Gotowi na wygrywanie
2015-09-04 17:19:00; Aktualizacja: 9 lat temuPodopieczni Adama Nawałki staną dziś przed historyczną szansą pokonania Niemców na ich terenie, ale remis również weźmiemy w ciemno.
Dziewiętnaście pojedynków, z czego tylko jedno zwycięstwo, sześć remisów i aż dwanaście porażek. Bilans bramkowy jest jednoznacznie po stronie naszych zachodnich sąsiadów. Jednak w tym całym zestawieniu jest jedna rzecz, która przed każdym kolejnym meczem z Niemcami w sercu Polaków zasiewa ziarenko nadziei na wygraną. Ubiegłoroczne zwycięstwo Biało-Czerwonych na Stadionie Narodowych pokazało, że Polak potrafi i nie musi bać się potężnego sąsiada.
Historia
Cyceron, wielki filozof rzymski, jest autorem powiedzenia Historia nauczycielką życia. Polacy już od 1933 roku czerpiąc z tych słów przed każdym meczem z Niemcami mogli zakładać, że w potyczkach z tym przeciwnikiem Biało-Czerwoni skazywani są na porażkę. Od 1933 roku kiedy pierwszy raz zagraliśmy przeciwko piłkarzom Die Mannschaft nie zdołaliśmy odnieść zwycięstwa aż do 11 października 2014 roku. Ten wyczyn nie udał się nam nawet w złotych czasach naszego futbolu, kiedy m.in. Jan Tomaszewski, Grzegorz Lato, Władysław Żmuda, