ANALIZA TAKTYCZNA: Młoty nie pobiły Chelsea

2014-12-28 17:39:41; Aktualizacja: 9 lat temu
ANALIZA TAKTYCZNA: Młoty nie pobiły Chelsea
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski Źródło: Transfery.info

W najciekawiej zapowiadającym się meczu Premier League w Boxing Day, lider Chelsea pokonał zajmujący czwartą pozycję w tabeli West Ham United 2:0.


USTAWIENIA I SKŁADY

Jose Mourinho ustawił swych podopiecznych w systemie 1-4-2-3-1. Najistotniejszą zmianą w stosunku do wyjazdowego spotkania ze Stoke była rezygnacja z klasycznych, zorientowanych stricte defensywnie double pivots. Portugalski menadżer Chelsea zdawał sobie sprawę, że na trudnym terenie, jakim jest Britannia Stadium, wystawienie Fabregasa w parze z Maticiem stanowi spore ryzyko – przede wszystkim ze względu na wciąż mocno akcentowany w ich grze aspekt fizyczności, ale także bardzo groźny kwartet zawodników ofensywnych. Wziąwszy pod uwagę niedostatki Hiszpana w grze defensywnej i profil rywala, wystawienie go na tej pozycji nie gwarantowałby należytego zabezpieczenia strefy przed linią obrony. O tym, jak może się skończyć się wypad do Stoke bez odpowiednio zaryglowanej strefy obronnej, przekonał się natomiast niedawno Arsenal (do przerwy „Kanonierzy” przegrywali 3:0, by ostatecznie ulec gospodarzom 3:2). W świąteczny piątek – jak się okazało – tak ostrożne i defensywne zestawienie środka pola nie było konieczne, nawet pomimo wysokiej, czwartej pozycji zajmowanej przez West Ham w Premier League. Obi Mikel wrócił na ławkę rezerwowych, a w parze z Maticiem znów oglądaliśmy Fabregasa, operującego z głębi pola, jako nisko ustawiony rozgrywający. W pozostałym zakresie skład Chelsea bez niespodzianek: w bramce Courtois; linia obrony: Azpilicueta, Terry, Cahill, Ivanović; trio ofensywnych pomocników stworzyli Hazard, Oscar Willian; najbardziej wysunięty, rzecz jasna, Costa.

Rewelacyjnie spisujący się w tegorocznych rozgrywkach West Ham  rozpoczął starcie na Stamford Bridge w ustawieniu 1-4-3-3. I to właśnie system stanowił najpoważniejszą roszadę w stosunku do ostatnich spotkań – Sam Allardyce zrezygnował bowiem z tak dobrze funkcjonującego 1-4-3-1-2 z operującym w środku, za napastnikami Downingiem. Czyli na pozycji, na której „Big Sam” odkrył Downinga na nowo i na której on sam czuł i prezentował się znakomicie, stając się kluczową postacią „Młotów” w tym sezonie (6 asyst i aż 51 sytuacji bramkowych ogółem stworzonych partnerom!). Przeciwko Chelsea Downing został przesunięty na prawe skrzydło, tworząc z Valencią (lewe skrzydło) i Carrollem trio atakujących. Operowali oni w konfiguracji 2-1 – dwaj nieco cofnięci skrzydłowi za plecami „9”. Ponadto, Allardyce posadził na ławce Songa, wystawiając w jego miejsce rekonwalescenta Noble'a; trzyosobową linię pomocy uzupełniali Kouyate oraz Nolan. W tej strefie mieliśmy natomiast konfigurację 1-2, z Noblem nominalnie na „6”. W środku obrony Tomkinsa zastąpił Collins i to on partnerował Reidowi. Na bokach obrony Jenkinson i Cresswell. W bramce oczywiście Adrian.


OBRAZ I PRZEBIEG MECZU

Największą i zarazem kluczową niewiadomą analizowanego starcia była taktyka gości, a precyzując – jak bardzo defensywnie i reaktywnie nastawiony będzie WHU. Po ubiegłorocznym występie, określonym przez Mourinho jako „XIX-wieczny”, Allardyce ograniczył się do deklaracji, że jego podopieczni będą mieli za zadanie „przeszkadzać” Chelsea na tyle, na ile będzie to możliwe. Zamurowanie bramki i ograniczenie się jedynie do przeszkadzania rywalom wydawało się mało prawdopodobne, także biorąc pod uwagę to, że w obecnym sezonie West Ham stał się zespołem znacznie bardziej proaktywnym i potrafiącym płynnie zmieniać sposób gry w fazie ataku. Równie wątpliwe było przejęcie inicjatywy i zdominowanie Chelsea w posiadaniu piłki. Z kolei połączenie zdyscyplinowanego, kompaktowego i szczelnego bloku defensywnego z szybkimi atakami – wręcz przeciwnie. Tyle tytułem przedmeczowych spekulacji. Metoda Allardyce'a okazała się bowiem nieco inna i mecz dosyć brutalnie zweryfikował jej zasadność.

