Belg we wtorek nie trenował, co było tylko środkiem ostrożności wobec zgłoszonego przemęczenia. Badania wykazały przeciążenie mięśniowe i wydawało się, że w tej sytuacji sztab szkoleniowy zadecyduje o przynajmniej jeszcze jednym dniu przerwy od ćwiczeń. Tak się jednak nie stało.
Wczoraj zawodnik wrócił na boisko, ale nie dokończył treningu z powodu odczuwanego dyskomfortu w lewym udzie. W związku z tym zapadła decyzja o przeprowadzeniu dodatkowych badań. Diagnoza to uraz mięśnia prostego lewego uda.
Dodajmy, że to dokładnie ta sama kontuzja, z którą 30-latek zmagał się w listopadzie, z tą różnicą, że wówczas chodziło o prawą nogę. Wtedy przerwa wyniosła blisko miesiąc i takie też były pierwotne rokowania.
Obecnie w stolicy Hiszpanii panuje mniejszy optymizm w kwestii powrotu do pełni sił Edena Hazarda. Sugeruje się, że skrzydłowy do gry może wrócić dopiero za sześć tygodni.
To oznaczałoby, że kapitan reprezentacji Belgii przegapiłby nie tylko mecz derbowy z Atlético Madryt, ale i najprawdopodobniej także spotkanie rewanżowe 1/8 finału Ligi Mistrzów z Atalantą, które zaplanowano na 16 marca.
Tymczasem „Het Nieuwsblad” podaje, że belgijska federacja ma spore wątpliwości, co do profesjonalizmu lekarzy Realu Madryt i ponoć liczy, że niebawem sama będzie mogła zająć się opieką medyczną nad jednym ze swoim najważniejszych piłkarzy.
Hazard w obecnym sezonie wystąpił 13 razy i zdobył trzy bramki. W międzyczasie leczył trzy urazy, a ponadto zmagał się z koronawirusem.