Kryzys Juventusu nabrał alarmujących rozmiarów. Gigant włoskiej piłki nie domaga od pewnego czasu pod kątem sportowym, nie licząc się zbytnio w walce o scudetto. Podobnie źle sprawa wygląda na europejskiej scenie, gdzie zespół z Turynu nie awansował do dalszej fazy Ligi Mistrzów, zaliczając kilka upokarzających występów.
Bardziej niepokoi jednak sytuacja finansowa zasłużonej marki. „Stara Dama” od kilku lat regularnie notuje spore straty, które rosną w zatrważającym tempie. Dodać jeszcze do tego chaos panujący w zarządzie i wyłania nam się aktualny obraz 36-krotnego mistrza Italii.
Sympatycy drużyny coraz intensywniej wygłaszali swoją krytykę wobec kierownictwa „Starej Damy”. Zarzutów pod ten adres jest sporo. Przede wszystkim temu wytyka się zwykłą niegospodarność i bezsensową politykę transferową.
W poniedziałek wieczorem doszło jednak do prawdziwego trzęsienia ziemi na Allianz Stadium.
Andrea Agnelli, pełniący od 2010 roku funkcję prezydenta Juventusu, rezygnuje z posady. To podczas kadencji 46-latka klub wykaraskał się z poważnych kłopotów, stając się z czasem hegemonem krajowych rozgrywek.
Wraz z Włochem zarząd opuszcza wiceprezes i jedna z głównych twarzy projektu Pavel Nedvěd. Legenda turyńskiej ekipy kończy tym samym swoją przeszło siedmioletnią przygodę na tym stanowisku. Ceniony działacz od momentu zakończenia kariery piłkarskiej angażował się w życie ukochanej ekipy, stając się w 2010 roku członkiem prezydium. Wówczas zatrudnił go właśnie nowo powołany prezydent – Andrea Agnelli.
Na ten moment brak szczegółów odnośnie powodów tych decyzji. W gabinetach klubu z Piemontu na pewno wrze.
Dyrektor zarządzający Maurizio Arrivabene również podał się do dymisji, ale na razie pozostanie na czele administracji w tym okresie przejściowym. Nowy zarząd jest w drodze i czeka na wieści od Johna Elkanna i właściciela Exor.
Era Andrei Agnellego na Corso Gaetano Scirea właśnie dobiegła końca.