Stroną dyktującą warunki gry od pierwszego gwizdka była Chelsea (62,4% do 37,5% w posiadaniu piłki, przy czym bywały kilkuminutowe fragmenty, w których gospodarze przez 90% czas gry znajdowali się w posiadaniu futbolówki, per WhoScored). Gospodarze budowali ataki od własnej bramki za pomocą serii krótkich podań. W pierwszych kilku minutach (a także kilkukrotnie później) West Ham próbował stosować wysoki, ultraofensywny pressing, co przynosiło pożądany skutek. Piłka była bowiem wycofywana do Courtois, który zmuszony był wyekspediować ją daleko, za linię środkową. WHU stosował taki pressing jeszcze parokrotnie. W miarę upływu czasu, Chelsea radziła sobie z nim coraz lepiej.

Carroll atakuje będącego przy piłce Fabregasa. Podążający wraz z nim Noble doskakuje do Maticia i następnie atakuje Terry'ego. Kapitan Chelsea zagrywa do Courtois – do Belga rusza Carroll. W pressingu bierze udział także Nolan, wyraźnie za plecami kolegów, pilnując rywali, którzy już zdążyli oddać piłkę. W momencie wykopu Courtois, kapitan gości jest przy Fabregasie. Jednocześnie Valencia i Downing pilnują skrzydeł i znajdujących się tam bocznych obrońców Chelsea.


W fazie obrony goście przechodzili z systemu 1-4-3-3 na 1-4-1-4-1, z Noblem ustawionym przed formacją obronną oraz Valencią i Downingiem w linii pomocy. West Ham wprawdzie z rzadka stosował wysoki, ultraofensywny pressing, jednak i tak ustawiał się stosunkowo wysoko, z linią pomocy nawet już na połowie gospodarzy. Co oczywiste, Chelsea momentami zamykała rywali na 30 metrach przed bramką Adriana, wynikało to jednak z umiejętnego rozegrania ataku pozycyjnego, nie zaś przyjętej przez WHU taktyki głębokiej defensywy i czekania na rywali przed własnym polem karnym. Można założyć, że u podstaw takiej koncepcji na fazę obrony leżało w szczególności uniemożliwienie Chelsea łatwego wprowadzenia piłki do strefy ataku oraz odbiór futbolówki możliwie dalej od własnej blisko linii środkowej, przez co odległość do bramki Courtois i w kontrataku, i w ataku pozycyjnym byłaby mniejsza aniżeli w przypadku nastawienia się na rozbijanie ataków we własnej strefie obronnej.


Problemem, z którym West Ham borykał się przez większość meczu, było należyte zabezpieczenie strefy przed linią obrony. Piłkarze Chelsea z łatwością wprowadzali futbolówkę za plecy pomocników gości. Prowadziło to do tego, że w kluczowej strefie przed polem karnym na defensywę „Młotów” nacierało nawet czterech rywali, często zupełnie niekrytych i mających zbyt dużo wolnej przestrzeni. Dochodziło więc niejednokrotnie do sytuacji, w której gospodarze mieli przewagę liczebną względem defensorów gości.


Omówiona wyżej "wysoka" strategia obronna gości stanowiła istotną przyczynę takiego stanu rzeczy. Zespół z Upton Park miał problemy z właściwym przesuwaniem i zachowaniem odpowiednich odległości pomiędzy formacjami (w pionie). W rezultacie był zbyt rozciągnięty, a za mało kompaktowy. Gdy Chelsea konstruowała swój atak w sposób bardziej bezpośredni, tj. po krótkiej tylko wymianie podań poprzedzając dłuższe (niekoniecznie górne) podanie, jak również po odbiorze, zbyt duże odległości pomiędzy formacjami sprawiały, że tworzyło się między nimi zbyt dużo miejsca dla rywali. Tyczy się to w szczególności przestrzeni pomiędzy liniami obrony a pomocy. Ta zaś była doskonale wykorzystywana przez nieustannie zmieniających się pozycjami Hazarda, Oscara i Williana, a także cofającego się Costę. W tej strefie następowało bowiem przyspieszenie ataku, przejście z przedostatniej jego fazy (penetration) do ostatniej (finishing).


Dłuższe podanie na Costę. Zauważmy, jak dużo miejsca pomiędzy liniami obrony i pomocy mają ustawieni centralnie Hazard i zwłaszcza Oscar, a także znajdujący się na prawym skrzydle Willian. Noble i Nolan – nie wspominając o Kouyate –  są zbyt daleko od swoich obrońców


Niezależnie od problemu z zachowaniem właściwych odległości pomiędzy formacjami, w tym przy przejściu z fazy ataku do fazy obrony, poruszyć trzeba następującą kwestię. Mianowicie, wydaje się, że wybrany przez Allardyce'a system 1-4-3-3 (w fazie obrony WHU, jak wspomniano, przechodził na 1-4-1-4-1), z ustawieniem środkowych pomocników 1-2, nie był adekwatny w stosunku do sposobu gry rywala, a zwłaszcza jego potencjału ofensywnego. Chodzi przede wszystkim o drugą linię. Nominalnie jest to system ofensywny, który jednak może występować w bardziej defensywnej odmianie dzięki odpowiedniemu zestawieniu środka pola (dwóch defensywnym pomocników, double pivots, ustawionych za plecami zorientowanego bardziej ofensywnie partnera [2-1]). W sobotę zaś można było  odnieść wrażenie, że chwilami Noble zostawał sam przeciwko ofensywnym pomocnikom Chelsea, pozbawiony odpowiedniego wsparcia Nolana i Kouyate; w efekcie strefa przed linią obrony WHU nie była odpowiednio zabezpieczona, a gospodarze mieli w niej zbyt dużo miejsca, czasu, a do tego nawet przewagę liczebną. Wspomniana dwójka grała bowiem wyżej, w teorii z większym zakresem zadań ofensywnych niż defensywnych, przy czym nic z tego wynikało – w fazie ataku byli odcinani od podań lub już gdy znaleźli się w posiadaniu piłki, tracili ją, natomiast w fazie obrony byli nie dość mocno zorientowani na defensywę i skuteczni w destrukcji. Wyszedł więc miszmasz – nic po nich w ataku, prawie nic po nich w obronie. Co oczywiste, ustawienie aż trzech defensywnych pomocników przed linią obrony ocierałoby się już o parkowanie autobusu, jednakże sparowanie Noble'a z drugim defensywnym pomocnikiem – przesunięcie niżej Kouyate z większym zakresem zadań defensywnych lub wystawienie od pierwszej minuty Songa – pozwoliłoby WHU lepiej zabezpieczyć tę kluczową strefę i znacznie ograniczyć poczynania ofensywne Chelsea.


Tym bardziej więc może zastanawiać wystawienie na "6" samego tylko Noble'a - Anglik nie jest wszak typem gracza zorientowanego na destrukcję, pomocnika silnego fizycznie i dobrego w odbiorze - i powierzenie mu tak istotnej strefy do zabezpieczenia w pojedynkę, zwłaszcza mając na uwadze ofensywny kwartet Chelsea i ofensywnie grających bocznych obrońców.  Efekty? Noble zbyt często pozbawiony był wsparcia ze strony Nolana i Kouyate, a wszyscy trzej – jako formacja – nie stanowili dla Chelsea żadnej przeszkody przy konstruowaniu ataków: notowali niewiele odbiorów, zbyt apatycznie atakowali rywali, do tego  popełniali błędy w ustawieniu (np. wychodząc za wysoko i zostawiając miejsce za plecami), przez co m.in. gospodarze wielokrotnie wprowadzali futbolówkę w strefę pomiędzy nimi a formacją defensywną, z łatwością dawali się minąć czy to podanie, czy po prostu obiec czy przedryblować. Ujmując to krótko – nie zabezpieczyli odpowiednio przedpola defensywy, z którego Chelsea tworzyła sobie okazję za okazją.


Inforgrafiki prezentują akcje w defensywie trójki Noble-Nolan-Kouyate, która do spółki zanotowała ledwie 3 udane przechwyty (na 8 prób). Noble – 1/1 odbiór, 1 wybicie, 2 przechwyty; Nolan –  0/4 odbiorów, 2 wybicia, 3 przechwyty; Kouyate – 2/3 odbiory, 3 wybicia, 2 przechwyty. Dla porównania – w drużynie gości najczęściej piłkę odbierał Reid (5/7), natomiast sam Matić miał więcej odbiorów (4/8) niż wspomniana wyżej trójka.


