Edi Andradina: Niektórzy mówią, że Polska to poje**** kraj. Dla mnie jest piękny

2021-09-01 13:10:44; Aktualizacja: 3 lata temu
Edi Andradina: Niektórzy mówią, że Polska to poje**** kraj. Dla mnie jest piękny Fot. Maria Peda
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

- W reprezentacji Brazylii na sto procent poradziliby sobie Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Milik byłby podstawowym napastnikiem. Strzelałby więcej goli niż w polskich barwach i ludzie by tak na niego nie narzekali - mówi Edi Andradina, którego autobiografię współwydajemy.

Przedsprzedaż książki Ediego Andradiny, który ma na konciewystępy w Pogoni Szczecin i Koronie Kielce, a wcześniej grał w Brazylii, Rosjii Japonii, potrwa do 23 września.

***

Mateusz Michałek: - Wkrótceminie 17 lat, odkąd jest pan w Polsce. Szybko zleciało?

Edi Andradina: -Z jednej strony przeżyłem w Polsce już tak wiele – rzeczy dobrych, złych,smutnych, radosnych. Z drugiej – minęło to bardzo szybko. Jak za pstryknięciempalcem. Przecież niedawno jeszcze wybiegałem na boisko, a zaraz to będzie dziesięćlat, odkąd skończyłem grać.

Jakby mógł pan raz jeszczezdecydować, czy przylatuje do Polski, co by pan postanowił?

- Na sto procent bym tego nie zmienił. Nie żałuję tego, żepostanowiłem tutaj przylecieć. Zresztą, ja niczego nie żałuję. No, prawie.Przenosząc się do Polski, trafiłem w dziesiątkę. Poznałem tutaj miłość swojegożycia. Przeżyłem też piękne chwile na murawie. Bardzo szanowano mnie w PogoniSzczecin i Koronie Kielce. Ta pierwsza zdecydowała się przecież zastrzec mójnumer. To dla mnie coś dużego.

Przypuszczając, żepański najmłodszy syn Edi zostanie w Pogoni, chciałby pan, żeby kiedyś zagrał z„piątką” na plecach?

- Jeśli będzie obrońcą, zwłaszcza drewnianym, to nie. Nie mamowy. Ale jeśli będzie gościem błyszczącym w ofensywie i strzelającym gola zagolem, cały czas wyróżniającym się, możemy pomyśleć (śmiech).

Podkreśla pan, żeobecnie znacznie lepiej czuje się pan w Polsce niż w Brazylii.

- Pod każdym względem. Od dawna nie mieszkam w Brazylii,więc siłą rzeczy łatwiej mi funkcjonować w Polsce. Nawet jeśli chodzi o pogodę.Nie czuję się dobrze, gdy wokół panuje brazylijski, czterdziestopniowy upał.Mam z tym naprawdę duże problemy.

Polacy często niedoceniają tego, jak fajny mają kraj?

- To na pewno, chociaż wydaje mi się, że jest tak na całymświecie. W każdym jego zakątku znajdzie się grupa ludzi uważająca, że lepiejjest tam, gdzie akurat ich nie ma. W Polsce czuć to jednak jeszcze mocniej. To się powoli zmienia. Z młodzieżą jest już nieco inaczej,choć oczywiście dalej słyszę, jak niektórzy mówią, że ten kraj jest pojebanyczy coś takiego. Dla mnie to głupie gadanie. Ten kraj jest piękny.

Jak na przestrzenilat wyglądała pańska przygoda z językiem polskim?

- Nie uważam, że mówię super czy nawet dobrze. Po prostu siędogadam. Syn się ze mnie śmieje, bo znam cztery czy pięć języków, ale żadnegoidealnie. Teraz już nawet nie mogę tak powiedzieć o portugalskim, bo wszystkozaczęło mi się mieszać w głowie. Można zwariować (śmiech).

Jakieś słowasprawiają panu szczególną trudność?

- Parę się ich znajdzie. „Przyzwyczajenia”, „prysznic”, iten stół bez nóg.

Z powyłamywanyminogami.

- No nie da rady. Dla mnie to stół bez nóg i tyle (śmiech).

Polski piłkarz - zjakimi cechami utożsamia pan to hasło?

- Widzę zawodnika, który nigdy nie odpuszcza na boisku.Nieważne, czy jest dobry, czy nieco słabszy, nie odpuszcza do samego końca.Brazylijczykom czasami tego brakuje. Polakom zdarza się narzekać, ale idą dokońca.

W Polsce nie manajlepszych piłkarzy na świecie, nie ma też najsłabszych. Dlaczegoreprezentacja sporego kraju z reguły nie wychodzi z grupy na wielkichimprezach?

- Uważam, że głównie chodzi o taką ogólną presję kraju,który ma olbrzymie oczekiwania. Dzieciaki marzą o graniu w reprezentacji. Gdypotem zawodnik zakłada jej koszulkę, spełnia swoje marzenie z dzieciństwa.Przypomina sobie czas, gdy był jeszcze mały. Piłkarz grający w barwachnarodowych nie zawsze czuje się wielki. Ciężko opanować niektóre emocje. Wiadomo,że niektórzy jak choćby Robert Lewandowski to zrobią. Chociaż... Jego euforiapo strzeleniu gola dla reprezentacji jest większa niż po bramkach zdobywanychdla Bayernu. Widzę to. Grałem przeciwkoniemu i wiem, jak cieszył się z trafień za młodu. Gole strzelane dla kraju dająmu podwójną radość. A presja jest ogromna i nie chodzi tylko o kibiców.

