Festiwal dobroczynności: Pawełek zapewnia zwycięstwo Jadze
2016-02-19 19:28:16; Aktualizacja: 8 lat temuProwadzenie, konsekwentna gra i wiele sytuacji. Śląsk w pierwszej połowie zdominował przeciwnika, ale "dzięki" bramkarzowi wyjeżdża z Białegostoku goły i wesoły.
Obecny sezon jest jednym wielkim rozczarowaniem zarówno drużyny Jagiellonii Białystok jak i Śląska Wrocław. W poprzednim roku mimo skromnych środków finansowych zespoły Michała Probierza i Tadeusza Pawłowskiego potrafiły zrobić wynik ponad stan, co potwierdzają aktualne rozgrywki i epizod w europejskich pucharach. Zresztą, reprezentowanie naszego kraju sporą czkawką odbiło się nie tylko w opisywanych klubach (pracę stracili Henning Berg, Maciej Skorża i Tadeusz Pawłowski). Patrząc na aktualne lokaty „Jagi” i „Wojskowych” warto o tym pamiętać.
Widoczne mankamenty
Oczywiście istotny wpływ miały na to również ubytki kadrowe, które poważnie nadszarpnęły kręgosłup obydwu drużyn. Liderem w tek klasyfikacji jest Jagiellonia Białystok, która straciła Michała Pazdana, Macieja Gajosa, Nike Dzalamidze i Patryka Tuszyńskiego. Trener Michał Probierz wielokrotnie podkreślał o poniesionej szkodzie, ale nowy rok, wzmocnienia i zimowy okres przygotowawczy powinny odmienić grę białostockiego zespołu.Popularne
W drugim wiosennym meczu oglądaliśmy „Żółto-Czerwonych” grających w ten sam – dobrze nam znany – sposób. Wrocławianie nagminnie wykorzystywali białostockie skrzydła, po których z wielką swobodą poruszali się Robert Pich i zbiegający z środka Ryota Morioka. Problemy z upilnowaniem przeciwnika w tych sektorach boiska mieli Marek Wasiluk i Matija Sirok, a Sebastian Madera z trudem radził sobie z Kamilem Bilińskim. Na podobnym poziomie funkcjonowała białostocka ofensywa. Wrocławianie dłużej utrzymywali się przy piłce, przez co gospodarze mogli stosować swoją ulubioną taktykę z poprzedniego sezonu. Pierwsza część meczu pokazała, że Jagiellonia nadal cierpi na grzechy przeszłości i gdyby nie „koncertowa” gra Pawełka, trener Probierz pozabijałby w przerwie wszystkich swoich podopiecznych.
Gra wiel(błąd)ów
Opiekun „Żółto-Czerwonych” musiał w przerwie wstrząsnąć zespołem, który po zmianie stron zaczął lepiej grać w defensywie i wyprowadzać swoje ulubione kontrataki. Na drugą połowę nie wybiegł Matija Sirok, który popełnił fatalny błąd w kryciu Roberta Picha, czym sprokurował rzut karny wykorzystany przez Hołotę. Dzięki temu białostocka publiczność miała okazję ujrzeć debiut Łukasza Burligi, któremu wystarczył jeden trening, aby nauczyć się od kolegów fatalnego wyprowadzania piłki.
Piątkowe spotkanie kolejny raz potwierdziło tezę o nieprzewidywalności Ekstraklasy. Jagiellonia w pierwszej połowie nie zasłużyła na gola, powinna stracić kolejnego, ale dziś do zwycięstwa wystarczyła obecność Mariusza Pawełka. Bramkarz Śląska nie miał najlepszego dnia, bo przyczynił się do dwóch bramek strzelonych przez przeciwnika. Pierwszy błąd wprowadził nerwowość w poczynania wrocławian i natchnął „Żółto-Czerwonych”. Drugi, zapewnił Jadze trzy punkty – jakże cenne przed serią trudnym meczów z Lechem Poznań, Lechią Gdańsk, czy Pogonią Szczecin. Podopieczni trenera Probierza musieli wygrać, aby włączyć się do walki o czołową ósemkę, a fatalne błędy Pawełka uratowały białostoczanom skórę.
Jagiellonia po dzisiejszym meczu może odetchnąć z ulgą, ale popadnięcie w stan euforii może skutkować jeszcze większymi konsekwencjami. Skoro Śląsk potrafił obnażyć spore braki białostockiego zespołu, to z pewnością zrobią to podopieczni Jana Urbana czy Czesława Michniewicza. Michał Probierz musi o tym pamiętać.