp Heynckess nie widzi dla niego miejsca w swoim zespole. W lipcu 2012 roku Danijel Pranjic podpisał kontrakt ze Sportnigiem Libona. Wyceniany jest na 1,5 miliona euro.
Polski ślad, czyli Sławomir Wojciechowski piłkarzem Bayernu!!!
Styczeń 2000 roku. Pomocnik reprezentacji Polski (4 występy) po obiecującym sezonie w barwach szwajcarskiego FC Aarau, przenosi się do Bayernu Monachium. Kwota transferu wynosi 1,5 miliona marek (ok. 700 tysięcy euro). 26-letni zawodnik podpisał dwuletni kontrakt. Jak się okazało, transfer Polaka był pochopnym ruchem, nie zdołał on nawet „otrzeć się” o pierwszy skład Bawarczyków. Na boisku meldował się siedem razy ( trzy mecze w Bundeslidze), jeden raz pokonując bramkarza rywali. W lipcu 2001 roku został sprzedany do Aarau za równowartość 600 tysięcy euro. Sławomir Wojciechowski (ur. 1973) pozostaje jedynym Polakiem, który grał z Bayernie Monachium.