Dariusz Sztylka i ponad 3600 słów o Wiśle Płock [WYWIAD]

2024-12-17 20:27:31; Aktualizacja: 8 godzin temu
Dariusz Sztylka i ponad 3600 słów o Wiśle Płock [WYWIAD] Fot. Marcin Karczewski / PressFocus
Antoni Obrębski
Antoni Obrębski Źródło: Transfery.info

Wisła Płock ma za sobą „słodko-gorzką” rundę, jak ujął to sam Dariusz Sztylka w wywiadzie na Transfery.info. W rozmowie z dyrektorem sportowym „Nafciarzy” poruszyliśmy tematy zawodników łączonych z Wisłą Płock, między innymi Wiktora Nowaka, piłkarzy, którym kontrakty wygasają, czy kierunków, które obserwowane są przez klub.

Wisła Płock przed sezonem 2024/2025 I ligi z pewnością była jednym z faworytów do awansu. O ile drużyna Mariusza Misiury przezimuje na miejscu dającym udział w barażach, o tyle nie można powiedzieć, że zespół „Nafciarzy” ma za sobą bardzo udaną rundę. W końcu w jej trakcie płocczanie zanotowali serię sześciu spotkań bez wygranej.

Awans do elity nie jest więc taki pewny, a Wisła ma swoje problemy. Po sezonie wygasają umowy połowy zawodników, w tym choćby Łukasza Sekulskiego, Marcusa Haglinda-Sangré, Daniego Pacheco czy Bojana Nasticia. 

Ekipę z północy Mazowsza czeka więc intensywne okienko oraz okres przygotowawczy. Po zakończonej rundzie porozmawialiśmy z Dariuszem Sztylką, dyrektorem sportowym klubu. 46-latek powiedział nam o tym, kogo Wisła obserwuje, jakie rynki bada, jak wygląda sytuacja kontraktowa piłkarzy, którym wygasają umowy, czy jest zadowolony z rezerw i rozwoju poszczególnych piłkarzy i wiele więcej.

***

Antoni Obrębski, Transfery.info: Co pan robił dzisiaj (środa 11 grudnia) w Warszawie?

Dariusz Sztylka, dyrektor sportowy Wisły Płock: Mieliśmy spotkanie zorganizowane przez Polski Związek Piłki Nożnej, które dotyczyło spraw czysto szkoleniowych. Omawialiśmy też zagadnienia, czy problemy, które wiążą się z codziennym funkcjonowaniem klubu, jak Pro Junior System czy przepis o młodzieżowcu. Ogólnie było to konferencja szkoleniowa.

Czy w jej trakcie wynotował Pan coś, co mogło zmienić Pana spojrzenie na pewne sprawy?

Na pewno ciekawie było przedstawione przechodzenie od juniora do seniora. Było to pokazane na przykładach polskich, z niższych lig, ale też i zagranicznych. Mówiono o tym, jak to planować, analizowano też poszczególne przypadki zawodników, którzy ten trudny etap przeszli z sukcesami. Zobaczyłem ich drogę. Pokazano też zawodników, którym to przejście nie wyszło czy też takich, którzy wiele razy natrafiali na zakręty, zanim weszli na dobrą ścieżkę.

Jakie przykłady zaprezentowano na tej konferencji?

Na przykład Kacper Łukasiak z Pogoni Szczecin. To dosyć ciekawy przypadek, bo dosyć długi czas przebywał na wypożyczeniach. Z ciekawych przypadków to na pewno jeszcze Antoni Kozubal z Lecha Poznań.

Odniosę to do sytuacji Wisły Płock, która w kadrze ma wielu młodych zawodników, ale niekoniecznie oni grają. Ostatnie spotkania to zawsze średnia wieku w okolicy 29 lat.

Mamy jasno określony cel w tym sezonie, który musimy zrealizować. Trener ma do dyspozycji 28 zawodników razem z bramkarzami i on wystawia jedenastkę na mecz, która w danym spotkaniu ma przynieść trzy punkty.

