Były kapitan reprezentacji Francji i „The Spurs” w trakcie letniego szału zakupowego odrzucił wiele propozycji, w tym te lukratywne z Arabii Saudyjskiej. Istniał też temat Lazio, ale za antagonistę takiego ruchu uchodził trener Maurizio Sarri. Ostatecznie rzymianie sprowadzili Luigiego Sepe z Salernitany.
Największe nadzieje mogły wzbudzić u doświadczonego golkipera rozmowy z byłym pracodawcą. W Deadline Day toczyły się ekspresowe negocjacje z działaczami z Nicei.
Lloris wyjaśnił powód, dla którego postanowił odrzucić propozycję.
– Na godzinę przed zamknięciem okienka otrzymałem telefon od agenta, który przywoływał możliwość dołączenia do Nicei. W tym wszystkim najgorsze było to, że projekt sportowy, rola w zespole, czynniki motywujące do współpracy, nie bacząc już na aspekt finansowy, nie zostały jasno określone – odpowiedział 36-latek.
– Kibice i drużyna zasługują na lepsze traktowanie, niż gwałtowna decyzja oparta na jednej rozmowie telefonicznej bez jasno postawionych oczekiwań czy punktów realizacji projektu. Na dobrą sprawę nie spodziewałem się tak późnego kontaktu – dodał.
Mistrz świata z 2018 roku jest wychowankiem OGC Nice. Do szkółki dołączył w wieku 11 lat. Gdyby „comeback” się ziścił, 15-letnia rozłąka dobiegłaby końca.
Aktualnie zawodnik wypełnia kontrakt w Tottenhamie. Do jego wygaśnięcia pozostało niespełna dziesięć miesięcy.
Wydaje się więc, że temat odejścia wróci w styczniu, o ile ponownie nie da się skusić Saudyjczykom. Okienko w ich kraju na poziomie ekstraklasy zamyka się 7 września.