Mecz z San Marino: Wygrać wysoko i odczarować Stadion Narodowy

2013-03-26 12:58:47; Aktualizacja: 11 lat temu
Mecz z San Marino: Wygrać wysoko i odczarować Stadion Narodowy Fot. Transfery.info
Paweł Machitko
Paweł Machitko Źródło: Transfery.info

Dzisiaj mecz Polski z San Marino, ostatnią drużyną rankingu FIFA (ale ex aequo z Bhutanem i Wyspami Turks i Caicos!). O jakości nie poświadczy jednak zwycięstwo, a liczba bramek, najlepiej w okolicach dwucyfrowej. Ot, taki większy sparing.

Profesjonalistów wśród Sanmarińczyków wielu nie znajdziemy. Trudno za takiego uważać nawet pomocnika Mirko Palazziego, w tym momencie zdaje się, że najbardziej wartościowego zawodnika kadry. Gra on jednak zaledwie na poziomie czwartej ligi (Serie C2) we włoskim Rimini. 
 
Pomimo tego, że w zasadzie wszyscy reprezentanci grają w San Marino, to na szczególne zgranie nie mogą liczyć, bowiem w składzie znajdują się zawodnicy z aż dziewięciu klubów: Libertas, Tre Penne, La Fiorita, San Giovanni, Folgore, Murata, Faetano, Pennarossa, Fiorentino.
 
 
Niewątpliwie najbardziej doświadczonym piłkarzem jest Andy Selva. Łącznie rozegrał on 56 spotkań i strzelił osiem bramek. W dodatku zdobył też historyczną - w towarzyskim meczu z Liechtensteinem - gwarantującą pierwsze i jak dotąd jedyne zwycięstwo w historii kadry San Marino. 
 
Trudno spodziewać się po gościach czegokolwiek nieplanowanego. Wiadomo, że ustawią się ośmioma-dziewięcioma zawodnikami pod swoim polem karnym, z rzadka wypuszczając jednego człowieka do pomocy wysuniętemu aż w okolice środka boiska napastnikowi. Temu jednak będzie piekielnie ciężko zrobić cokolwiek (ostatnią bramkę w meczu o punkty San Marino zdobyło w październiku 2008 roku u siebie ze Słowacją).
 
Reprezentacja San Marino przyzwyczaiła się już do przyjmowania dowolnych ładunków bramkowych, jednak 0:10 w ostatnim meczu z nami musiało być bolesne. Trzeba jednak pamiętać, że o żadnej woli rewanżu, w złym tego słowa znaczeniu, mowy nie będzie. Brutalnych fauli nie powinniśmy uświadczyć, w związku z tym ciężkie kontuzje też raczej ominą nasz zespół, który musi skoncentrować się li tylko na skuteczności.
 
"Harlem Shake" w wykonaniu kadry San Marino:

 

 
W sobotę San Marino grało mecz domowy - przeciwko Anglii. Zakończył się on przewidywalnym wynikiem - ośmioma bramkami gości. Dzisiaj Polacy muszą, nawet dla udowodnienia czegoś samym sobie, co najmniej wyrównać ten wynik. Zwłaszcza, że Anglicy grali na wyjeździe, my podejmujemy rywali na, jak na razie nieszczęśliwym dla nas, Stadionie Narodowym. Czas go odczarować.
 
 
Trafnie ujął to Phil McNulty z BBC: "San Marino jest nie tylko najsłabszą reprezentacją piłkarską, jaką kiedykolwiek zobaczycie, ale też oferuje bonus w postaci niebycia nieprzyjemnym czy cynicznym na tyle, żeby uzupełnić swoje braki poprzez kopanie przeciwników. Nie jesteś w najmniejszym zagrożeniu piłkarskim czy fizycznym. Jeżeli jest darmowa przejażdżka w eliminacjach Mistrzostw Świata, to jest to właśnie San Marino".
Więcej na ten temat: Polska Reprezentacja San Marino