Względem początku sezonu to się zmieniło. Wtedy średnia była poniżej 27 lat.

W ostatnim meczu wyszedł w składzie Bartek Borowski, który ma 17 lat, jest z rocznika 2007. Mamy tu uzdolnioną młodzież, dajemy im możliwości rozwoju, z czego się cieszę. Mamy przecież jeszcze Oskara Tomczyka, w ostatnim spotkaniu zagrał Gleb Kuczko. Jak popatrzymy na inne kluby, jeśli chodzi o przepis młodzieżowca, gramy zawodnikami, którzy przed sobą mają jeszcze parę lat gry jako młodzieżowiec, a nie są piłkarzami, którzy mają ten status ostatni sezon.

Jakby Pan podsumował całą rundę w wykonaniu Wisły?

Na pewno muszę zacząć od tego, co działo się przed rundą, czyli duże zmiany, jakie miały miejsce i w kadrze zawodniczej, i w sztabie trenerskim. Dokonaliśmy wielu roszad, bo nie jesteśmy zadowoleni z tego, co się stało w poprzednim sezonie i ze sposobu, w jaki graliśmy. Wraz z przyjściem trenera Mariusza Misiury myślę, że styl naszej gry diametralnie się zmienił. Jesteśmy drużyną grającą ofensywnie, która stwarza dużo sytuacji, strzelamy wiele goli. Okazje mamy po powtarzalnych zachowaniach zawodników, z czego się cieszę. Brakuje nam na pewno ciągłości. Do tego z tej naszej czarnej serii sześciu meczów bez wygranej myślę, że mogliśmy wyrwać trzy czy cztery punkty więcej. Ocena tej rundy byłaby wtedy dużo bardziej pozytywna, w tej chwili muszę stwierdzić, że była ona słodko-gorzka. Mogliśmy punktowo wycisnąć z niej więcej.

A gdyby przed rundą ktoś Panu powiedział, że Wisła będzie miała na zimę 33 punkty, brałby to Pan w ciemno?

Trudność tej ligi polega na tym, że jest blisko osiem zespołów, które grają dobrze i mają aspiracje awansu. Rywalizując z tymi drużynami, czujemy siłę tej ligi. Te 33 punkty są w porządku, ale na pewno nie jest w 100 procentach zadowalające.

Czy cele na resztę sezonu zostały zrewidowane? Mogliście przed pierwszą kolejką uważać, że macie na tyle jakości, żeby bezpośrednio awansować, ale na dzisiaj ta strata to już siedem punktów.

Termalica odskoczyła całej stawce. Tutaj będzie, patrząc na potencjał finansowy i ludzki „Słoni”, ciężko ich dogonić, ale gra o drugie miejsce cały czas jest w naszym zasięgu. W żaden sposób nie rewidujemy celu, jakim jest bezpośredni awans do Ekstraklasy. Motor Lublin czy GKS Katowice rok temu na tym etapie sezonu mieli tych punktów mniej, a to oni są w Ekstraklasie, a nie Arka Gdynia.

„Na pewno nie chciałbym popełnić takiego samego błędu z budowaniem kadry, ona powinna być budowana długofalowo i konsekwentnie” - powiedział Pan w rozmowie z weszlo.com w styczniu. Połowie piłkarzy kończą się kontrakty w grudniu lub po sezonie. Nie jest to sprzeczne z tymi słowami?

Nie, nie widzę tutaj sprzeczności. Planując przyszłość, musimy myśleć o tym, jak zespół będzie wyglądał w I lidze, a jak przy potencjalnym awansie do Ekstraklasy. Zespół w elicie musi być zdecydowanie mocniejszy. Musimy mieć miejsce w kadrze na dokonanie poszczególnych ruchów transferowych, żebyśmy nie popełnili tych samych błędów co Miedź czy ŁKS i po roku tu wrócili. Tę kadrę budujemy tak, żeby dać sobie możliwość ruchów latem.

