Przedłużone karne - rozwiązanie czy udziwnienie?
2012-03-06 14:50:20; Aktualizacja: 12 lat temuZaznaczam na początek, że do napisania tego tekstu skłonił mnie ostatni mecz Liverpoolu z Cardiff w finale Carling Cup. Finał miał miejsce już tydzień temu, jednak w mojej opinii problem niczego nie stracił ze swojej aktualności.
Louis van Gaal od zawsze był trenerem wzbudzającym niemałe kontrowersje. Kilka lat temu rzucił kilka luźnych pomysłów na temat tego, jak można usprawnić najpopularniejszy sport na świecie. Jego wizje zakrawały na utopijne, jednak jedna z nich wcale taka trudna do wdrożenia i niewiarygodna nie była.
Chodzi o pomysł van Gaala na sprawiedliwsze rozwiązywanie meczu po dogrywce, niż rzuty karne. I o ile propozycję, by w dogrywce po każdych pięciu minutach zdejmować zawodnika można uznać za kiepski żart, o tyle doprowadzenie do serii sytuacji sam na sam w miejsce karnych to już idea całkiem konkretna.
Mówi się bowiem, że karne to loteria. Że tu nie grają umiejętności czysto piłkarskie czy strzelecka forma dnia, a po prostu szczęście i psychika. Sami zawodnicy mówią, że gdy podchodzą do karnych na treningu, to bramka wydaje się niesamowicie wielka, a bramkarz - malutki. Natomiast gdy przychodzi co do czego i trzeba ustawić futbolówkę na wapnie podczas meczu? Nagle cel kurczy się, a nawet filigranowy bramkarz wydaje się być wielkoludem z nadludzkim zasięgiem rąk.
Oddalenie punktu wykonania karnego o kilkanaście metrów i przyzwolenie na nieograniczoną liczbę kontaktów z piłką przed strzałem na pewno czynnik psychiczny mogłoby zredukować. Przy kopnięciu z jedenastu metrów zawodnik nie ma szans poczuć piłki, uderzenie musi być idealne już przy pierwszym kontakcie.
Nie można też zapomnieć o bramkarzach, których zadanie jest arcytrudne. Przy precyzyjnym strzale obrona to mission impossible. Z tym, że bez Toma Cruise'a w roli głównej. W sytuacji jeden na jeden natomiast co lepsi w swoim fachu wiedzieć będą, jak skrócić kąt, jak sprowokować napastnika do pomyłki. Słowem - będzie to przedłużenie 120 minut popisu piłkarskiego kunsztu.
Pomysł ten był zresztą testowany kilka lat temu we Włoszech. I powiem szczerze, ponieważ miałem przyjemność taką serię "przedłużonych jedenastek" oglądać, że wcale nie ustępują dramaturgią karnym.
Czy jednak warto zmieniać coś, co może nie jest idealne, ale jest niezłe? Nie od dziś wiadomo, że lepszy jest wrogiem dobrego, a wizjonerskie pomysły w futbolu czasami okazują się być poronione. O złotym i - może przede wszystkim - srebrnym golu nie muszę chyba wspominać?