TOP 5 nieudanych transakcji Tottenhamu

2014-03-13 10:07:10; Aktualizacja: 10 lat temu
TOP 5 nieudanych transakcji Tottenhamu Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Aż czterech piłkarzy z naszego poniższego rankingu TOP 5 znalazło się w dziesiątce najdroższych transferów w historii Tottenhamu. Cała piątka kosztowała zaś ponad 90 milionów euro. Drogo.

Na początku XXI wieku ekipa z północnego Londynu długo zabierała się do rozkruszenia wielkiej czwórki Premier League. Manchester United, Arsenal, Chelsea i Liverpool czterokrotnie w ciągu ostatnich 12 sezonów rozdzielały między sobą miejsca promujące grą w Lidze Mistrzów. Prawdę mówiąc, „wielka trójka” byłaby tu trafniejszym określeniem, gdyż Liverpool zwykł się ze ścisłej czołówki regularnie wyłamywać. Oprócz tego, zawsze blisko był Everton, od niedawna zaś szczyty okupuje niebieska drużyna z Manchesteru. Ta czerwona z kolei… lekko się zatacza, sprawiając wrażenie dżentelmena, który wychylił o kilka kieliszków za dużo i nie do końca odpowiada za swoje czyny. Zdezorientowany, bezradny i niezdarny Manchester United opuścił ścisłą czołówkę Premier League w sezonie 2013/2014. Miejmy nadzieję - dla dobra angielskiej piłki - że sytuacja niebawem się ustabilizuje, bo nawet najwięksi antagoniści „Czerwonych Diabłów” mogą stwierdzić, że batalia o mistrzostwo bez United jest niczym żurek bez kiełbasy – zjadliwy, ale zdecydowanie niekompletny, o niepełnych walorach smakowych.

A Tottenham? Londyńczycy ostatnie cztery sezony kończyli w przysłowiowym czubie (dwukrotnie miejsca czwarte i piąte). Zawsze są w stanie straszyć największych, jednak nigdy nie stawia się „Tottków” w gronie faworytów do tytułu mistrzowskiego. Czego brakuje Spurs? Teoretycznie ten zespół nie ma jakichś poważnych braków. To niezwykle silna konkurencja powoduje, że ciężko wyjść z cienia i przestać być tłem dla City, Chelsea czy (do niedawna) United.

Na rynku transferowym Tottenham Hotspur gra na równi z najlepszymi. Niestety, tylko pozornie. Gdy popatrzymy na wydatki, faktycznie nie oszczędzają. Jednak sukcesywnie pozbywają się swoich najlepszych piłkarzy. Owszem, nie ma ludzi niezastąpionych, ale są jednostki, których nieobecność znacznie wpływa na całokształt działań zespołu. Być może właśnie to, że największe gwiazdy (m.in. Bale, Modrić) opuszczają Tottenham, powoduje, że zespół ten nie do końca można nawiązać w pełni równorzędną walkę z elitą Premier League.

Pieniędzy na transfery w Londynie nie brakuje. Stąd też, między innymi, wzięły się niezwykle kosztowne pomyłki. Mistrz Anglii z lat 1951 i 1961, który przyzwyczaił nas do tego, że potrafi dobrze kupić i jeszcze lepiej sprzedać, utopił ogromne pieniądze w transakcjach piłkarzy, którzy mieli stanowić o sile zespołu. TOP 5 nieudanych transakcji Tottenhamu, zapraszamy!

Sezon 2007/2008, Darren Bent, 24,7 miliona euro
W sezonie poprzedzającym transfer na White Hart Lane, Bent wystąpił w 32 meczach ligowych, w których strzelił 13 bramek. Do tego dorzucił jeszcze dwa trafienia w Pucharze Ligi. Jeszcze rok wcześniej pokonywał bramkarzy ligowych rywali 18-krotnie. W związku z tym, że jego dotychczasowy klub – Charlton – spadł z Premier League, Bent zmienił barwy klubowe. Na White Hart Lane oczekiwano od niego co najmniej tak dobrych rezultatów, jak w Charltonie. 15 trafień na sezon zdawało się być racjonalnym żądaniem.

Może i były to wymagania oparte na rozsądku, lecz dla Darrena Benta w Tottenhamie okazały się nieosiągalne. Sześć goli i pięć asyst w sezonie 2007/2008 nie było wynikiem tragicznym, nie mniej, pozostawiały spory niedosyt. Tym bardziej, że Bent z reguły trafiał w meczach, które Spurs wygrywali w cuglach. Premierowy sezon zbyt udany nie był.

W rozgrywkach 2008/2009 Anglik był już regularniejszy, a czasem nawet miewał przebłyski. Kapitalny mecz w Manchesterem City i dwa gole na wagę zwycięstwa spowodowały, że obdarzonemu ciemną karnacją napastnikowi wybaczono nierówną formę z poprzedniego roku. 12 goli w 33 meczach zrehabilitowało snajpera z Londynu, jednak nie na tyle, żeby zdecydowano się na kontynuowanie współpracy. Po dwóch latach odszedł on za 12 milionów do Sunderlandu, dla którego w sezonie 2009/2010 strzelił… 24 bramki!

Oczywiście, nie możemy założyć, że Darren Bent uzyskałby równie imponujący wynik w barwach Tottenhamu. Jednak, wcześniejszy sezon napawał optymizmem i pozwalał zauważyć, że dyspozycja Benta zwyżkuje, a w Sunderlandzie Anglik imponował formą, niezależnie od okoliczności. Działacze Tottenhamu pospieszyli się oddając piłkarza po kosztach. Wychowanek Ipswich Town może być uznawany za jedną z największych wpadek transferowych Spurs.



Sezon 2008/2009, David Bentley, 22 miliony euro
Gdy 22-letni pomocnik na dobre zadomowił się w drużynie Blackburn Rovers, rozegrał tam dwa świetne sezony. W sumie, w niezwykle wymagającej Premier League rozegrał (do lata 2008 roku) ponad 70 meczy, strzelając 10 bramek i notując 22 asysty. Nic dziwnego, że Anglikiem zaczęły interesować się krezusi brytyjskiej piłki.

Najbardziej konkretnym zalotnikiem, starającym się o względy Bentleya okazała się ekipa Tottenhamu Hotspur. W lipcu 2008 roku podpisał z "Kogutami" sześcioletnią umowę. O tym, jak bardzo przepłaconym okazał się zawodnikiem, cała piłkarska Anglia przekonała się w ekspresowym tempie…

Sezon 2008/2009 zaczął się dla Tottenhamu katastrofalnie. Prowadzona przez Juande Ramosa drużyna nie wygrała żadnego z pierwszych ośmiu spotkań ligowych. Hiszpan został więc zwolniony, a nowo zatrudniony menedżer – Harry Redknapp – rozpoczął przebudowywanie zespołu. Bentley nigdy nie należał do ulubieńców angielskiego trenera. Początkowo jeszcze grał w miarę regularnie całe mecze, jednak wraz z upływem czasu przegrywał rywalizacje z Aronem Lennonem. W pierwszym swoim sezonie na White Hart Lane spędził w ligowej rzeczywistości czynne 1800 minut, jednak jego wkład w dokonania drużyny był nikły.

Rozgrywki na przełomie 2009 i 2010 roku były dla pomocnika  z Peterborougha jeszcze gorsze. Zaledwie 11 razy pojawił się on na boisku od pierwszej minuty. Bilans, równie słaby jak rok wcześniej, stwierdzał, że David Bentley raz wpisał się na listę strzelców i dwukrotnie wykładał piłkę na przysłowiowej „tacy” kolegom z zespołu.

Czynna przygoda Bentleya z Tottenhamem zakończyła się styczniu 2011 roku, gdy wypożyczono go po raz pierwszy. Birmingham, West Ham United, FK Rostów i wreszcie ponownie Blackburn Rovers – oto lista zespołów, w których grywał (bezbarwnie i bezproduktywnie) czwarty najdroższy piłkarz w historii Spurs.

W lipcu 2013 roku rozwiązano kontrakt Davida Bentleya z Tottenhamem. Obecnie jest on wolnym zawodnikiem, wycenianym na 750 tysięcy euro i zbliża się do trzydziestki. Czy jeszcze zobaczymy do na boiskach Premier League?



Sezon 2008/2009, Roman Pawluczenko, 17,5 miliona euro
Typowany na następcę Dimitara Berbatova rosły Rosjanin na Wyspy Brytyjskie przybył po stosunkowo udanym dla niego samego EURO 2008. Dobra gra na arenach Mistrzostw Europy okazała się czynnikiem pobudzającym zainteresowanie snajperem z Krasnodaru. Spodziewano się po nim wysokiego poziomu sportowego.

Niestety, rzeczywistość najlepszej ligi świata nieco go przerosła. Do końca roku 2008 udało mu się strzelić ledwie trzy bramki w 15 meczach. Potrafił grać tak nieporadnie, że zdejmowany był z boiska przed upływem pierwszych 45 minut gry. Gdy do skutku doszły dwa zimowe wzmocnienia linii ataku Tottenhamu (Robbie Keane i Jermaine Defoe) jasnym stało się, że jeżeli Pawluczenko nie dokona gwałtownego skoku jakościowego, będzie na White Hart Lane chłopcem od grzania ławy.

Wiosnę 2009 roku, wobec kontuzji Defoe, dograł jako podstawowy napastnik, jednak nie błyszczał. Sezon 2009/2010 był za to koncertowy w wykonaniu czarnoskórego napastnika z Londynu. Defoe strzelił 18 bramek w lidze, przy pięciu trafieniach Pawluczenki i Keane’a. W następnym karty się odwróciły, Defoe borykał się z kontuzją, błyszczał Van der Vaart, a w napadzie dosyć skutecznie grali Crouch z Rosjaninem. Po katastrofalnej jesieni 2011 roku, Pawluczenko zdecydował się na przenosiny do Lokomitivu Moskwa za niespełna dziewięć milionów euro.

Dla Tottenhamu rosyjski napastnik rozegrał 80 ligowych spotkań, 21-krotnie wpisując się na listę strzelców. Nie nadawał się na pierwszoplanową postać w ataku "Kogutów", ale miewał momenty, gdy był solidnym i relatywnie skutecznym rzemieślnikiem. To jednak trochę za mało, jak na zawodnika za takie pieniądze, o takich warunkach fizycznych, który pokazał, że potrafi uskuteczniać futbol na bardzo wysokim poziomie.



Sezon 2003/2004, Helder Postiga, 9 milionów euro
Cofamy się o 10 lat i widzimy nieźle zapowiadającego się Portugalczyka, który w wieku 21 lat odchodzi z macierzystego FC Porto na podbój wysp Brytyjskich. Tottenham zaryzykował, bo przecież, kto nie ryzykuje, szampana nie pije. Pech chciał, że zakup Postigi odbił się Londyńczykom uciążliwą czkawką.

Rok trwała przygoda wychowanka smoków na White Hart Lane. Młody i nieopierzony chyba zbyt szybko został rzucony na tak głęboką wodę. Rozegrał 19 spotkań, raz pokonując bramkarza rywali. Nie będąc w stanie przestawić się na styl twardej i bezkompromisowej piłki w Anglii, szybko zrozumiał, że dalszy pobyt w Londynie pozbawiony jest sensu. Wrócił do Porto, za 7,5 miliona euro, by odbudować się psychicznie i piłkarsko. Był to dobry krok, poza czasem spędzonym w Portugalii, wypożyczano go do Saint-Etienne, Panathinaikosu, grał również w Saragossie czy Valencii. Obecnie reprezentuje barwy Lazio Rzym, ma 31 lat i wyceniany jest na 3,5 miliona euro.


Sezon 2000/2001, Sergij Rebrow, 18 milionów euro
W naszym rankingu TOP 5 skupialiśmy się głównie na piłkarzach ściąganych w przeciągu ostatniej dekady. W tym wypadku, musimy uznać pewien wyjątek. Historia to niezwykle dawna, większość może jej nie pamiętać, dlatego tym bardziej warta jest przypomnienia.

Chyba wszyscy fani futbolu z trochę dłuższym stażem pamiętają Dynamo Kijów z końca lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia, zwłaszcza z niezapomnianego dla Ukraińców sezonu 1998/1999. Wówczas to, prowadzone przez znakomity duet napastników – Szewczenko&Rebrow – Dynamo dotarło do półfinału Ligi Mistrzów, odprawiając z kwitkiem między innymi Real Madryt. Świetna gra na arenach europejskich w barwach mistrza Ukrainy zaowocowała tym, że obie największe gwiazdy zespołu mogły spróbować swoich sił na Zachodzie. Pierwszy z nich na stałe zapisał się w annałach europejskiej piłki, jako jeden z najwybitniejszych napastników na Starym Kontynencie. Dla drugiego fortuna nie była już tak łaskawa…

Pierwszego lipca 2000 roku Sergij Rebrow za sumę 18 milionów euro zasilił Tottenham Hotspur. W tamtym momencie był najdroższym piłkarzem w historii "Kogutów". Od początku ciężko było u się przystosować do realiów angielskiej Premier League. W pierwszym sezonie był bardzo nieregularny, strzelił dziewięć bramek, ale zdarzały mu się nawet dwumiesięczne przestoje. Po cichu liczono, że to nowe otoczenie wymaga czasu, aby się przystosować i że w drugim sezonie Rebrow będzie grał na miarę oczekiwań i swoich możliwości. Tak jak dobrego beniaminka weryfikuje dopiero drugi sezon w wyższej klasie rozgrywkowej, tak tego dobrego napastnika miał zweryfikować sezon 2001/2002.

No i zweryfikował, ale tak, że momentami aż żal było Rebrowa. 30 meczy, z czego aż 21 rozegrał wchodząc z ławki na końcówki i zaledwie jedna bramka. Jasnym stało się, iż Rebrow w Londynie jest już skończony. Wielka szkoda, bowiem zarówno działacze Tottenhamu, jak i sam zawodnik byli przekonani, że ich wspólna przygoda będzie miała zdecydowanie inny przebieg. Ot, ponury chichot losu.