Stara piz** jest w porządku, gorzej z czarną - słów kilka o tolerancji po angielsku
2014-01-14 18:36:08; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Jaki ten świat jest przewrotny. Taka Anglia na przykład. Możesz sobie kogoś obrażać do woli, póki jednym z określeń obok innych przytyków nie jest słowo: "czarny". Tak to przynajmniej wygląda obecnie z perspektywy kibica.
The FA, ci sprawiedliwi, ci od przepisów i wymierzania kar. Organizacja-matka właściwie całego futbolu. Ci od rozsądzania sporów uznali dziś, że za nazwanie Manuela Pellegriniego "starą, pier***** piz**" to generalnie niewielkie wykroczenie Alana Pardew. Nie zasługujące bynajmniej na nic więcej, niż - jak to ładnie nazwała FA - "przypomnienie o obowiązkach wobec gry menedżera Newcastle".
I byłoby to ok, gdyby takie traktowanie można było nazwać równym z innymi. Ale ono takie nie było. Nie było ogromnej kary pieniężnej i zawieszenia na kilka meczów. Dlaczego? No bo Pardew Pellegriniego nie nazwał "czarnym". Brzmi absurdalnie?
John Terry, w głośnej sprawie z Antonem Ferdinandem w roli głównej, nie dość, że musiał stanąć przed sądem, to jeszcze dostał 220 tysięcy funtów kary, a także cztery mecze zawieszenia. Jak nazwał Ferdinanda? "Czarną piz**".
Rozumiecie? "Stara pier****** piz**" jest w miarę ok. Nie jest to ładne, ale też dlaczego za to karać? Ale już "czarna"? Ooo nie, przecież to rasizm w najczystszej postaci.
Już abstrahując od tego, jak jednostronnie postrzegany jest rasizm w Anglii, wydaje się to być tak potworną bzdurą, że wręcz nie przystoi najstarszej piłkarskiej federacji świata. Albo karać po równo, albo nie karać wcale.
No bo co, człowiek biały nazwany "starą, pier****** piz**" na oczach dziesiątek tysięcy ludzi to generalnie nic takiego?