Maciej Kikolski: Trenowałem w Legii Warszawa o szóstej rano [WYWIAD]
2024-03-16 14:29:19; Aktualizacja: 8 miesięcy temuMaciej Kikolski, bramkarz GKS-u Tychy, wypożyczony do niego z Legii Warszawa, udzielił nam wywiadu. Rozmawiamy między innymi o tym, co nastąpi po sezonie, czy jest gotowy na Ekstraklasę i dlaczego zostaje w klubie po treningach.
Maciej Kikolski to z pewnością nazwisko warte uwagi. 20-letni golkiper spędza ten sezon na wypożyczeniu w GKS-ie Tychy. Młody bramkarz jest jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji i po sezonie prawdopodobnie wróci do Legii Warszawa, w której ma umowę do końca sezonu 2024/2025. Wszyscy wiemy, jakie problemy z pozycją bramkarza mają „Wojskowi”. Z Kikolskim wiązane są spore nadzieje.
- Dlaczego trenował w Legii o szóstej rano?
- Jaka czeka go przyszłość po sezonie?
- Jaki plan ma na niego klub, a jaki - on sam?
* * *
Antoni Obrębski, Transfery.info: Takie miejsce GKS-u na tym etapie sezonu jest dla Ciebie zaskoczeniem? Popularne
Maciej Kikolski: Nie, wydaje mi się, że ta drużyna w letnim okresie przygotowawczym wyglądała tak dobrze, potwierdzały to też między innymi wyniki sparingów, że nie było to zdziwieniem. Czuliśmy w szatni, że jesteśmy w dobrej formie, to też udowodniły pierwsze kolejki. Ważny był zwłaszcza pierwszy mecz, na wyjeździe z Polonią. Szybko przegrywaliśmy 2:0, ale udało nam się zdobyć trzy punkty, a to, jak się tamto spotkanie ułożyło, dało nam sporo paliwa na kolejne tygodnie.
Na razie idzie Ci bardzo dobrze, ale na co po analizach zwracasz uwagę albo zwraca Ci uwagę trener bramkarzy?
Jestem świadomy tego, że muszę poprawić swoją grę nogami, jeśli celuję w coś więcej. A celuję. Nad grą nogami najbardziej się skupiam. Jeśli chodzi o bronienie, czuję się po prostu pewnie.
Jak mówisz o grze nogami, to co robisz, aby była ona lepsza?
Najważniejsza jest systematyczność, więc najczęściej, jak mogę, zostaję po treningach. Gram krótsze czy dłuższe piłki. Robię tyle powtórzeń, ile się da i idzie to w dobrym kierunku. Nie mam w tym aspekcie szczególnych predyspozycji, więc muszę dołożyć jak najwięcej zaangażowania.
Miałeś jakiś cel na ten sezon?
Nie. Ani ja indywidualnie nie stawiałem sobie celów, jeśli chodzi o liczby, ani też GKS nie ustanawiał żadnych takich celów. Może to i lepiej, bo mógłbym mieć non stop z tyłu głowy, że muszę coś zrobić i nawet gdybym go osiągnął, mógłby się wkraść za duży luz, co też nie jest potrzebne. Chcę po prostu, jak najlepiej wyglądać na boisku, ale czy tak faktycznie jest, to już nie mnie oceniać. Sam jednak czuję się dobrze. Jedyna myśl, jaką miałem w pierwszych tygodniach w Tychach, to po prostu odwdzięczyć się za zaufanie, jakie otrzymałem.
W wywiadzie dla Przeglądu Sportowego zostałeś zapytany o to, czy jesteś najlepszym bramkarzem w I Lidze. Odpowiedziałeś, że masz nadzieję, że będziesz nim po wiośnie. Jesteś na dobrej drodze do tego?
Szczerze mówiąc, nie wiem. Zdarzyły się fajne mecze z Odrą Opole albo z Wisłą Kraków, ale były też troszkę słabsze, jak z Górnikiem Łęczna. Żeby być bliżej takiego miana, to muszę się pozbyć parabolicznej formy, muszę ją wyrównać, a najlepiej wejść na jeszcze wyższy poziom. To się będę starał robić. Czy jestem na dobrej drodze? Lepiej ocenić po ostatniej kolejce.
Odnosząc się do całej drużyny, nie tylko do Ciebie, początek sezonu był bardzo dobry, a start tej rundy już niekoniecznie, z czego to wynika?
Wydaje mi się, że ten mecz z Górnikiem wygląda źle wizualnie, nie pasuje trochę do innych spotkań i psuje patrzenie na nas. Może jest w kratkę, ale przeanalizowaliśmy to i już tego nie zmienimy. Nie chcę tłumaczyć się kalendarzem, że teraz graliśmy z drużynami z góry tabeli. Skoro sami chcemy tacy być, musimy lepiej sobie radzić. Skupiamy się na następnych meczach. Unikamy remisów, sporo wygrywamy, choć na pewno mecze wyjazdowe musimy poprawić.
Skorzystam jeszcze raz z wywiadu w Przeglądzie Sportowym. Tam mówiłeś o harmonijnym rozwoju. Następnym krokiem jest przyszły sezon w Ekstraklasie?
Jak byłem dzieckiem, często słyszałem takie powiedzenie: myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli. Nie chcę być tym indykiem (śmiech). Na tę chwilę marzę o awansie razem z Tychami.
Do następnego sezonu są cztery miesiące. Myślisz, że jesteś gotowy do gry w Ekstraklasie?
Na dzisiaj? Myślę, że tak, ale nikt nie ma na czole napisane, że to już teraz, teraz to jest gotowy. Najpierw trzeba zasłużyć na szansę, a później ją wykorzystać, budując do siebie coraz większe zaufanie trenerów, drużyny i kibiców.