To też często poruszają kibice. Czy w Wiśle bez awansu nie będzie konieczne zaoranie i budowanie wszystkiego od nowa?

Nie, myślę, że na ten moment mamy zbilansowaną i szeroką kadrę. Mamy zawodników głodnych sukcesu, jak Edmundsson czy Misiak. Są doświadczeni gracze, jak Dominik Kun, Dani Pacheco czy Bojan Nastić. Runda wiosenna da nam też dużo odpowiedzi, co do przydatności graczy, którym kończą się kontrakty.

Jakie ruchy chciałby Pan dokonać zimą?

Na pewno poruszamy się w pewnym budżecie na płace, którego nie możemy znacząco przekroczyć. Chcemy, żeby do Wisły Płock trafili zawodnicy, którzy będą wartością dodaną i od razu wskoczyli do pierwszego składu, podnosząc jakość pierwszego zespołu.

Jakie pozycje chciałby Pan wzmocnić?

Chcielibyśmy sprowadzić zawodnika w każdej formacji. Mamy swoje priorytety i tym będziemy się kierować.

Ostateczne słowo przy każdym ruchu to Pan, trener i zarząd?

Tak, ja, trener Misiura i dwuosobowy zarząd. W sprawie przedłużania, nieprzedłużenia kontraktu czy sprowadzenia nowego zawodnika wszyscy muszą wyrazić zgodę na określone działanie.

Wypisałem zawodników, którym kończą się kontrakty. Jak kontrakty dwóch Oskarów - Klata i Klona? Nie ma o nich informacji.

Klonowi się kończy kontrakt, Klatowi nie. Umowa wygasa też Gradeckiemu, jak chodzi o bramkarzy.

W kontekście Gradeckiego mówi się o zainteresowaniu Korony, podawało to TVP Sport.

Na ten moment ani sam zawodnik, ani jego otoczenie czy Korona Kielce w tym temacie się z nami nie kontaktowała, więc uważam, że na ten moment tematu nie ma. To się może zmienić za godzinę, ale na tę chwilę tematu nie ma.

A co z jego kontraktem? Będziecie siadać do negocjacji?

Otoczenie Bartka dało nam latem jasny sygnał, że na ten moment nie jest on zainteresowany przedłużeniem kontraktu.

W obronie umowy kończą się Sangré, Nasticiowi i Szymańskiemu. Co z nimi?

Jesteśmy zadowoleni i z Marcusa, i z Bojana. „Szyman” troszkę mniej gra. Rozmawiamy z nim i z jego agentem na temat przyszłości Kuby tutaj. To młody i ambitny zawodnik, więc rola rezerwowego go nie interesuje. Te rozmowy przebiegają na razie bez finalnego efektu i myślę, że szybko się nie skończą.

A Brzozowski i Kukułka. Obaj są na wypożyczeniach. Macie opcję wykupu?

I Ksawery, i Miłosz są wypożyczeni do końca sezonu. W przypadku Kukułki mamy opcję wykupu z Lecha Poznań, niestety w kontekście Miłosza tak nie jest. Hansa Rostock nie chciała się zgodzić na wpisanie takiej opcji, zostawiając pole do negocjacji.

Będziecie próbowali?

Runda wiosenna da nam dużo odpowiedzi. Myślę, że dzisiaj nie musimy jeszcze podejmować tej decyzji.

Daniemu Pacheco i Krystianowi Pomorskiemu również wygasają kontrakty.

Obaj mają tak skonstruowane umowy, że przedłużają się automatycznie po rozegraniu danej liczby minut. Są to wysokie wartości. Żeby osiągnąć te progi, muszą być podstawowymi zawodnikami.

W kontekście Niepsuja natomiast słyszałem, że z nim będziecie chcieli się rozstać.

Nie miałem nigdy żadnych zarzutów do Davida, podchodzi profesjonalnie do swoich obowiązków, ale w jego sytuacji ma problemy sportowe. Przegrał rywalizację o miejsce na prawej stronie. Ostatnio z nim rozmawialiśmy i z rozmowy wynikło, że raczej wielu minut wiosną też nie dostanie. Poinformowaliśmy go, że dostanie wolną rękę, jeśli chodzi o odejście z klubu.

A Sekulski?

Łukasz to nasza ikona, nasz kapitan, rozmawiamy z nim na temat jego przyszłości. Rozmawialiśmy podczas rundy. Ustaliliśmy wtedy, że usiądziemy do rozmów po nowym roku.

Jak się przygotowujecie do jego zastąpienia?

Na pewno trzeba wziąć pod uwagę, jakim ustawieniem gramy i czego trener wymaga od napastników. Gramy ustawieniem z dwoma napastnikami, w którym muszą mieć oni inną charakterystykę. Ten bardziej wysunięty snajper to ktoś taki jak Łukasz Sekulski czy Piotr Krawczyk, a ten grający ciut niżej, ja to nazywam dziewięć i pół, powinien być bardziej mobilny, szukać gry, pojedynków. Po odejściu Dawida Kocyły musimy poszukać rozwiązania, jakiego zawodnika sprowadzić, żeby trener miał zawodnika o takim profilu.

Bartoszowi Borowskiemu również wygasa umowa.

Bartek na dniach przedłuży umowę z Wisłą Płock. Mamy porozumienie z agentem, a także chęć zawodnika.

Do którego roku?

Nie mogę jeszcze powiedzieć.

W kadrze jest 28 graczy. Jakie ma Pan podejście do tej liczby, czy trzeba ją uszczuplić?

W naszej strategii, którą prezentowaliśmy przed radą nadzorczą, założyliśmy, że kadra będzie składać się właśnie z tylu zawodników. Zima jest o tyle trudnym okresem dla wszystkich dyrektorów, którzy nie mogą przeprowadzać transferów gotówkowych, że może być na chwilę zachwiana proporcja pomiędzy zawodnikami z Polski a zawodnikami z zagranicy, a chcielibyśmy się trzymać struktury, którą zakładaliśmy. Na pewno nie chcemy, aby tych zawodników było więcej, bo to by zabrało miejsce chłopakom z akademii czy rezerw, którzy są na oku sztabu pierwszej drużyny. Za bardzo rozbudowana kadra to też duży problem dla sztabu, bo wielu piłkarzy nie łapie się do kadry meczowej, przez co są niezadowoleni.

Rozumiem więc, że podpisujecie piłkarzy, dopiero gdy inny zawodnik odejdzie?

Chcielibyśmy, żeby to tak wyglądało. Czasami niestety okoliczności nas zmuszają, żeby było inaczej. Załóżmy, że mamy zawodnika, który pasuje do naszego profilu, finansowo wszystko się zgadza, więc w takiej sytuacji raczej skorzystamy z okazji, nawet jeśli nikt wcześniej klubu nie opuści.

Wypisałem sobie również zawodników, z którymi Wisła jest łączona w mediach. Zaczniemy od Thiago Dombroskiego. Istnieje taki temat?

Obserwujemy bardzo dużo zawodników, szukamy przede wszystkim piłkarzy, którzy nie będą uzupełnieniem, tylko wartością dodaną dla zespołu. Oczywiście, interesuje nas profil zawodnika tak, jak w przypadku Misiaka czy Edmundssona. Thiago Dombroski wpisuje się bardzo mocno w taki profil, ale to jeden z wielu, których obserwujemy.

To głównie ze względu na polskie obywatelstwo, czy zwyczajnie skauting go znalazł?

Od dłuższego czasu obserwujemy graczy z polskim paszportem. To jest ważne, żebyśmy mieli jak najwięcej zawodników z Polski. Szukamy oczywiście zawodników jak najbardziej jakościowych, ale Polak zawsze będzie miał u nas pierwszeństwo.

Z Wisłą łączy się również Jonathana Júniora.