W Brazylii przecieżteż jest presja. Czym to się różni?

- W Brazylii piłkarz przez całe swoje życie jest mentalnieprzygotowywany do wygrywania. Wiesz, w polskiej lidze jest tak na przykład z LegiąWarszawa. Idziesz do Legii po to, żeby wygrywać, nie ważne kim jesteś.

Będzie tak kiedyś zreprezentacją?

- Prędzej czy później to się zmieni. Potrzebny jest jedensukces. Po nim młodsze pokolenie pociągnie to dalej. Uważam zresztą, żepolskiej kadrze idzie obecnie dobrze, dużo lepiej niż w momencie, gdy trafiłemdo Pogoni Szczecin.

Ale wszyscy chcą jeszcze więcej. Choćby tegowychodzenia z grupy. Umówmy się - nie jest to coś nieosiągalnego, a mimo to sięnie udaje.

- Oczywiście, chociaż w tym wszystkim jest też zbyt dużonegatywnych emocji. Polacy śmieją się ze swojej reprezentacji. W Brazyliiczegoś takiego nie ma. Tam płacze się po przegranych. Porażki są prawdziwymitragediami.

W książce opowiadapan dużo o swoim dzieciństwie. Jak wpłynęło ono na pańską późniejszą karierę?

- Dzieciństwo wpływa na całe życie człowieka, więc jeśliktoś zostaje piłkarzem, siłą rzeczy również na to, co prezentuje namurawie. Mój tata był bardzo surowy, ale jednocześnie porządny. Dobry.Zobaczyłem, że jeśli będę w porządku wobec innych, nic mi się nie stanie. Niemożna oszukiwać czy kraść, bo w końcu i tak to się obróci. To, czego nauczyłmnie tata, pomagało mi w każdym miejscu, w którym mieszkałem. Problememdzisiejszych czasów jest to, że rodzice momentami blokują rozwój pewnościsiebie dzieciaków. „Tego nie wolno!”, „tego nie wolno!”, „tego nie wolno!”. Nie.Daj mu to zrobić. Po sparzeniu się w jakiejś sprawie sam dojdzie do pewnychwniosków.

Edi-junior wychowujesię w zupełnie innych warunkach niż pan kiedyś. Mimo to jesteście do siebiepodobni?

- Edi ma wiele rzeczy po mnie. Choćby charakter. Bywacichutko, aż nagle wybucha. Jestem taki sam. Mam jednak wrażenie, że ma do mnietak duży respekt, że czasami nie potrafi powiedzieć „nie, tak nie lubię, tato”.Albo słowo „obojętne”, gdy pytam czy chce to, czy to. Nie ma czegoś takiego jakobojętnie. Staram się mu to przekazać.

Wracając jeszcze doreprezentacji i gwiazd. Widziałby pan w jednym zespole duet Lewandowski - Neymar?

- Jasne. Obaj są wielcy i szanowaliby się. Neymarowi o wielelepiej i łatwiej grałoby się z Lewandowskim niż z Kylianem Mbappé.

A kogo z tej polsko-brazylijskiejdwójki wolałby pan w swoim zespole?

- Zależy, kto byłby już w drużynie. Gdybym miał innego superzawodnika na boku, wybrałbym Lewandowskiego. Ale przy średnim zespole wolałbymNeymara, bo on załatwia mecze w pojedynkę.

Którego z nich panbardziej ceni?

- Neymara… Moja mentalność w życiu codziennym zmieniła się.W środku serca jestem teraz bardziej Polakiem niż Brazylijczykiem. Ale jeślichodzi o piłkę nożną, pozostałem tym drugim. Uwielbiam dryblingi, oszukiwanieobrońców, wręcz ośmieszanie ich na murawie, fantazję. Pod tym względem w ogólenie jestem Europejczykiem, który preferuje poważną piłkę. Ja wolę cieszyć sięnią i Neymar to powoduje. Sporo osób wkurza się na jego zachowanie, a ja tokocham. Kocham.

Jak to jest zNeymarem w Brazylii? Są też kibice, którzy niekoniecznie przepadają za jegostylem?

- Jest taka grupa. Nie chodzi nawet o postawę na boisku, alezachowanie poza nim. Neymar dużo pokazuje, imprezuje. Sporo ludzi to lubi, aleoczywiście nie wszyscy.

Jakiego reprezentantaPolski oprócz Lewandowskiego widziałby pan w reprezentacji Brazylii?

- Na sto procent spokojnie poradziliby sobie w niej ArkadiuszMilik i Piotr Zieliński. Milik byłby podstawowym napastnikiem. Strzelałbywięcej goli niż w polskich barwach i ludzie by tak na niego nie narzekali.Chciałbym mieć Milika w brazylijskiej kadrze. Chodzi o kulturę gry. W Polscelubi się napastników prezentujących pewien styl, a w Brazylii – innych. Właśnietakich jak Milik. On gra z klasą, a oprócz tego jest wysoki, silny i dużobiega.

***

Polski Brazylijczyk. Historia Ediego Andradiny”

Autorzy: Edi Andradina, Mateusz Michałek.

Liczba stron: 368 + wkładka ze zdjęciami.

Oprawa: Miękka, szyto-klejona.

Cena: 44,99 zł, wersja z autografem Ediego – 54,99 zł, wersja z dedykacją od Ediego + karta z autografem – 79,99 zł.

Wydawca: Mateusz Michałek, Paweł Machitko/Transfery.info.

Książka dostępna na: EdiAndradina.pl.