Ferran Torres ofensywnie po odejściu z Valencii: Parejo nie był dla mnie dobrym kapitanem

fot. Manchester City
Karol Brandt
Źródło: Marca

Dzień po sfinalizowaniu transferu do Manchesteru City, Ferran Torres udzielił wywiadu „Marce”. Podczas rozmowy opowiedział on m.in. o kulisach całej operacji i powodach, przez które zdecydował się na wyjazd do Anglii.

Utalentowany skrzydłowy do klubowej akademii „Nietoperzy” dołączył już jako siedmiolatek i od tego czasu sukcesywnie piął się w hierarchii, aż w styczniu 2018 roku został przeniesiony na stałej do pierwszego zespołu. Wtedy wróżono Hiszpanowi świetlaną przyszłość na Estadio Mestalla. Tymczasem wczoraj Valencia potwierdziła jego odejście. Dlaczego do tego doszło? O tym 20-letni dziś zawodnik opowiedział „Marce”.

– Przeżywałem trudne chwile i dlatego zdecydował się na odejście, ale chcę podkreślić, że jestem bardzo wdzięczny Valencii i zawsze będę ją wspierać – rozpoczął

– Problem w tym, że jest kilku dziennikarzy i ludzi w klubie, którzy są zdeterminowani, by zniszczyć mój wizerunek. Mimo wszystko nie chciałem odchodzić w złej atmosferze, ponieważ jestem kibicem Valencii – dodał.

– Kiedy zdecydowano się umieścić mnie w pierwszej drużynie, znalazłem się pod ostrzałem i ogromną presją. Nie tylko ja - chcieli skrzywdzić również moich agentów i rodzinę. Ci sami ludzie, którzy teraz prowadzą kampanię przeciwko mnie, mówili wtedy, że zawiodę, co bardzo bolało jako siedemnastolatka. Muszę jednocześnie wyznać, że byli też inni dziennikarze, którzy traktowali mnie z miłością i szacunkiem. Są jednak pracownicy klubu, którzy pracują nad tym, by oczernić mój wizerunek – kontynuował.

Ferran Torres po raz pierwszy o transferze zaczął myśleć ubiegłego lata.

– Wszystko zaczęło się po Mistrzostwach Europy do lat 19. Klubowe władze przekazały, że na mnie nie liczą. Dosłownie powiedziano, że jestem piątym skrzydłowym w drużynie i że nadchodzą wzmocnienia, a gracze z innych pozycji również wyprzedzają mnie w hierarchii. To był dla mnie wielki cios, ale co gorsza, wystawili mnie na sprzedaż i zaproponowali zespołom w Hiszpanii. Były telefony z 12 klubów LaLigi, w tym z Levante, a także jednego klubu Segunda Division. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem o odejściu – wyjawił.

Nie zważając na trudną sytuację, skrzydłowy cały czas liczył na przedłużenie umowy i tym samym pozostanie na Estadio Mestalla. W związku z tym przedstawił „Nietoperzom” swoje warunki, a wśród nich otrzymanie opaski kapitańskiej.

– Po pierwsze chciałem zapewnienia od Petera Lima, że jestem ważny. Inny dotyczył roli kapitana, tak jak to robią inne kluby, na przykład Atlético Madryt z Fernando Torresem. Ostatnim punktem było zapewnienie mi jednego z największych kontraktów w drużynie. Chciałem, aby spełniono dwa z trzech, ale tak się nie stało. Zrobiłem jednak wszystko, aby kontynuować grę w Valencii i moje wymagania nie były ponad możliwościami klubu. Zamierzałem być liderem tego projektu i dlatego robiłem wszystko, aby mnie tak traktowano. Mimo wszystko klub nie chciał mnie zatrzymać – oznajmił.

20-latek poświęcił także kilka słów jego relacjom z pozostałymi graczami Valencii.

– Po trzech latach jestem bardziej dojrzały i silniejszy psychicznie. Ale w wieku 17 lat tak nie było. Dani Parejo to świetny piłkarz, ale nigdy nie miałem z nim najlepszych relacji. Kiedy dołączyłem do pierwszego zespołu w wieku 17 lat, minęło kilka tygodni, zanim powiedział mi proste „dzień dobry”. Nie był dla mnie dobrym kapitanem. To, co najgorsze, nadeszło po odejściu Marcelino, kiedy Lee Kang-in i ja byliśmy postrzegani jako winowajcy całej sytuacji i przez kilka tygodni nikt z nami nie rozmawiał – zdradził, przyznając jednocześnie, że liczy na poprawę sytuacji Koreańczyka, który może podzielić jego los.

Operacja z udziałem Hiszpana była finalizowana od kilku tygodni, a samo porozumienie między nim a „Obywatelami” zostało osiągnięte stosunkowo szybko.

– Po pierwszym kontakcie z Valencią powiedzieli, że chcą z nami porozmawiać. Następnie osiągnęliśmy porozumienie, jeszcze zanim odbyły się negocjacje klubów. Rozmowa z Guardiolą dała mi wewnętrzny spokój i wiedziałem po niej, że chcę dołączyć do jego drużyny – rzekł

– Manchester City celuje w wygraną wszystkich możliwych trofeów, dlatego uważam, że mam tutaj szansę wielkiego rozwoju. Im większa konkurencja, tym stajesz się lepszy. Musisz dążyć do doskonałości, bo inaczej wylądujesz na ławce – podsumował.

Torres na Estadio Mestalla rozegrał w sumie 97 spotkań i wygrał przed rokiem Puchar Króla. Wczoraj podpisał on z Manchesterem City kontrakt ważny do połowy 2025 roku, stając się pierwszym wzmocnieniem wicemistrza Anglii przed nowym sezonem.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Jarosław Królewski po triumfie w Pucharze Polski. Na to pójdzie pięć milionów złotych Nadchodzą ciężkie chwile Pogoni Szczecin? „Dla mnie to koniec tego projektu. Trauma zostanie na długo” Ten wpis Pogoni Szczecin na Twitterze źle się zestarzał Napastnik Wisły Kraków nie zapomniał o jej byłym trenerze po triumfie w Pucharze Polski Alan Uryga skomentował zwycięstwo w finale Pucharu Polski „Wisła Kraków polskim Bayerem Leverkusen”. Ta statystyka idealnie to pokazuje Kamil Grosicki po porażce w finale Pucharu Polski

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy