Dante Stipica: Mógłbym skończyć karierę w Polsce [WYWIAD]
2024-03-01 11:45:12; Aktualizacja: 8 miesięcy temuDante Stipica w ostatnim czasie przeniósł się z Pogoni Szczecin do Ruchu Chorzów. W wywiadzie z nami opowiedział między innymi o odejściu z Pogoni czy swoim początku w Chorzowie.
Jak się Pan czuje po tych pierwszych trzech meczach w Ruchu?
Dante Stipica: Czuje się świetnie. Wiem, że to nie takie wyniki, których oczekiwaliśmy, ale te pierwsze mecze pokazały, co Ruch chce osiągnąć, jak chce grać w piłkę. Jesteśmy w Ruchu drużyną, wszyscy są zdeterminowani, żeby się utrzymać.
Ruch się trochę zmienił, bo zdarzały się takie mecze jesienią, gdzie Ruch grał bardzo słabo, a te mecze po przerwie wszystkie były na ostrzu noża. Jednak żadnego meczu Ruch nie wygrał. Skoro w meczach, gdzie gra się na podobnym poziomie co rywal, nie jest się w stanie wygrać, to gdzie szukać nadziei na utrzymanie? Popularne
Wszyscy wierzymy, że możemy się utrzymać, na czele z trenerem Niedźwiedziem. Czujemy, że jesteśmy w stanie coś pokazać. Realny obraz tych meczów nie był taki, że zasłużyliśmy tylko na dwa punkty. Beniaminkowi zawsze ciężko się gra. Myślę jednak, że pokazujemy, co chcemy zrobić w tej rundzie.
Co musi się stać, żeby Ruch się utrzymał? Strata jest spora.
Niestety, ale jest. Musimy wyciskać punkty w każdym meczu. Nie ma meczu, którego nie będziemy próbowali wygrać. Na koniec tylko punkty mogą nas uratować, ale pracujemy też nad tym, żeby robić to w dobrym stylu. Wiemy też, że na przykład złym nastawieniem czy zbyt lekkim trenowaniem nic nie zmienimy. Dlatego wszyscy codziennie dajemy z siebie wszystko, żeby piąć się w tabeli. Liga jest jak zawsze ciekawa, myślę, że ta strata, którą mamy, może się okazać nie tak dużą różnicą.
Jest Pan indywidualnie zadowolony ze swojej gry?
Jestem bardzo zadowolony, to dlatego, że wróciłem na boiska Ekstraklasy. To mnie najbardziej cieszy. Nie mogę opisać emocji, kiedy zagrałem pierwszy mecz z Legią przed taką dużą publicznością. Chcę dać całego siebie klubowi.
W ostatnich meczach łącznie na Pana bramkę padło pięć strzałów, trzy Pan obronił, ale przepuścił dwa. Można było zapobiec którejś z bramek?
Ciężko teraz powiedzieć. Zawsze jako bramkarz staram się, żeby nie stracić żadnej bramki. Statystyka tak pokazuje, ale jeśli zobaczymy, jak straciliśmy te gole, to były one trudne do wyjęcia. Wiemy po analizie, jakie detale są bardzo ważne, żeby nie dopuszczać do takich sytuacji.
Kilka lat temu był Pan najlepszym bramkarzem w lidze. Co się stało, że już tak nie jest?
Piłka nożna to nie jest łatwy sport, żaden sport zresztą nie jest lekki. Myślę, że ciężko oczekiwać od kogokolwiek, żeby być na najwyższym poziomie cały czas. To normalne, że raz ma się bardzo dobrą formę, a później przychodzi słabszy okres. Trzeba pokazywać stabilność, w każdy weekend pokazywać swoje umiejętności na boisku.
Czyli ten słabszy okres po prostu musiał nadejść i nie jest tak, że jakaś jedna rzecz wpłynęła konkretnie na Pana formę?
Myślę, że to tak jak w życiu. Nie można oczekiwać, że zawsze wszystko będzie najlepsze, to normalna sprawa. Ważne, że wierzy się w to, co się robi. Pracuję, akceptuję analizę swojego działania, co mogę zrobić lepiej i staram się to drożyć w życie. Nie ma innej drogi, niż praca. Krytyka jest potrzebna, bo nikt się bez niej nie rozwija. Piłka nożna to też nie jest sport indywidualny, sam piłkarz to tylko część drużyny i nie zawsze wszystko zależy od ciebie.
Myśli Pan, że wróci na taki poziom, jaki prezentował?
