Mamy najlepszego czwartego bramkarza na świecie
2017-01-19 22:28:35; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
„La Gazetta Dello Sport” swoją markę we Włoszech ma. Nie jest to może Freddie Mercury pośród gazet w kraju makaronów i pizzy, ale zdecydowanie dalej jej do Bonusa BGC.
Dziennikarze tej redakcji wybrali ostatnio najlepszych golkiperów w rodzimej lidze. Zwyciężył Wojciech Szczęsny, przeżywający miesiąc miodowy w Romie. Broni znakomicie i wydaje się, że to on jest bliżej reprezentacyjnej bluzy numer jeden, niż pechowy ostatnio Fabiański. Pechowy dlatego, że ma przed sobą w Swansea obronę dziurawą jak sito.
Wracając do włoskiego rankingu, o ile pozycja Szczęsnego nie jest wielką niespodzianką, polski kibic przeciera oczy patrząc na miejsce drugie. A tam… Łukasz Skorupski!
Łukasz ma teoretycznie trudniej od Szczęsnego, broni w słabszym klubie. W zeszłym sezonie Serie A dziewięciokrotnie zachował czyste konto w 31 meczach. Wyrównał ten dorobek w zaledwie 18 spotkaniach tego sezonu. Szczęsny bronił w dwudziestu meczach, gola nie wpuścił osiem razy.
Świetna forma wypożyczonego (nomen omen) z Romy Skorupskiego po raz kolejny odświeża dyskusję o jego pozycji w reprezentacji. Na ten moment jest bramkarzem numer cztery. Która kadra na świecie może sobie pozwolić na to, żeby drugi bramkarz jednej z mocniejszych europejskich lig był jednocześnie dopiero czwartym golkiperem w zespole narodowym? Coś mi mówi, że Skorupski to najlepszy czwarty bramkarz reprezentacji na świecie.
Przed „Skorupą” w hierarchii jest 36-letni Artur Boruc. Śmiało można powiedzieć – legenda. Co ten człowiek wyczyniał na Mundialu w Niemczech albo na Euro 2008… Choć to było dekadę temu, ciężko stwierdzić, że Boruc jest obecnie słabszym bramkarzem niż wtedy. Regularnie broni w najtrudniejszej lidze świata, ostatnio zaliczył setny występ w Premier League. Dylemat jest zatem dość poważny – czy trzecim bramkarzem powinien być 25-letni Łukasz Skorupski, zachwycający Włochów swoją grą, będący w życiowej dyspozycji, czy może ponad dekadę starszy, niezwykle zasłużony dla polskiej piłki i wciąż grający na najwyższym poziomie weteran? Trenerze Nawałka, nie zazdroszczę…
Przy całej sympatii dla Artura Boruca (szanuję go bardzo), postawiłbym na Skorupskiego. Chłopak ma przed sobą jeszcze lata grania, może wylądować w bardzo mocnym europejskim klubie, może także bronić w nie najsłabszej przecież Romie, z której jest wypożyczony. Niech zbiera doświadczenie, które potem może okazać się niezbędne. Wydaje się, że nawet piłkarsko obecnie Skorupski jest od Boruca nieco lepszy. Bramkarza Bournemouth należałoby docenić. Podziękować mu za te wszystkie lata, kiedy ratował drużynę. Za emocje, jakich dostarczał nam w pamiętnych meczach z Niemcami na Mundialu 2006 czy Austrią w 2008. Bronił wtedy jak szalony, z minuty na minutę wyglądał na coraz większego w tej bramce. Klasa światowa, w najczystszej postaci.
Trener Nawałka jednak wydaje się mieć na całą sytuację całkiem niezły sposób. Zamiast wybierać spośród tej dwójki, powołuje obu. Na zgrupowania kadry przyjeżdża obecnie czterech golkiperów. Rozwiązanie ciekawe, z drużyną jest zarówno doświadczony Boruc, jak i młody (jak na bramkarza, u nich metryka sportowa działa inaczej) Skorupski. Z pierwszego nikt nie musi rezygnować, żeby robić miejsce dla młodszego, któremu z kolei kadra się po prostu obecnie należy.
Problem pojawi się przy wyborze graczy na Mistrzostwa Świata w 2018 roku. Tam liczba powołań będzie ograniczona, a jeden zawodnik z pola więcej może zrobić sporą różnicę na turnieju. Trenerowi Nawałce życzę jednak tylko takich kłopotów.
TOMASZ OLCZAK