Czesław Michniewicz po porażce z Rakowem Częstochowa. „Polskie zespoły muszą się kiedyś nauczyć takiej sytuacji, w której się znajdujemy”

fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Źródło: Legionisci.com

Trener Czesław Michniewicz wypowiedział się po przegranym hitowym pojedynku w ramach dziewiątej kolejki Ekstraklasy pomiędzy Legią Warszawa a Rakowem Częstochowa (2:3).

Sobotni pojedynek z udziałem aktualnego mistrza z wicemistrzem oraz zdobywcą Pucharu i Superpucharu Polski zapowiadał się na najbardziej interesujący spośród wszystkich odbywających się na naszych rodzimych boiskach w ten weekend.

I taki w istocie był oraz zakończył się niezwykle cenną wyjazdową wygraną odniesioną przez drużynę prowadzoną przez Marka Papszuna, która w ten sposób zwiększyła swoją przewagę nad Legią Warszawa w ligowej tabeli do pięciu punktów.

Swojego rozczarowania z zaistniałego faktu nie ukrywał Czesław Michniewicz, bo poniósł w ten sposób czwartą porażkę na siedem rozegranych meczów na ławce trenerskiej „Wojskowych” w tym sezonie Ekstraklasy.

- Dobrze rozpoczęliśmy mecz. Potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i konsekwentnie budowaliśmy akcje, czego efektem było uderzenie Andre Martinsa w poprzeczkę. Później przytrafił nam się jednak błąd w postaci rzutu karnego. Sprezentowaliśmy gola rywalom. Na szczęście szybko doprowadziliśmy do remisu po uderzeniu Mahira. Spotkanie się wyrównało i chcieliśmy dążyć do zdobywania kolejnych bramek. W przewie powiedzieliśmy sobie, co chcemy robić, ale po wejściu na boisku, wydarzenia nie potoczyły się po naszej myśli. Goście potrafili wykorzystać swoją fizyczność, przegraliśmy pojedynek główkowy i znów wyszli na prowadzenie. Po chwili gotowi do wejścia byli Charatin z Mucim. Zrobiliśmy faul taktyczny, ale nie w tym miejscu, w którym powinno się faulować. W efekcie daliśmy przeciwnikowi szansę i Lopez zrobił świetnie to, z czego słynie w Ekstraklasie. Było 1-3. Były zmiany. Były okazje, żeby doprowadzić do remisu. Szkoda szansy Rafy Lopesa, nie mówiąc już o główce Mahira. Byliśmy nieskuteczni w przeciwieństwie do Rakowa. Jak się gra u siebie i ma się tyle sytuacji, to trzeba je wykorzystywać - powiedział szkoleniowiec klub ze stolicy Polski.

- Zdaje sobie sprawę z tego, że natraciliśmy punktów, ale polskie zespoły muszą się kiedyś nauczyć takiej sytuacji, w której się znajdujemy. Owszem, cieszymy się z miejsca w Lidze Europy, ale nie jest łatwo łączyć swojej obecność tam z ligą, bo do tego dochodzą podróże. To wszystko ma znaczenie. Niemniej trzeba wyjść i grać. Inna sprawa, że nie chcę narzekać na swój los. W meczach ze Śląskiem czy Wisłą mieliśmy tyle okazji, żeby tam nie przegrać. Z kolei dziś Raków był groźny. Wystarczyły stałe fragmenty gry, kontrataki, walka wręcz... - dodał Michniewicz, który odniósł się też do absencji Artura Boruca.

- Nie wiem co z Arturem... Ciężko mi się teraz wypowiadać. Spotykamy się w poniedziałek i liczę na to, że on, Luquinhas oraz Johansson wyjdą na trening - zakończył trener Legii Warszawa, którą czeka teraz czwartkowy pojedynek na własnym terenie z Leicester City w europejskich pucharach (30 września o godzinie 18:45).

***

Marek Papszun po pokonaniu Legii Warszawa. „Plan się sprawdził i to jest dla mnie wartościowe”

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Odrzuciła go Legia Warszawa, teraz jest nadzieją Lecha Poznań. „Ma przed sobą wielką przyszłość” Gonçalo Feio „wynalazł” go dla Legii Warszawa?! „Może nam pomóc zdobywać bramki” Mauricio Pochettino nie wytrzymał podczas meczu Chelsea. „Co to ku**a jest?!” Transfery - Relacja na żywo [28/04/2024] Rafał Gikiewicz uderza w byłego gracza Widzewa Łódź. „Mogę mu chusteczki wysłać” Juventus zdecydował w sprawie Massimiliano Allegriego. „Przesądzone” Zawodnik Rakowa Częstochowa nie wytrzymał po meczu z Widzewem Łódź. „Poje**ni kibice” [WIDEO]

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy