Zdrada i nienawiść kibiców: część pięknej historii krakowskich derbów
2015-11-29 09:53:33; Aktualizacja: 8 lat temuW dziejach obu klubów z Krakowa nie brakuje sukcesów, wzajemnej rywalizacji i podbierania zawodników. Zapraszam na opowieść o tych, którym zdarzyło się zamienić strony krakowskich Błoń.
Gramy tam, gdzie chcemy
Powstanie obydwu zespołów datuje się na rok 1906. W tym czasie Manchester United obchodził 28 rocznicę powstania, a w Madrycie od sześciu lat istniała ekpia, która później zdobyła dziesięć tytułów dla najlepszej drużyny Europy. Wspomniane czasy to początek kształtowania się polskiej piłki, dlatego rzeczywistość była zgoła odmienna od współczesnej.
Dziś nie wyobrażamy sobie sytuacji, kiedy najlepszy piłkarz naszego ulubionego zespołu przechodzi do największego rywala. Na początku XX wieku przynależność klubowa była traktowana inaczej. Często podwórko, miejsce zamieszkania, czy szkoła decydowały o reprezentowanym teamie. Przykładami takiej historii są Tadeusz Synowiec i Antoni Poznański. Pierwszy grał w rezerwach Wisły, pomimo tego, że był zawodnikiem Cracovii. Drugi stał się najnowszym głośnym transferem z Białej Gwiazdy do drużyny biało-czerwonych. Przywiązanie do barw klubowych nabierało znaczenia wraz z boiskową rywalizacją i rozwojem polskiej piłki.Popularne
Przeprowadzki z Cracovii do Wisły
Początek lat dwudziestych XX wieku to moment kształtowania się krajowych rozgrywek i tytuł pierwszego Mistrza Polski. W 1920 r. została nim Cracovia, która wygraną w całych rozgrywkach zapoczątkowała świetną serię. Do rozpoczęcia II Wojny Światowej wiodła prym nie tylko na ligowych podwórkach, ale również w reprezentacji Polski. Z tego powodu drużyna „Pasów” miała w swoim składzie najlepszych piłkarzy w kraju, dla których nie zawsze znajdowało się miejsce w podstawowym składzie. Przypadki Jana Reymana (brata Henryka Reymana – legendy Wisły) i Aleksandra Pychowskiego dobrze obrazują ówczesną sytuację.
Pod gwardyjską batutą
Zaraz po II Wojnie Światowej nasz kraj wpadł w strefę wpływów Związku Radzieckiego, jednak jeszcze na początku współpraca między Cracovią i Wisłą Kraków należała do najlepszych w historii. Kluby potrafiły wymieniać się piłkarzami nawet na pojedyncze mecze towarzyskie. Najczęściej ich przeciwnikami były drużyny zagraniczne. Sielanka trwała do czasu.
Wraz z nastaniem Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej dla Cracovii nastały ciężkie czasy. Drużyna biało-czerwonych spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej i przez długie lata tułała się po niszowych boiskach. Z kolei Wisła została klubem gwardyjskim i mogła liczyć na państwowe wsparcie (chociaż nie udało jej się uniknąć spadku z 1. Ligi). Dzięki niemu piłkarze Białej Gwiazdy zdołali trzykrotnie zdobyć mistrzostwo Polski, a przez klubowe korytarze przewinęło się sporo dobrych piłkarzy. To oczywiste, że nie dla wszystkich na dłużej znalazło się tam miejsce. Część z nich przeniosło się do największego rywala.
W trakcie ponad czterdziestoletniego okresu PRL łącznie doszło do osiemnastu transferów na linii Wisła - Cracovia. Można do nich zaliczyć Henryka Szymanowskiego, Zdzisława Mordarskiego (obaj przeszli z Białej Gwiazdy do Pasów) oraz Leszka Pawlikowskiego i Mieczysława Dudka (poszli w odwrotnym kierunku). Jednak największe transferowe zamieszanie powstało wokół Kazimierza Kmiecika. Zanim legenda wiślaków dołączyła do klubu, w którym osiągnęła najwięcej sukcesów, pierwsze kroki stawiała w szkółce największego wroga. Do dziś niektórzy zarzucają pięciokrotnemu królowi strzelców ligi, że jest „pasiakiem”, którego los rzucił w niewłaściwą stronę Błoń. - Dziś wiem, że nie jestem "pasiakiem" w niewoli Wisły. Czuję się i jestem wiślakiem z krwi i kości – odpowiada sam zainteresowany.