Jego sytuacja jest skomplikowana prawnie, więc na ten moment ciężko mi określić, jak wyglądałyby szanse na jego sprowadzenie. Sportowo, to i w II, i w I lidze w Kotwicy dał sygnał, że jest to bardzo ciekawy zawodnik. Zwrócił uwagę nie tylko naszą, ale też innych czołowych ekip z I ligi czy Ekstraklasy.

Z zawodników, których w mediach łączono z „Nafciarzami”, to mam jeszcze Zvonimira Petrovicia.

Zawodnicy, którzy pokazali coś w Ekstraklasie czy I lidze na pewno są w orbicie naszych zainteresowań.

Muszę zapytać o Ignace’a Abdelhamida. Przychodził latem, można było od niego oczekiwać, że w jakiejś perspektywie czasu otrzyma szansę w pierwszym zespole. Tymczasem, to informowało TVP Sport, ma mieć wolną rękę w poszukiwaniu klubu.

Problem z Ignacem jest taki, że do momentu transferu brał udział jedynie w rozgrywkach młodzieżowych. Tam prezentował się dobrze, ale to jest nawet to, o czym rozmawialiśmy na początku. Czasem te przejściu z juniora do seniora nie wygląda tak, jakbyśmy wszyscy chcieli. Prosiliśmy go oraz jego środowisko o cierpliwość. Pamiętajmy, że on całe życie mieszkał w Belgii, więc zmieniał kraj. Aklimatyzacja nie przebiega tak, jakbyśmy chcieli, ale w żaden sposób z niego nie rezygnujemy.

On lub rodzice wyrażają wolę odejścia?

Rozmawiałem ostatnio z jego mamą. Cały czas zastanawiają się, co jest dobre. Przedstawiliśmy im swoje argumenty, chcemy mu dać szansę. Wydaje nam się, że pozostanie tutaj i spokojna praca to lepsze wyjście niż zmieniane mu klubu co pół roku.

Jak u niego stoi język polski? Latem słyszałem, że dużo rozumie, ale ma opory przed mówieniem.

Ignace nie ma problemów w tym zakresie, płynnie mówi po polsku.

To kolejna rzecz z wywiadu na Weszlo.com, o którym już mówiłem. „Chcemy, żeby klub był jak najbardziej polski i regionalny”.

Gra u nas bardzo dużo wychowanków. Łukasz Sekulski nie grał, bo miał kartki, ale Gradecki, Pomorski, Hiszpański i Borowski to wychowankowie. W pierwszym składzie mieliśmy czterech wychowanków. Do tego jeszcze Sekulski i Tomczyk, więc mamy sześciu wychowanków, którzy odgrywają ważną rolę w Wiśle. Chcielibyśmy, żeby drużyna miała swój charakter, ale nie możemy zapominać o jakości. Nie osiągniemy wyznaczonych celów, opierając się tylko na bazie chłopaków z okolicy.

To też nie tylko to, że są wychowankami, ale każdy z nich urodził się w Płocku.

Tak, to dla nas dużo znaczy, bo ci zawodnicy powodują, że chłopacy w akademii widzą, że wychowankowie tu grają i są w stanie bardziej utożsamić się z drużyną.

A jak Pan dokładnie definiuje tę regionalność?

Myślę, że północne Mazowsze to region, z którego chcielibyśmy czerpać pod kątem młodych zawodników do Wisły Płock.

Latem sprowadziliście zawodników z II czy nawet III ligi. Cały czas zerkacie niżej pod kątem wzmocnień?

Tak, przykłady Misiaka czy Edmundssona pokazują, że da się znaleźć zawodników w takich rozgrywkach. Wystarczy tylko dobrze ich obserwować, sprofilować, trafić w mentalność i wiedzieć, jaką rolę mają odegrać w zespole. Pracując w Śląsku, pamiętam, że zrobiliśmy sporo transferów z I ligi do Ekstraklasy i potem klub na nich zarabiał, jak na Jakubie Łabojko dla przykładu.

Po awansie to się może zmienić?

