Aplikacje mobilne poświęcone takim instytucjom jak ligi piłkarskie czy kluby nie są już niczym wyjątkowym. Często przed uruchomieniem aplikacji użytkownik musi zaakceptować obowiązujący regulamin. Część z nich w ogóle nie czyta zapisów, które się w nim znalazły, a te mogą czasem wywołać kontrowersje. Tak stało się choćby w przypadku aplikacji oferowanej kibicom przez LaLiga.
Dziennikarze „El País” informują, że korzystając z aplikacji użytkownicy zgadzają się na wykorzystanie mikrofonu w ich smartfonie oraz geolokalizacji. To z kolei czyni kibiców „szpiegami”, ponieważ technologia jest wykorzystywana do wyszukiwania nielegalnych transmisji zmagań w lidze hiszpańskiej. Sprawa wywołała kontrowersje choćby dlatego, że wyszła na jaw w czasie, gdy Unia Europejska zaostrzyła prawo w kwestii ochrony danych osobowych.
Prawniczka Esther Botella w rozmowie z dziennikiem przyznała, że otrzymała już zgłoszenia w związku z kontrowersyjną funkcją aplikacji. Jej zdaniem problemem jest przede wszystkim fakt, iż ludzie nie czytają regulaminów korzystania z różnych programów. Dodaje jednak, że nie jest to też powód, by wykorzystywać ten stan rzeczy i czynić z użytkowników szpiegów.
Władze LaLiga przekazały prasie, że po akceptacji regulaminu mikrofony w telefonach przesyłają jedynie kod binarny fragmentów audio, co ma na celu wyłącznie wychwycenie, czy w pobliżu użytkownika nie jest nielegalnie transmitowany mecz ligi hiszpańskiej. Funkcja ma być włączana jedynie w trakcie meczów, a do samego zapisu dźwięku nikt nie ma dostępu. Przekształcenie dźwięku w kod binarny ma być nieodwracalne. Działacze dodają, że każdy użytkownik może w dowolnej chwili zrezygnować z akceptacji regulaminu.
Krytykowana przez kibiców funkcja powstała nie bez przyczyny. LaLiga walczy o jak największy zysk z praw telewizyjnych, by móc rywalizować z Premier League. W ostatnich latach władze ligi dbały o jak najlepszy wizerunek, ustalając terminarz tak, by najważniejsze mecze były rozgrywane w odpowiednich godzinach. Posunięto się nawet krok dalej - liga sugerowała klubom, by te sprzedawały bilety tak, żeby zawsze zapełnione były dolne sektory trybun, najbardziej widoczne w trakcie transmisji. Oferowano również porady dla ogrodników, aby murawy na hiszpańskich boiskach były jak najbardziej zielone. Mimo to LaLiga traci na nielegalnych transmisjach nawet 150 milionów euro rocznie.