Kolejna odsłona polskiej wojenki futbolowej
2017-08-11 14:40:46; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Wojenka na linii Ekstraklasa – PZPN trwa w najlepsze.
Ostatnie doniesienia Krzysztofa Stanowskiego na temat kwoty, za którą LOTTO nabyło prawa sponsora tytularnego ligi tylko podgrzały atmosferę, bo Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej wykorzystał tę sytuację do następnych szpilek w kierunku spółki zarządzającej ligą. Szef Ekstraklasy S.A. udzielił wywiadu Sportowym Faktom WP i próbuje „odbić piłeczkę” – czy udanie? Spójrzmy zatem na treść wywiadu z Dariuszem Marcem.
„Mogę powiedzieć tylko tyle, że kontrakt z LOTTO to obecnie drugi największy taki kontrakt w Polsce w zestawieniu lig i związków sportowych i blisko pierwszej 10 w Europie, jeśli chodzi o ligi piłkarskie z najwyższych poziomów rozgrywkowych.”
Na początek najgorętszy temat, czyli wspomniany kontrakt sponsorski. Dziwaczną linię obrony obrał szef Ekstraklasy, jeśli na wstępie przyznaje, że największa pod każdym względem (frekwencja, oglądalność, zainteresowanie, sport, w którym pojawiają się największe pieniądze) liga w tym kraju jednak nie zgarnia najwięcej pieniędzy. Warto pochwalić jednak przemyślany zabieg z konstrukcją „blisko pierwszej 10”. Można pięknie nazwać np. 15. miejsce, dodając do tego, że chodzi o tylko najwyższy poziom rozgrywkowy. Nieświadomy czytelnik uwierzy, że to jednak świetna umowa, ale prawda jest taka, że więcej pieniędzy otrzymują np. kluby z 3. ligi niemieckiej (źródło danych: www.bmsportowy.pl), a kilka lig, które mogłyby zgarnąć dużo więcej po prostu nie ma sponsora tytularnego.
„Zresztą kwoty przekazane klubom z tego kontraktu będą zbliżone do tych z zeszłego sezonu, ponieważ utrzymując obecnego już sponsora zaoszczędzimy około miliona złotych na różnych kosztach, jak np. produkcji brandingu stadionowego czy telewizyjnego.”
Znowu wszystko pięknie, tylko trudno nie wspomnieć o zamieszaniu, jakie wprowadziło podpisanie listu intencyjnego z LOTTO 2 dni przed ligą, bez jakiejkolwiek informacji dla klubów. 48 godzin przed startem rozgrywek kluby dostały informację, że jednak branding LOTTO pojawi się na stadionie i koszulkach, stąd też przez pierwsze dwie kolejki mieliśmy do czynienia z sytuacją, że jeden zespół grał z logo LOTTO na rękawie, jeden z logo Ekstraklasy, na jednym stadionie był pełen branding LOTTO, na innym nie. Czy przypadkiem wszelkie takie zmiany nie wygenerowały kosztów? Oczywiście, pewnie mniejsze niż rok temu, ale jak jest tak wszystko pięknie, jak z tyloma podmiotami rozmawiano, to czemu nikt nie przygotował planu B dla klubów?
Następnie dochodzimy do napięcia między spółką a federacją. Szef Ekstraklasy bardzo sprytnie zrzuca odpowiedzialność za wojnę na PZPN.
„To nie jest nasza wojna i chcę to jasno i wyraźnie powiedzieć.”
Tylko czy przypadkiem cała wojna nie miała początku na zjeździe PZPN, po którym Zbigniew Boniek poczuł się oszukany przez Ekstraklasę? Czy przypadkiem nie po tym zjeździe Prezes PZPN nie chciał siadać przy jednym stole z szefem Rady Nadzorczej spółki? Pięknie to brzmi, ale niech w tym wypadku wymuskane PR-owo słowa zastąpi faktografia.
W imię stawiania swojej spółki , pięknie szef Ekstraklasy podpina się pod sukcesy, przy których kluby miały niewielki, a wręcz minimalny udział.
„Polska piłka klubowa zrobiła ogromny skok przez 10 lat. Pod względem infrastrukturalnym zbudowaliśmy 3 najnowocześniejszą bazę stadionową na świecie.”
„Zbudowaliśmy” – my, czyli kto? Polska piłka klubowa? Ile tych stadionów to polska piłka klubowa (Nieciecza, Cracovia), a ile polskie państwo? Czy spółka Ekstraklasa S.A. i kluby w niej zawarte miały z tym jakiś związek? Jeśli płacenie podatków uprawnia do takich słów, to czekam na to, aby spółka pochwaliła się również zakupem F-16. Szef Ekstraklasy wiele mówi o bazie stadionowej, ale jak już tak polska piłka klubowa ją „zbudowała”, to może ktoś w końcu pomyślałby o bazie treningowej? O tym jakoś mało w mediach. A może też Ekstraklasa czeka, jak państwo wybuduje, a potem powie „zbudowaliśmy”?
Następnie przechodzimy do tematu, w którym widać, że w imię wojenki można mówić wszystko, żeby tylko oponentom nie przyznać racji. Pro Junior System, dzięki któremu kluby Ekstraklasy mogą zgarnąć ponad milion złotych, dlatego że stawiają na młodych wychowanków.
„Przecież naiwnością jest sądzić, że taki program zmusi kogokolwiek do zmiany strategii działania w obszarze sportu.”
„Ten program może spowodować zmianę funkcjonowania klubu, ale w niższych ligach.”
Szef Ekstraklasy na początku wywiadu mówi, że 300 000 złotych rocznie, jakie spółka wynegocjowała dla każdego klubu od LOTTO to koszt utrzymania nawet dwóch zawodników. Prosta matematyka każe nam stwierdzić, że czterokrotność tej sumy to koszt utrzymania ośmiu graczy. Słowa Dariusza Marca każą stwierdzić, że pieniądze odpowiadające budżetowi 1/3 kadry zespołu są śmieszne i na pewno nie zmienią funkcjonowania klubu. Pozwolę się z tym nie zgodzić, ale cóż, jestem tylko drobnym żuczkiem, widocznie cenieni menedżerzy wiedzą więcej niż ja. Możliwe, że to kontrakt z LOTTO zmieni oblicze wielu klubów polskiej Ekstraklasy, ale pewnie nie Pro Junior System.
A wartość kontraktu podsumował jeden z udziałowców samej spółki:
Dariusz Mioduski: Zastanawiam się, czy nie trzeba było podpisać umowy z Ekstraklasą. Legia Ekstraklasa nieźle brzmi.
Czy trzeba dodawać coś więcej?
MATEUSZ JANUSZEWSKI