Zdobył tyle trofeów, ile ma lat, i wygrywał ligę w każdym sezonie swojej seniorskiej kariery. Niesamowite osiągnięcia Kingsleya Comana

fot. MDI / Shutterstock.com
Michał Niklas
Źródło: TF1

Jeśli liczyć krajowe superpuchary, niedawno wywalczone mistrzostwo Niemiec było 24. trofeum zdobytym przez Kingsleya Comana. 24-latek to prawdziwy ekspert od sięgania po trofea.

Seryjny zwycięzca z Francji niedawno zapewnił sobie już dziesiąty mistrzowski tytuł w swojej karierze. Coman odkąd gra w piłkę na seniorskim poziomie jeszcze nie zaznał uczucia, jak to jest nie być mistrzem na koniec sezonu.

Wszystko zaczęło się w sezonie 2012/13, kiedy 16-letni Coman zaczął dostawać szansę w pierwszym zespole Paris Saint-Germain, dzięki czemu na koniec rozgrywek był pełnoprawnym mistrzem Francji.

Następnie zdobył kolejny tytuł Ligue 1 w następnym sezonie, po czym udał się do Juventusu, gdzie na brak mistrzostw także nie mógł narzekać. Kwestią, na którą na pewno mógł narzekać, było jego kruche zdrowie i nieustanny pech do kontuzji.

To niesamowite tempo wpisywania sobie kolejnych trofeów do CV, ani na moment nie zwolniło, kiedy w 2015 roku przeniósł się do Bayernu Monachium. Zdobył kolejne liczne tytuły, w tym największe osiągnięcie w swojej dotychczasowej karierze - Ligę Mistrzów. Co więcej, strzelił gola w finale przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem i od którego wszystko się zaczęło - Paris Saint-Germain.

Jednak tych wspaniałych chwil z Lizbony, Coman by nie przeżył, gdyby wcześniej zabrakło mu determinacji. Albowiem mimo ciągłego sięgania po trofea, 24-latek był sfrustrowany swoimi częstymi urazami. W 2018 roku udzielił emocjonalnego wywiadu dla TF1, w którym wyznał, że regularne wypadanie z gry z powodów zdrowotnych, bardzo go unieszczęśliwia. Wyznał wprost, że zakończy karierę, jeśli kontuzje nie ustąpią.

- To był bardzo trudny rok. Kiedy doznawałem urazu, był to dla mnie koniec świata. Mam nadzieję, że nie będę musiał ponownie przeżywać tego, przez co przeszedłem, wystarczy. Nie zgodzę się na trzecią operację - to może oznaczać, że moja stopa nie jest stworzona na najwyższy sportowy poziom. Wtedy będę prowadzić inne życie, życie anonimowe - wyznał Coman w 2018 roku.

Zerwane więzadła, poważne problemy z kolanem i nie mniejsze z kostką - to wszystko doprowadzało Francuza do szału. Jednak wbrew temu co zapowiadał, nie poddał się. Ciągle walczył o powrót do gry.

Kiedy zerwał więzadło w dniu otwarcia sezonu 2018/19 przeciwko Hoffenheim, w swoim pierwszym meczu od powrotu po kontuzji kostki w lutym, współczuł mu cały piłkarski świat.

Kłopoty ze zdrowiem, wykluczyły też Comana z udziału w Mistrzostwach Świata w 2018 roku i koło nosa przeszedł mu tytuł Mistrza Świata. 24-latek najprawdopodobniej oddałby kilka ze swoich licznych trofeów w zamian za złoty medal na mundialu.

To wszystko pokazuje, że piłkarskie życie Comana, choć naznaczone seryjnym wygrywaniem trofeów, nie jest idealne. Z pozoru może wydawać się usłane różami, jednak kiedy przyjrzymy się uważniej tym różom, dostrzeżemy, że na niektórych z nich są kolce.

Trzeba jednak przyznać, że skrzydłowy ma teraz swój czas. W tym sezonie, jeśli nie liczyć chwilowej kwarantanny na początku rozgrywek, nie miał większych kłopotów ze zdrowiem. 24-latek jest ważną postacią w układance Hansiego Flicka. W obecnej kampanii może pochwalić siedmioma golami i trzynastoma asystami we wszystkich rozgrywkach.

Łatwo jest deprecjonować osiągnięcia Comana, wskazując, że nie sztuką jest zdobywać trofea w klubach, które są dominatorami w swoich ligach. Jednak należy pamiętać, że do Juventusu czy Bayernu żaden piłkarz nie jest pozyskiwany za ładne oczy. Skoro działacze tych klubów zapragnęli mieć w swoich szeregach Comana, oznacza to, iż wysoko cenią sobie jego umiejętności. Francuz niemalże do każdego tytułu, który zdobył, dołożył swoje „pięć groszy". Tych „groszy" byłoby pewnie więcej, gdyby nie liczne urazy, których teraz na szczęście udaje mu się unikać.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Jarosław Królewski po triumfie w Pucharze Polski. Na to pójdzie pięć milionów złotych Nadchodzą ciężkie chwile Pogoni Szczecin? „Dla mnie to koniec tego projektu. Trauma zostanie na długo” Ten wpis Pogoni Szczecin na Twitterze źle się zestarzał Napastnik Wisły Kraków nie zapomniał o jej byłym trenerze po triumfie w Pucharze Polski Alan Uryga skomentował zwycięstwo w finale Pucharu Polski „Wisła Kraków polskim Bayerem Leverkusen”. Ta statystyka idealnie to pokazuje Kamil Grosicki po porażce w finale Pucharu Polski

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy