O Lewandowskim napisano już wszystko. Co dalej?

2013-04-17 17:01:50; Aktualizacja: 11 lat temu
O Lewandowskim napisano już wszystko. Co dalej? Fot. Transfery.info
Bartłomiej Rakuzy
Bartłomiej Rakuzy Źródło: transfery.info

To koniec. Coś się kończy, być może coś się zaczyna. Robert Lewandowski odbył dlugą podróż po okładkach niemal wszystkich ważniejszych angielskich i hiszpańskich tabloidów. Czas postawić kropkę nad "i". Lewy do Barcy.

Wczorajsze [wtorek] El Mundo Deportivo postawiło, już na okładce, ciekawą tezę. Leo Messi nie jest klasyczną "dziewiątką' jakiej potrzebuje Barcelona, że nie jest wystarczająco dobry, albo raczej skuteczny, w polu karnym przeciwnika i mało w jego grze naturalności jaką błyszczą prawdziwi egzekutorzy biegający z "9" na plecach. To prawda, bo Messi, mimo, że bije kolejne strzeleckie rekordy, to jego gra jest zupełnie inna niż tych, którzy w zespole odpowiadają tylko za zdobywanie bramek. I tak oto na okładce "El Mundo Deportivo" dziennikarze podpowiadają Tito Vilanovie, który z zawodników sprawdziłby się w Barcelonie właśnie w roli strzelca wyborowego. 

 
 
"A dlaczego nie Barcelona?" - niemal natychmiast przypomina się pytanie postawione przez Romana Kołtonia w magazynie "Cafe Futbol". Wtedy jeszcze było to nawet śmieszne, jednak teraz gdy nazwisko Lewego pada na okładce katalońskiego "MD" obok takich graczy jak Rooney, Neymar, Gomez czy Suarez... coś każe się zastanowić - dlaczego to aż tak daleko zaszło? 
 
Swoje napisał też niemiecki "Sport Bild", którego dziennikarze wypatrzyli Jose Mourinho siedzącego na trybunie stadionu w Fürth, gdzie miejscowi mierzyli się z Borussią Dormund (przegrali 1:6, a jedną z bramek strzelił Lewandowski). Oczywiście Portugalczyk oglądał BVB, bo już niedługo kolejne starcie z nimi czeka Real w Lidze Mistrzów. W skrócie niemieccy dziennikarze widzą to tak: "Mourinho pojechał oglądać Lewandowskiego, którego obserwowali również przedstawiciele Chelsea Londyn." Czy to nie piękne? 
 
Tak więc, jeśli chodzi o Lewandowskiego, to zagraniczne tabloidy pokazały naszym, ponoć niegorszym, jak to się robi na zachodzie. Gdyby "Fakt' napisał, że Lewandowskim interesuje się Real Madryt, wszyscy uznaliby to za kompletną bzdurę i ochłap rzetelnego dziennikarstwa. Za granicą jadą jednak po bandzie i pchają Lewandowskiego do Barcelony. Podejrzewam, że nawet Roman Kołtoń, którego pytanie złamane było nutką ironii, jest przynajmniej zadziwiony jak bardzo bezkompromisowe są tabloidy za granicą. 
 
Czy coś nas może jeszcze zadzwiwić? Dotarliśmy przecież do końca podróży. Wraz z Robertem Lewandowskim przebyliśmy długa drogę przez gąszcz plotek, spekulacji i domysłów. Barcelona, jako ostatnia stacja, była celem oczywistym, mimo, że niewielu odważyło się mówić o tym głośno. To się jednak stało. "Lewy do Barcy" - to brzmi dumnie.