Chelsea przechwytuje piłkę wybitą przez Adriana. Oscar jednym podaniem mija całą drugą linię gości, w tym operującego najgłębiej Noble'a, zagrywając do Costy, który wyszedł z pierwszej linii (tam pozostał Hazard). Anglik jest zbyt daleko od swoich środkowych obrońców; do tego ani on, ani jego koledzy z formacji środkowej w żaden sposób nie przeszkodzi rywalom w tak prostym i błyskawicznym wprowadzeniu piłki w strefę pomiędzy liniami. 


Rozpędzający się Oscar i Willian z łatwością wyprzedzają rywali i również znajdują się w strefie przed formacją obronną. Jest tam również Costa, Hazard pozostaje w linii z defensorami WHU. Ustępujący fizycznie przeciwnikom Noble nie nadąża za Willianem (mimo że ten biegnie z piłką), Nolan i  Kouyate nie są w stanie wrócić na czas, spóźnieni są też boczni obrońcy, którzy podeszli wyżej w fazie wyprowadzania piłki. Chelsea atakowała zatem aż czterema graczami, zaś WHU miał za linią piłki tylko trzech zawodników.


Willian, Fabregas i Hazard znajdują się w sytuacji 3na3 ze środkowymi obrońcami WHU wspomaganymi przez Downinga. Znów - nie pierwszy i nie ostatni raz tego popołudnia - Chelsea zdołała jednym podaniem minąć formację pomocy WHU, wprowadzając piłkę w strefę przed polem karnym. Przedpole defensywy pozbawione jest właściwej asekuracji.


I jeszcze jedna sytuacja. W początkowej fazie akcji Noble, Nolan i Kouyate ustawieni są w pionie (!) bliżej prawego skrzydła. Podaniem do Williana Fabregas mija drugą linię WHU i wyłącza całą trójkę z gry. Willian ma mnóstwo miejsca. Przed nim 2na2 ze środkowymi obrońcami są Oscar i Costa, ponadto skrzydłami włączają się do akcji Hazard i Ivanović. Zaznaczona na niebiesko strefa powinna być natomiast zabezpieczona jeśli nie przez jednego, to nawet przez dwóch defensywnych pomocników. Nie dość jednak, że nie ma tam Noble, to Kouyate i Nolan (nie zmieścił się w kadrze) nie nadążyli za akcją.


To już heat maps Kouyate i Nolana. Widzimy na nich, że obaj piłkarze operowali zbyt wysoko, by pomóc Noble'owi, a później Songowi w asekuracji linii defensywnej.


Sytuacja uległa nieznacznej poprawie po tym, jak na boisku pojawił się Song. Kameruńczyk utrzymywał pozycję i poruszał się pomiędzy liniami obrony i pomocy, cofając się także pomiędzy środkowych defensorów i pomagając im w rozegraniu. Dla drużyny był on na tej pozycji (czyli swojej naturalnej) znacznie bardziej użyteczny niż Noble, ale źródło problemu nie zostało przez Allardyce'a wyeliminowane. Song nadal bowiem odpowiadał samodzielnie za zbyt dużą przestrzeń i – w rezultacie – gospodarze tworzyli w tej strefie przewagę liczebną.


Zbyt wysokie ustawienie Kouyate powoduje, że Song zostaje sam w strefie środkowej między obroną a pomocą. Chelsea ma w niej dwóch graczy i tworzy przewagę liczebną, a pozbawiony wsparcia Song nie jest w stanie przerwać tego ataku.


W fazie ataku nie było lepiej, za co w istotnym stopniu odpowiedzialna była druga linia. WHU miało ogromny problem z dłuższym utrzymaniem się przy piłce. Goście nie potrafili wymienić choćby kilku podań (średnia seria wyniosła 3 podania, w przypadku Chelsea było to 5 – per WhoScored) i zawiązać w ten sposób czy to ataku pozycyjnego, czy też rozpocząć tak szybką kontrę. 


Goście podawali rzadziej i mniej dokładnie.


Trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie, czy to Chelsea była tak skuteczna w destrukcji, czy też WHU tak słaby w rozegraniu, choć osobiście skłaniałbym się ku pierwszej hipotezie. 


Chelsea w fazie obrony również ustawiała się bardzo wysoko na połowie rywali, zachowując przy tym znacznie mniejsze odległości pomiędzy formacjami, w rezultacie poruszając się w pionie (ale również w poziomie, gdyż jej zawodnicy zachowywali odpowiednie odległości między sobą wewnątrz formacji) w bardzo zwartym i kompaktowym bloku. Gdy goście próbowali wyprowadzić piłkę od własnej bramki, atakujący gospodarzy pressowali obrońców lub też ustawiali się w taki sposób, by wprawdzie obrońcy mogli rozgrywać piłkę między sobą, uniemożliwiając jednak rozegranie przez drugą linię, odcinając od podań pomocników. W obu przypadkach WHU zmuszony był do gry długimi podaniami. Aż 23% podań gości, per WhoScored, stanowiły długie zagrania (w przypadku Chelsea tylko 9%). 


Jak widać na powyższych infografikach, większość podań kierowanych przez graczy WHU do strefy ataku stanowiły długie zagrania. Zwraca również uwagę, że spora część długich podań służyła przeniesieniu ciężaru gry z linii obrony na połowę Chelsea.


Chelsea była w sobotę znakomita w odbiorze. Wszelkie próby rozegrania piłki po jej stracie/odbiorze przez rywali były niemalże natychmiast przerywane. Nie był to może dortmundzki czy barceloński kontrpressing, ale podopieczni Mourinho momentalnie doskakiwali do rywali i starali się odzyskać futbolówkę nie tylko możliwie jak najszybciej, ale również jak najbliżej bramki Adriana.


Odbiory i przechwyty Chelsea. Z reguły to drużyna „broniąca” ma więcej odbiorów, ale w sobotę to gospodarze byli górą w tym elemencie – 21/34 do 15/27.


Piłki odzyskane przez Chelsea. Zwróćmy uwagę, że aż 16 razy miało to miejsce na połowie WHU.


Postacią kluczową dla poczynań Chelsea w fazie obrony był już niemal tradycyjnie Matić. Zbyt ostrożne nastawienie WHU, brak w środku pola kogoś, kto zdołałby wziąć na siebie ciężar rozegrania (Downing?), dzięki czemu goście zdołaliby dłużej utrzymać się przy piłce, a co za tym idzie, częstsze wprowadzanie futbolówki na połowę Chelsea i do strefy ataku, w tym za pomocą szybkich wymian krótszych podań – to wszystko sprawiło, że Serb był w stanie samodzielnie zająć się asekuracją formacji ofensywnej i zabezpieczeniem strefy przed linią obrony. I robił to doprawdy znakomicie. Brak zagrożenia ze strony WHU w ofensywie sprawiał zaś, że i Matić, i Fabregas (ten drugi zdecydowanie częściej) podchodzić wyżej i brać udział w rozegraniu ataku pozycyjnego pod polem karnym rywali.


Zwróćmy uwagę, że Fabregas był równie skuteczny w destrukcji, notując aż cztery odbiory. Dzięki temu, że WHU nie stanowił w ofensywie realnego zagrożenia dla Chelsea niemal przez całe spotkanie, Hiszpan poza operowaniem na pozycji głęboko ustawionego rozgrywającego, mógł bez wahania podchodzić wyżej, tuż za plecy Hazarda, Oscara i Williana. Wychowanek Barcelony zanotował najwięcej w meczu, bo aż pięć kluczowych podań; miał aż 32 celne (na 47, 68%, per StatsZone) podania w strefie ataku, a ogółem 103/122 (84%). Z tego samego powodu, gdy WHU był zamknięty na 20-30 metrze, także Matić podchodził wyżej. Po jednym z takich podłączeń mało co nie pokonał Adriana uderzeniem z dystansu.


Różnicę pomiędzy formacjami środkowymi obu drużyn – i zarazem cały meczu – podsumował gol Costy na 2:0. Kouyate nieporadnie próbował wyjść z piłką z własnej połowy, a futbolówkę odebrał mu Matić; ta trafiła do nieatakowanego Hazarda, który od razu posłał ją do Costy. Urodzony w Brazylii reprezentant Hiszpanii miał przeciwko sobie trzech obrońców, a mimo to znalazł drogę do siatki. Warto też zauważyć, że – który to już raz? - pomiędzy liniami obrony i pomocy pozostawał absolutnie niekryty Willian. Tym razem to Song był źle ustawiony i w rezultacie spóźniony z przejściem z fazy ataku do fazy obrony.


