Wychowanek West Hamu United odwiesił korki na kołku po zakończeniu długoletniego pobytu w Manchesterze United w połowie 2018 roku i niezwłocznie stał się członkiem sztabu trenerskiego w utytułowanym klubie w charakterze asystenta najpierw u José Mourinho, a potem Ole Gunnara Solskjæra.
41-latek wypełniał powierzoną mu rolę do momentu zwolnienia norweskiego szkoleniowca w trakcie sezonu 2021/2022, by następnie zostać jego tymczasowym następcą.
Dzięki temu Michel Carrick dostąpił zaszczytu zadebiutowania na ławce trenerskiej i zdążył poprowadzić „Czerwone Diabły” w trzech spotkaniach - wygrana z Villarrealem (2:0), remis z Chelsea (1:1) i wygrana z Arsenalem (3:2), przed powierzeniem zespołu do końca tamtejszych rozgrywek w ręce Ralfa Ragnicka.
Były reprezentant Anglii otrzymał propozycję powrotu na wcześniej zajmowane stanowisko, ale uznał, że i na niego nadszedł czas, żeby podążył własną drogą i tym samym wylądował w grudniu zeszłego roku na bezrobociu z nadzieją na to, że otrzyma wkrótce kuszącą ofertę objęcia sterów nad jedną z angielskich drużyn.
Takowa szybko do niego napłynęła, ale ostatecznie 41-latek nie dał skusić możliwością przejęcia dowodzenia w Lincoln City (League One), bo uznał, że woli poczekać na coś lepszego przynajmniej z poziomu Championship.
Carrick czekał od tego momentu na otrzymanie upragnionej szansy i wkrótce jego cierpliwość może zostać wynagrodzona, ponieważ jest od postrzegany jako poważny kandydat na stanowisko menedżera Middlesbrough.
Simon Stone z BBC Sport uważa nawet, że toczą się już na ten temat rozmowy, by Anglik został docelowym następcą zwolnionego w minionych dniach Chrisa Wildera, którego tymczasowo zastępuje dotychczasowy opiekun bramkarzy - Leo Percovich.
Ekipa z Riverside Stadium rozpoczęła obecne rozgrywki grubo poniżej oczekiwań i po dotychczas rozegranych spotkaniach zajmuje odległe osiemnaste miejsce z dorobkiem trzynastu wywalczonych punktów.