„Titi” to żywa legenda Arsenalu. Francuz jest najlepszym strzelcem w historii „Kanonierów” i dziesiątym piłkarzem pod względem liczby występów w londyńskim zespole. Jak się jednak okazuje, historia mistrza świata z 1998 roku mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Przed przeprowadzką do „Kanonierów”, napastnik miał bowiem wykazywać chęć dołączenia do Manchesteru United.
– Po jednym z meczów w tunelu odebrałem telefon. Po drugiej stronie był Jean-Marie Cantona, starszy brat Érica. Usłyszałem wtedy: „Ned, powiedz Alexowi, że Thierry Henry chce przyjść do Manchesteru United” – wyjawił były szef ochrony „Czerwonych Diabłów” i prywatny ochroniarz sir Alexa Fergusona, Davida Beckhama oraz Érica Cantony.
– Ta sytuacja miała miejsce przed tym, jak Thierry Henry dołączył do Arsenalu. Jego pierwszym wyborem był jednak wtedy Manchester United. Poszedłem więc do bossa i mówię mu: „Szefie, dzwonił Jean-Marie Cantona i powiedział, że Thierry Henry chce do nas przyjść” – kontynuował.
– Ferguson odpowiedział : „Nie ma mowy, on jest ciągle kontuzjowany”. Później Henry trafił do Arsenalu, a reszta jest już historią – zakończył.
Legendarny atakujący został piłkarzem Arsenalu w sierpniu 1999 roku, po nieudanej, półrocznej przygodzie z Juventusem. Przez następne osiem sezonów rozegrał on 375 spotkań, strzelił 228 goli i zanotował 92 asysty. Następnie Henry trafił do Barcelony, skąd powędrował do New York Red Bulls, a po miesięcznym powrocie do Arsenalu i jeszcze blisko trzech latach gry w Stanach Zjednoczonych, zakończył karierę piłkarską. Obecnie 42-latek pełni rolę szkoleniowca Montrealu Impact.