Kwestia oceny indywidualnej każdego zawodnika, choć należy pamiętać, że wtedy ten przeskok w poziomie będzie większy, więc ciężej będzie znaleźć takich graczy. Niemniej nie mówię, że nie jest to możliwe.

A w tej chwili macie zakusy na jakiegoś gracza z II ligi?

Obserwujemy tę ligę bardzo mocno. Myślę, że jest tam trzech-czterech graczy, którzy nas by interesowali. Pamiętajmy jednak, że ci zawodnicy mają kontrakty. Niestety jednak na ten moment nie mamy możliwości robienia transferów gotówkowych, więc na teraz obserwujemy tylko piłkarzy z kartą na ręku.

Kiedy będzie moment, że będziecie mogli płacić za transfery?

Ciężko powiedzieć. Nie chciałbym za dużo nawiązywać do mojej pracy w Śląsku, ale nawet w Ekstraklasie kluby rzadko kiedy stać na takie transfery. Nie jest to łatwe dla dyrektora sportowego, ale taką mamy rzeczywistość i trzeba się w tym umiejętnie poruszać.

Jak Pan patrzy na rozwój Tomczyka. Jest zadowolenie z tego, jak on przebiega?

Szczerze powiem, że nie. Cieszę się, że Oskar dostał dość dużo minut, ale lewe wahadło to nie jest jego naturalna pozycja. Ja go widzę jako stricte ofensywnego zawodnika, dokładniej jako ofensywnego pomocnika. Teraz Oskar będzie miał okres przygotowawczy na to, aby przekonać trenera, że może grać na innej pozycji. Do Oskara nie mam żadnych pretensji, jeśli chodzi o jego zaangażowanie, bo on świetnie pracuje. Oskar ma duży potencjał.

Jak Pan rozmawia z Mariuszem Misiurą, to z czego to wynika, że Tomczyk gra na lewym wahadle?

Na pewno z ofensywnego usposobienia z trenera Misiury. Trener chce, żeby wahadła dużo dawały do przodu i Oskar na pewno to robił, ale odbiło się to trochę kosztem działań defensywnych. Oskar może pomóc na tej pozycji, wyglądał tam dobrze i wygrał rywalizację pomiędzy młodzieżowcami na lewym wahadle.

Salvador rozczarował?

Nie, ale oczekiwałbym od niego więcej. Ostatnio mieliśmy z nim długą rozmowę. Iban wie doskonale, czego od niego oczekujemy i na boisku, i poza boiskiem. Wydaje mi się, że jego problem wynika z tego, że dołączył do nas późno i nie przepracował całego okresu przygotowawczego z zespołem. Później też ciągłe wyjazdy na reprezentację nie pozwoliły mu na ciągłość pracy w klubie. On sam jest świadomy tego, sam się denerwuje, że tych minut dostaje mniej, ale na teraz Jimenez wygląda bardzo dobrze na tej pozycji. Salvador musi zrobić dużo, żeby wiosną minut było więcej. Musi popracować nad swoimi mankamentami i wszystko zależy od niego.

To jest zawodnik, którego Mariusz Misiura bardzo chciał w drużynie…

Wszyscy chcieliśmy go w drużynie. Wiemy, jak wyglądał w Miedzi Legnica, ja też pamiętam go z występów w niższych ligach hiszpańskich. Żeby pokazać tę jakość, to musi być przygotowany motorycznie w 100 procentach.

Obserwował go Pan w Śląsku?

Tak, był taki okres.

Powiedział Pan o przygotowaniu motorycznym, mówił też Pan o tym, że piłkarz na tej pozycji dziewięć i pół musi być mobilny. Jiménez taki jest, Salvador to moim zdaniem piłkarz od rozdzielania piłek, ale od biegania - nie za bardzo.

Myślę, że nie. On jest dobrze sprofilowany pod tę pozycję i większość rundy na niej grał, ale wolałby grać na dziesiątce. Do tego musi być przygotowany w 100 procentach motorycznie, bo wymagania sztabu są wysokie. Często to są nasi pierwsi obrońcy, którzy atakują rywala już na jego połowie, a jeśli im się nie uda, podążają za nim przez całe boisko. Taki piłkarz musi być też przygotowany pod względem mentalnym, bo nie jest łatwo takiego piłkarza przekonać do gry w obronie.

