Władze w Wielkiej Brytanii podjęły przed kilkoma dniami decyzję o wprowadzeniu w kraju podziału na strefy uzależnione od liczby występowania pozytywnych przypadków na koronawirusa.
Z podobnym zabiegiem mieliśmy już do czynienia w Polsce, który umożliwił między innymi uczestnictwo w wydarzenia sportowych kibicom. Nie inaczej będzie w Anglii, gdzie od 2 grudnia w pierwszej oraz drugiej strefie będzie mogło zasiąść na trybunach odpowiednio cztery i dwa tysiące widzów. Z wprowadzonej możliwości skorzysta na razie tylko dziesięć klubów z Premier League.
A tym pozazdrościli już między innymi przedstawiciele hiszpańskiego futbolu, którzy planują rozpocząć dyskusje z rządem na temat otworzenia stadionów także dla sympatyków LaLigi, o czym otwarcie poinformował Javier Tebas.
- Będziemy rozmawiać z rządem, aby umieścić 3000 ludzi z powrotem na stadionach. Są takie obszary w Hiszpanii, jak Wyspy Kanaryjskie, Baleary czy Madryt, gdzie bez problemu taka liczba mogłaby wejść na obiekty. W tej chwili rząd chciałby wprowadzić jednolite przepisy dla całego kraju, ale to jest niemożliwe - powiedział szef LaLigi.
Sympatycy piłkarscy na Półwyspie Iberyjskim nie mogą oglądać spotkań swoich ukochanych ekip z wysokości trybun od momentu wznowienia poprzednich rozgrywek.