"Znani do wzięcia za darmo"? Raczej: "Uwaga, niewypały"
2014-01-08 11:50:35; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Dziennikarze PilkaNozna.pl umieścili na swojej stronie zestawienie "znanych piłkarzy do wzięcia za darmo", sugerując przy okazji kilka nazwisk klubom Ekstraklasy.
Czytając to zestawienie poczuliśmy jednak, że mocno wieje od niego nonsensem. Można się z nim zapoznać TUTAJ.
Według dziennikarzy PN, dobrym pomysłem dla polskich klubów byłoby sprowadzenie na przykład Nickyego Shoreya, który ostatnio ze względu na cięcia kosztów został zwolniony z Bristol City. No i jasne, jeśli ktoś chce sobie stworzyć w klubie komin płacowy (przed Bristol City zarabiał w Reading w przeliczeniu 200 tysięcy złotych miesięcznie), w zamian otrzymując zawodnika, który w momencie redukowania kadry w League One okazał się zbędny, to oczywiście - jest to jakieś rozwiązanie.
Równie absurdalny wydaje nam się pomysł z Davidem Bentleyem, który nawet jeśli jeszcze "chce mu się chcieć", to też raczej byłby obciążeniem listy płac, niż wzmocnieniem. Gość, który zarabiał 600 tysięcy euro rocznie w Tottenhamie raczej nie będzie w Polsce grać za "frytki". A gdybyśmy mieli wolne pół miliona euro, to zamiast tamtego Bentleya, wolelibyśmy tego (zostałoby nam jeszcze na jakiś inny model, gdyby ten nam się znudził):
Idziemy dalej. Derek Riordan, który miałby być warty przemyślenia w kontekście zimowych zakupów. Facet od sierpnia 2011 nie zdobył bramki, a podobno jest napastnikiem. W kontekście jakiegokolwiek szanującego się klubu jego nazwisko brzmi śmiesznie, a dla zawodnika najlepiej byłoby wrócić do Hibernian, gdzie szło mu najlepiej.
Najbardziej rozbawił nas jednak fragment o Tomie De Mulu, który po opuszczeniu Sevill wciąż szuka klubu.
"W dodatku jest Belgiem, a na tych ostatnio jest popyt. Kto wie, gdyby zaliczył udaną rundę na polskich boiskach, to może mógłby się załapać do szerokiej kadry Czerwonych Diabłów na Mistrzostwa Świata.".
Jeśli de Mul faktycznie chce tam zagrać, to musi udowodnić, że jest lepszy lepszy od kogoś z tego grona: bracia Hazard, Mirallas, Chadli, Buffel, De Bruyne. Kiwając Kosznika, Bunozę czy Króla raczej sobie nie pomoże. I tak jak w wypadku Riordana, najlepszy będzie dla niego powrót do ojczyzny, gdzie selekcjoner Marc Wilmots miałby go na oku.
Zostaje jeszcze Sekou Cisse, czyli "28-latek to wciąż zawodnik, na którego warto stawiać i na polskich boiskach miały szansę się odbudować". O zawodniku na jednej z konferencji prasowych za czasu prowadzenia Feyenoordu głośno wypowiedział się Mario Been, zdenerwowany jego kontuzjami. Mówił o tym, że w Feyenoordzie kariera Cisse to: kontuzja, rehabilitacja, kolejna kontuzja i znów rehabilitacja. Już sobie wyobrażamy, jak cieszą się rekonwalescenci z Lecha czy Legii na myśl o nowym towarzyszu niedoli. Piłkarze z Afryki zawsze uchodzili za bardzo rozrywkowych, dlatego z Sekou nawet leżenie na łóżku szpitalnym mogłoby być miłą rozrywką.
Dlatego jeśli w PN chcieli zrobić listę wolnych zawodników imienia hmm... Ismaela Blanco czy Nacho Novo, od których polskie kluby powinny trzymać się z daleka, to się w stu procentach udało.