Jest największym transferowym rozczarowaniem w Ekstraklasie? Inaczej miało to wyglądać...

2025-12-05 07:41:01; Aktualizacja: 4 godziny temu
Jest największym transferowym rozczarowaniem w Ekstraklasie? Inaczej miało to wyglądać... Fot. IMAGO / SOPA Images
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Meczyki.pl [YouTube]

Polskie kluby przekraczały latem kolejne granice transferowe. Nie wszyscy nowi zawodnicy grają na oczekiwanym poziomie. Zdaniem Mateusza Rokuszewskiego największym rozczarowaniem jest Kacper Urbański z Legii Warszawa.

Legia długo kazała czekać kibicom na wzmocnienia. W końcu jednak ruszyła na łowy i wyciągnęła kilka naprawdę mocnych nazwisk. Jednego lata na Łazienkowską trafili Damian Szymański, Kamil Piątkowski, Arkadiusz Reca, sprowadzony za trzy miliony euro Mileta Rajović i Kacper Urbański. Najwięcej emocji budził ten ostatni. Nic dziwnego.

Choć pierwsze doniesienia prezentowały się niewiarygodnie, to na początku września warszawski klub naprawdę ściągnął gracza, który jeszcze do niedawna odgrywał ważną rolę w reprezentacji Polski i rywalizował z Liverpoolem w Lidze Mistrzów.

Plan był prosty. Urbański chciał odbudować się w Legii, a następnie spróbować ponownie za granicą. W stolicy byli przekonani, że ubili kapitalny interes.

Początki 21-latka w barwach 15-krotnego mistrza Polski z pewnością nie należą do udanych. Podczas czternastu spotkań zanotował gola i dwie asysty. Nie stał się z miejsca gwiazdą ligi. 

Adaptacji Urbańskiemu z pewnością nie ułatwia to, że w Legii rozrzucają go często na lewe skrzydło, gdzie ten wyraźnie nie czuje się najlepiej. Problemy zdrowotne i ogólna słabsza forma zespołu to kolejne znaczące czynniki.

Mateusz Rokuszewski w swoim podsumowaniu transferów w Ekstraklasie umieścił młodego rozgrywającego na pierwszym miejscu - niestety w kategorii rozczarowań. 

- Numerem jeden na tej liście jest Kacper Urbański. On był też numerem jeden dla wielu w klasyfikacji transferów, które były robione po zamknięciu okienka. Momenty były, ale poprzeczka wisi zdecydowanie wyżej, niż ten jeden gol i dwie niezbyt jakościowe asysty. Kilka rajdów, kilka groźnych strzałów. Jeśli ktoś chce, to znajdzie dla Urbańskiego wiele usprawiedliwień - zaległości treningowe, niechęć trenera, który wystawiał go na nie nominalnej pozycji, uraz. Jest ogólna niemoc Legii Warszawa, która nie pomaga. Nawet biorąc pod uwagę powyższe, o rozczarowaniu spokojnie możemy mówić - wyjaśnił dziennikarz na kanale Meczyki.pl.

Urbański ma czas. Jego umowa obowiązuje do 30 czerwca 2028 roku.