To jest tak, wie Pan, że nigdy w sporcie nie można nic obiecywać. Zawsze chcę być w najlepszej dyspozycji, być przydatnym dla zespołu.
W tym sezonie, w którym Pan zachowywał 17 czystych kont, jakie uczucia Panu towarzyszyły, kiedy był na boisku?
Myślę, że to był bardzo udany sezon. Wiele razy ratowałem drużynę przy wielu strzałach. Cała obrona dobrze funkcjonowała, więc to też oni mi pomogli uzbierać te czyste konta. To bardzo dużo detali i to też nie zawsze była moja zasługa, wszyscy dobrze bronili. To fantastyczny wynik i ciężko go powtórzyć, ale sezon wcześniej i sezon później też mieliśmy dobre liczby, jak chodzi o czyste konta.
Mówił Pan o tym, że był szczęśliwy, kiedy znów mógł grać. Jak duża była determinacja, żeby odejść z Pogoni?
To był dla mnie trudny moment. Najważniejszy był powrót do zdrowia, kiedy już wszystko było w porządku, byłem po rehabilitacji, nie chciałem zostawać w rezerwach Pogoni. Mam jeszcze parę lat grania i chcę je wykorzystać na boiskach Ekstraklasy.
Jak wyglądało Pana przejście do Ruchu?
Trener Niedźwiedź zadzwonił do mnie, przedstawił mi plan na mnie i na drużynę. Bardzo mi się to spodobało, trener mnie zainteresował i dlatego zdecydowałem się na przyjście tutaj. Bardzo chciałem jeszcze tak porządnie pograć w Ekstraklasie.
Po sezonie to wypożyczenie się skończy, raczej nie zostanie Pan w Ruchu, a kontrakt z Pogonią obowiązuje do 2026 roku. Co po tych rozgrywkach?
Do lata jestem na wypożyczeniu i to jest dla mnie teraz najważniejsze, udało mi się trafić do klubu, który gra w Ekstraklasie. Myślę, że dla Pogoni to też była dobra opcja, chciałem też, żeby moje odejście było dobre nie tylko dla mnie, ale też dla klubu. Co będzie później? To jeszcze daleka droga, nie myślę o tym, teraz chce grać w piłkę.
Będzie miał Pan miejsce w Pogoni w następnym sezonie?
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To będą wiedzieć osoby decyzyjne w Pogoni.
Żadnego tytułu się Panu w Polsce zdobyć nie udało, ale jaki jest Pana największy sukces w Polsce?
Dla mnie największy sukces to po prostu możliwość gry dla Pogoni przez cztery i pół roku. Jako zespół osiągnęliśmy bardzo dobre wyniki, dwa razy z rzędu zdobyliśmy brązowy medal. Sprawiliśmy, że Pogoń walczy w każdym sezonie o podium, bo wcześniej, zanim do Szczecina przyszedł trener Kosta Runjaić, nie było tak. Pogoń była drużyną z innych miejsc w tabeli.
Indywidualnie na pewno moim sukcesem jest nagroda dla najlepszego bramkarza w lidze i nominacja trzy lata z rzędu. W tamtej chwili czułem się świetnie, że mogłem reprezentować siebie, swój klub oraz kolegów na gali Ekstraklasy jako najlepszy bramkarz.
Ta runda w Ruchu to taki czas z cyklu „make or break”? Czy Pana dalsza kariera zależy tylko od tego, jak będą wyglądać występy w Ruchu?
Staram się po prostu być na najlepszym poziomie, jaki mogę osiągnąć. Być zdrowym i grać w każdy weekend. Chce zdobywać punkty dla Ruchu. Co będzie, to będzie. Teraz robię wszystko, żeby przyszłość była lepsza.
W tym roku Pan skończy 33 lata, gdzie chciałby Pan zakończyć karierę?
Jestem szczęśliwy tutaj w Polsce. Nie mogę opisać tego, jak uwielbiam grać na stadionach Ekstraklasy. Tutaj kibice robią niesamowitą atmosferę, zarażają cię nią. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby skończyć swoją karierę w Polsce.
A ile czasu chciałby Pan jeszcze grać?
Myślę, że najważniejsze jest to, żeby być zdrowym. Trzeba mieć umiejętności, pokazywać jakość na każdym treningu. Rywalizacja ma znaczenie. Jeśli czuję się indywidualnie, że nadal można grać i trenować na dobrym poziomie, to dalej można grać bez względu na wiek.