Jest dobrze przygotowany pod kątem mentalnym?

Uważam, że tak. Jest pewny siebie, sam oczekuje od siebie dużo. Wydaje mi się, że tutaj chodzi tylko o przygotowanie motoryczne i lepszą pracę nad sobą w okresie przygotowawczym i spokojnie myślę, że da nam dużo wiosną.

Jak mówi Pan o okresie przygotowawczym, to jacy zawodnicy z drugiej drużyny mają szansę pojechać na obóz?

Ze względu organizacyjno-finansowych nie chcemy zabierać wielu piłkarzy na obóz, bo tacy piłkarze dostaliby później mało minut w sparingach i dla nich nie byłoby to dobre. Na pewno na obóz pojedzie dwóch piłkarzy z rezerw, którzy zasługują na to swoją postawą. Do tego mają przez trenera Nadolskiego i Misiurę określony potencjał do rozwoju.

To są zawodnicy, którzy rozumiem, że poza treningami nie pojawiali się jeszcze w pierwszej drużynie?

Tak. Stosujemy system rotacyjny, jeśli chodzi o zapraszanie piłkarzy z rezerw do pierwszej ekipy. Myślę, że to dobry system, bo raz - widzą, ile im jeszcze brakuje do tego poziomu oraz ile muszą pracować, żeby dojść na ten level, a dwa - to motywacja do pracy.

Powiedział Pan, że nie chcecie zabierać wielu piłkarzy na obóz, czyli jaka to będzie liczba? Około 30?

Mniej niż 30.

Jacy piłkarze poza Salvadorem mają zadanie, żeby się poprawić zimą?

Sądzę, że wszyscy musimy się poprawić. I zawodnicy, i sztab, i dział skautingu. Chcemy być lepsi na wiosnę. Przed nami dużo pracy. Cieszę się, bo mamy ambitną szatnię i sztab szkoleniowy. Jestem często na treningach i nie widziałem ani razu, by mowa ciała zawodników sugerowała, żeby nie chcieli dać z siebie 100%.

Jakby Pan ocenił rundę jesienną w wykonaniu rezerw?

Jestem bardzo zadowolony z tego na pewno wynikowo. Jesteśmy w górnej części tabeli, większość tych meczów wyglądała interesująco. Jesteśmy beniaminkiem i można było mieć obawy co do tego, jak ten zespół będzie wyglądał. Cieszę się, że młodzi zawodnicy dostają dużo minut. Oczywiście rozmawialiśmy z trenerem Nadolskim, żeby gracze z roczników 2006 czy 2007 dostawali jeszcze więcej czas na boisku, bo ta drużyna ma temu służyć. Oczywiście, celem jest utrzymanie, żeby zapewnić ciągłość rywalizacji na poziomie III ligi dla następnych roczników, choć myślę, że jesteśmy w stanie to zrobić, dając jeszcze więcej czasu młodym zawodnikom.

Jest Pan zadowolony z tej liczby minut, jaką dostali młodzi?

Nie. Tych minut mogło być więcej. Trener pewnie powie, że mogłoby się to odbić na wyniku sportowym, ale tak, jak powiedziałem - jesteśmy w stanie to zrobić większą liczbą młodych zawodników. Wiem, że Łukasz Nadolski to dobry trener, który jest w stanie z młodzieży wykrzesać dużo.

Ten wynik rezerw, piąte miejsce, to coś ponad stan?

Nie przykładam uwagi do tego, czy jest to piąte, szóste czy inne miejsce. Wychodzimy na boisko, żeby wygrać. Czy wynik ponad stan? Myślę, że nie, ale na pewno miłe zaskoczenie.

Zebraliście dużo punktów jesienią. Czy ta sytuacja to sposobność do tego, żeby teraz odważniej stawiać na młodzież?