Kiedy szedłeś na wypożyczenie do Siedlec, miałeś powiedziane, że po dobrym sezonie w II Lidze będzie próba wypożyczenia Cię do I Ligi. Co masz powiedziane teraz?
Wiesz co, w piłce nie ma czegoś takiego jak „miałem powiedziane”. Ja robię swoje na boisku, próbuję wejść na wysoki poziom i go ustabilizować. Mój agent jest w kontakcie z Legią i innymi klubami. Tak było w zeszłym sezonie, tak jest teraz. Pozycja bramkarza jest specyficzna, oprócz dobrej postawy zawodnika po prostu musi gdzieś - mówiąc kolokwialnie - zrobić się miejsce. Ja chcę iść do góry, zresztą od kilku lat tak się dzieje – najpierw CLJ U-17 i U-19 w Legii, później rezerwy, Pogoń Siedlce i teraz jestem tutaj. Do tej pory ta moja droga, krok po kroku, sprawdza się.
Legia ma na Ciebie podobny pomysł, co Ty masz na siebie?
Tak, tak myślę.
Też sytuacja w bramce Legii nie jest klarowna. Co myślisz, gdy na nią patrzysz?
Szczerze mówiąc, nie interesuje się tym, co się dzieje w bramce Legii. Oczywiście, że oglądam mecze, jestem przecież wychowankiem Legii. Obecna sytuacja nie ma dla mnie znaczenia, będzie miała dopiero po zakończeniu sezonu. Na dzisiaj interesuje mnie GKS i awans.
Śledzisz opinie albo artykuły dotyczące Ciebie?
Nie, raczej ich nie śledzę. Czasami ktoś coś podeśle, ale to raczej w ramach piłkarskiej szyderki.
Jak się czujesz z tym, że kibice w Warszawie wiążą z Tobą nadzieje?
Przede wszystkim bardzo mi miło, że kibice o mnie pamiętają i wiążą ze mną przyszłość. Tak jak mówiłem, nie wiadomo co będzie za parę miesięcy. Podchodzę do tego bardzo spokojnie, na chłodno.
Dobrze, wróćmy do teraźniejszości, jakbyś ocenił ostatni mecz z Miedzią w swoim wykonaniu?
Według mnie, nie będę tu nikogo oszukiwał, powinienem się lepiej zachować przy pierwszej bramce dla Miedzi. Nie był to wielki błąd, ale chcąc pomagać drużynie i pozytywnie wpływać na wynik, muszę takie piłki bronić. Mecz był wyrównany, na początku drugiej połowy wyglądaliśmy lepiej, później Miedź przejęła inicjatywę i obroniłem parę uderzeń, ale to były strzały, które musiałem obronić. Wierzę, że będzie tylko lepiej.
Teraz cofniemy się jeszcze dalej. W 2017 roku zakończyłeś swoją przygodę w akademii Legii. Wróciłeś do tego klubu po trzech latach. Jak spożytkowałeś czas poza Warszawą?
W akademii Legii ze mnie zrezygnowano. Pomiędzy U-13 a U-14 jest selekcja. Na rocznik U-14 przychodzą zawodnicy z całej Polski. Bramkarze spoza Mazowsza wyglądali na tamten moment lepiej ode mnie, byli wyżsi, lepiej zbudowani i po prostu zabrakło dla mnie miejsca. Wtedy to na pewno był duży cios, mocno to we mnie siedziało, ale patrząc z miejsca, gdzie jestem dziś, mogę się tylko cieszyć, że się nie poddałem. Odbudowałem się potem przez dwa lata w Legionovii, złapałem dobrą formę, urosłem, rozwinąłem się. Przez ten czas trafiłem na trenerów z dobrym warsztatem i jeszcze lepszym podejściem. Później czułem, że muszę iść dalej. Byłem na testach w Lechii Gdańsk, w Wiśle Kraków, ale ostatecznie trafiłem do Miedzi Legnica, do trenera Gwizda, który dzisiaj jest w Koronie Kielce. Każdy z klubów, w którym się pokazałem, chciał mnie u siebie, co też dało mi kopa. W Legnicy zrobiłem duży postęp.
A myślałeś, na przykład w Miedzi, że chcesz wrócić?
Nie. Nie myślałem, żeby wrócić do Legii. Wiadomo, czasem mnie nachodziły takie myśli, żeby być tam. To też bliżej mojego domu rodzinnego, ale nie miałem takiego celu. Chciałem po prostu się rozwijać i jako człowiek, i jako piłkarz, robiłem swoje i to przyniosło owoce. Akurat trafiłem z powrotem do Legii, ale to nie był mój główny cel. Wyszło trochę przypadkiem. Był koronawirus, musiałem na jakiś czas wrócić do domu, bo bursa w Legnicy została zamknięta. Trener Kowal, wówczas z Legii, a dziś z Rakowa, zgodził się ze mną potrenować. Początkowo chciał sprawdzić moje podejście, bo zaproponował bardzo wczesne ranne godziny, coś koło szóstej rano. Zobaczył mnie w trakcie zajęć i... no szybko wróciłem do Legii, do nowo wybudowanego LTC, już jako ten bramkarz, który w akademii był traktowany priorytetowo.
Kacper Tobiasz mocno identyfikuje się z Legią, chodził na Żyletę, nazywa się kibicem Legii. Ty byś się tak określił?
Jestem z Warszawy i wychowałem się w Legii, więc oczywiste jest, że to dla mnie ważne miejsce. Wiem jednak, że w tym klubie grają najlepsi zawodnicy, bez względu na to, skąd się wywodzą i jakie mieli klubowe sympatie.