Tak Costa ustalił wynik meczu, zdobywając bramkę na 2:0.


Luka pomiędzy liniami, a w niej Willian. Strefa przed linią obrony pozbawiona asekuracji środkowych pomocników. Same old story.


To już heat maps Maticia i Fabregasa. Obaj nie tylko operowali na przedpolu linii obrony - w zależności od wysokości, na jakiej była ustawiona - ale również znacznie wyżej (zwłaszcza Fabregas), angażując się w poczynania Chelsea w fazie ataku.


W fazie ataku Chelsea – jak sygnalizowano – w pełni wykorzystywała kłopoty WHU ze strefą między liniami obrony i pomocy. Operująca tam trójka Hazard-Oscar-Willian non-stop rotowała pozycjami, operując raz wąsko, blisko osi boiska, a raz szeroko, biorąc na warsztat bocznych obrońców rywali. Świetnie współpracowali między sobą, a także z często nieco się cofającym Costą. Podłączający się zarazem boczni obrońcy Chelsea sprawiali, że Valencia i Downing musieli mocno angażować się w grę obronną, niekiedy nawet formując sześcioosobową formację defensywną. To właśnie zdominowanie kluczowej strefy pomiędzy 16 a 30 metrem przed bramką Adriana spowodowało, że gospodarze konstruowali (przez nią) kolejne ataki  i tworzyli sobie sytuacje bramkowe.


Miażdżąca przewaga gospodarzy w uderzeniach na bramkę...


… oraz stworzonych sytuacjach.


Gospodarze zanotowali aż 12 udanych dryblingów (na 16 prób, 75%, per StatsZone), większość z nich w strefie ataku – Hazard aż 4 (na 7), Willian 2 (na 3). Do tego doszła płynna i szybka wymiana piłki w strefie ataku, przez co goście musieli uciekać się do fauli, także w pobliżu własnej szesnastki. Ogółem faulowali niemal tyle razy, co udało im się skutecznie odebrać piłkę (14), aż pięciokrotnie czyniąc to tuż przed polem karnym (najgroźniej uderzał Oscar w drugiej połowie). 



Stałe fragmenty to jednak nie tylko rzuty wolne. Przed napierającą Chelsea gości bronili się wybijając piłkę m.in. za linię końcową – czy po interwencji Adriana, czy któregoś z obrońców. I właśnie perfekcyjnie rozegrany rzut wolny pozwolił podopiecznym Mourinho wyjść na prowadzenie.


Dośrodkowanie Fabregasa, zgranie Costy głową w kierunku dalszego słupka i Terry pakuje piłkę z bliska do siatki. Kapitan Chelsea otworzył w ten sposób wynik spotkania.


PODSUMOWANIE


Potencjalny hit Boxing Day okazał się spotkaniem wybitnie jednostronnym. Spory wpływ miała na to taktyka obrana przez Allardyce'a. Choć WHU przyjechał na Stamford Bridge ustawiony relatywnie ofensywnie, bo wszak 1-4-3-3, to jednak (i) niedostateczne zabezpieczenie strefy przed linią obrony, (ii) kolosalne problemy z utrzymaniem się przy piłce oraz (iii) brak kreatora w środku pola, jak choćby przesuniętego na prawe skrzydło Downinga, sprawiły, że Chelsea kontrolowała przebieg meczu. Gospodarze z łatwością konstruowali ataki, w szczególności wprowadzając piłkę za plecy pomocników WHU i z tej właśnie strefy zagrażając bramce rywali. Chelsea stworzyła 21 sytuacji bramkowych (!) i oddała 28 (!!) strzałów.



Allardyce zżymał się na grę swoich podopiecznych, ale sprowadzenie porażki na Stamford Bridge do różnicy w umiejętnościach indywidualnych pomiędzy graczami obu drużyn czy słabszej dyspozycji dnia byłoby zbyt daleko idącym uproszczeniem. Jak wskazano powyżej, przyczyn tak jednostronnego widowiska należy raczej upatrywać w decyzjach taktycznych Allardyce'a; co więcej, menadżer WHU zdawał się nie dostrzegać źródła problemów swojej drużyny, przeprowadzając jedynie zmiany "1do1"; nie dokonał natomiast niezbędnych korekt w ustawieniu. Dlatego też choć West Ham wcale nie musiał w zachodnim Londynie skapitulować, tak się właśnie stało. 



MATEUSZ JAWORSKI