Sądzę, że nasza zdobycz punktowa z jesieni pozwoli nam jeszcze lepiej zarządzać minutami młodych zawodników. Tam jest wielu ciekawych graczy, którzy, jeśli będą dobrze pracowali i wykażą się cierpliwością, trafią do pierwszej drużyny.

Macie rozpisany plan, np. pięcioletni, dotyczący rezerw? Czy zakłada on jeszcze kolejny awans? Jeśli tak, to kiedy?

W tej chwili nie stać nas organizacyjnie ani finansowo, abyśmy mieli rezerwy w II lidze. Sportowo też myślę, że nie byłoby to najlepsze wyjście. III liga to optymalny poziom do rozwoju dla naszych chłopaków, przynajmniej na dzisiaj.

A kiedy jedynka będzie w Ekstraklasie?

Wtedy rzeczywistość jest inna i na pewno usiądziemy z dyrektorem Mateuszem Lewandowskim, z zarządem i trenerami i będziemy rozmawiać.

Chciałem dopytać o Wiktora Nowaka, co wcześniej mi umknęło…

Oczywiście chciałbym, aby Wiktor trafił do Wisły Płock, bo to bardzo utalentowany zawodnik, jednak w tej chwili stoi po niego kolejka klubów z Ekstraklasy i czołówki pierwszej ligi. Patrząc na poziom sportowy i finansowy, nie jesteśmy dla niego pierwszym wyborem. Wiele razy rozmawialiśmy z jego agentem, obserwujemy go bardzo długo, ale rozumiemy, że dla niego gra w Ekstraklasie zapewne jest priorytetem.

Przejdziemy teraz do pytań od kibiców. Gdzie ostatnio dyrektor był oglądać piłkarzy?

W Czechach i w Gdańsku.

W Czechach mówimy o najwyższej klasie rozgrywkowej?

Tak.

To piłkarze bardziej doświadczeni, czy młodsi?

W optymalnym dla nas wieku, czyli 24-28 lat.

To już pod kątem przyszłego sezonu?

Niekoniecznie. Chcielibyśmy w zimie sprowadzić trzech, jeśli finanse pozwolą, to czterech zawodników, którzy realnie podniosą jakość tej drużyny, bo szukamy uzupełnienia zawodników do pierwszego składu.

Kto największym rozczarowaniem okienka?

Oceniając to po rundzie, byłoby to nieeleganckie z mojej strony. Wydaje mi się, że na takie podsumowania przyjdzie czas najszybciej po sezonie.

Największy sukces i największa porażka Pana w Wiśle?

Sukces to tak naprawdę żaden. Takim sukcesem byłby awans do Ekstraklasy, a to dopiero przed nami. Wiemy, z kim rywalizujemy, że niektóre kluby mają większy potencjał niż my. Porażka? Uważam, że tamten sezon, a zwłaszcza jego końcówka, bo te trzy ostatnie mecze nas bolą. To nie była wina tylko trenera Dariusza Żurawia, ale wszyscy ponosimy odpowiedzialność za tamten czas.

Czym obecnie zajmuje się dyrektor Sielewski?

Bartek razem z Arkiem Stelmachem obserwują piłkarzy, sprawdzają, czy jest w ogóle szansa sprowadzić danego zawodnika do klubu.

Jaki dyrektor ma wpływ na kształt akademii i drugiego zespołu?

Na kształt rezerw mam bardzo duży wpływ, bo jest to stricte pod moją pieczą. Jeśli chodzi o akademię, to tutaj w dużej mierze odpowiada dyrektor Lewandowski.

Dlaczego Piotr Krawczyk?

Uwielbiam to pytanie, bo bardzo wierzę w Piotrka. Uważam, że w tamtym okresie oczekiwaliśmy określonego zawodnika i Piotrek się w ten profil wpisywał. Wierzę w to, że na wiosnę będzie więcej strzelał. Nie w każdym meczu wychodził w pierwszym składzie, a i tak strzelił cztery gole.