W poszukiwaniu gry
W 1989 r. po zmianach ustrojowych oba kluby wpadły w finansowe tarapaty. Wisła Kraków nie potrafiła odnaleźć się w nowej rzeczywistości i po zajęciu trzeciego miejsca w 1991 r., trzy lata później spadła z ligi. W 1997 r. Biała Gwiazda wróciła do elity, a rok później klub ze stadionu przy ulicy Reymonta zyskał bogatego sponsora – Bogusława Cupiała. Przyjście właściciela Telefoniki w jednej chwili odmieniło oblicze drużyny, w której nagle chcieli grać wszyscy w kraju. Z tego powodu na Reymonta zawitali najlepsi ligowi piłkarze, a Wisła na lata zdominowała rozgrywki. Miało to również negatywnie skutki. Sprowadzanie znakomitych piłkarzy utrudniało rozwój młodym zawodnikom oraz blokowało miejsce w drużynie partnerom zesłanych na ławkę rezerwowych lub trybuny. Aby się rozwijać, musieli oni znaleźć inny klub, w którym dostaną szansę gry. Wielu z nich wybrało Cracovię. Tym szlakiem podążyli m.in. Piotr Giza, Łukasz Skrzyński, Paweł Nowak i Wojciech Kaczmarek.
„Aleś się chłopie wpakował…”
Łukasz Nawotczyński jest również jednym z przykładów zawodnika, który zaczynał swoją piłkarską karierę w barwach Białej Gwiazdy, aby później grać w Cracovii. Zaraz po przyjściu do drużyny biało-czerwonych na jednym z forum internetowych jeden z kibiców napisał: „Ależ się chłopie wpakował… Jeden błąd i masz przechlapane.” Akurat przypadek środkowego obrońcy jest łagodnym przykładem wzajemnej niechęci kibiców obydwu klubów.
Kazimierz Węgrzyn to jedna z legend polskiej Ekstraklasy. W swojej karierze występował w trzech krakowskich klubach: Hutniku Kraków, Wiśle Kraków i Cracovii. W pierwszym debiutował w najwyższej fazie rozgrywek, z Białą Gwiazdą zdobył mistrzostwo Polski, a po dwóch sezonach w drużynie „Pasów” zawiesił buty na kołku. Jednak do dziś kibice trzynastokrotnego mistrza Polski nie mogą wybaczyć Węgrzynowi reprezentowania barw znienawidzonego klubu i przy każdej nadarzającej się okazji uprzykrzają mu życie. Podczas wakacyjnego meczu oldbojów Wisły przywitały go głośne gwizdy, a kilka tygodni temu podczas ligowego meczu wiślaccy kibice przeszkadzali mu w komentowaniu spotkania.
Rywalizacja obydwu krakowskich klubów na przestrzeni kilkudziesięciu lat urosła do gigantycznych rozmiarów. Mecze Białej Gwiazdy i „Pasów” są wielkim wydarzeniem w stolicy Małopolski. Od wielu lat po każdym z nich słyszymy historie o ciężkich pobiciach kibiców, a na niektóre dzielnice Krakowa, w obawie o własne życie zwyczajnie lepiej nie wchodzić. Przed nami 191. Wielkie Derby Krakowa, w których z pewnością wystąpi jeden piłkarz nadający się na bohatera dzisiejszej opowieści. Chociaż Radosław Cierzniak tylko raz zagrał w barwach Cracovii, to jego dobra postawa w niedzielnym spotkaniu może zmazać tę rysę z pięknego wizerunku wiślaka.