25-latek jest już bardzo blisko wzięcia na swoje barki ogromnej odpowiedzialności, jaką będzie rola lidera w nowym klubie. Jeśli wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik, obejmie rolę dyrygenta po Declanie Rice'ie. Reprezentant Anglii udał się do Arsenalu za rekordowe na tle całej Premier League 105 milionów funtów z bonusami (około 121 milionów w przeliczeniu na euro).
Fabrizio Romano zapowiedział na Twitterze, że spośród wielkiego grona kandydatów – a byli wśród nich chociażby João Palhinha, James Ward-Prowse, Kalvin Phillips, Tyler Adams, a nawet Leon Goretzka – do londyńskiej ekipy dołączy Álvarez, łączony do niedawna bardzo mocno z Borussią Dortmund, a później z Chelsea jako alternatywa za Moïsesa Caicedo.
Cena wywoławcza trzeciej siły Eredivisie za prawonożnego zawodnika waha się w granicach 35-40 milionów euro. Na razie nie ustalono, za jaką konkretnie kwotę uświadczymy potencjalnej przeprowadzki.
Reprezentant Meksyku dotąd występował tylko w dwóch klubach – macierzystym CF América oraz od 2019 roku w Ajaksie.
W ostatniej kampanii strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty w 44 meczach wszystkich rozgrywek.
To jak na razie i tak mały krok dla „Młotów”, które jako jedyne w letnim oknie z całej śmietanki Premier League nie dokonały jeszcze ani jednego wzmocnienia. Zapowiada się na to, że dopiero tuż przed rozpoczęciem zmagań w końcu uda się uzupełnić kadrę Davida Moyesa.
Szkocki trener nie ukrywa frustracji z dotychczasowej współpracy z zarządem. Oczekuje aż siedmiu nabytków, wśród których mają się znajdować również te z dużym doświadczeniem na brytyjskich boiskach (np. Harry Maguire czy Scott McTominay). W przypadku niewywiązania się z listy życzeń może opuścić klub.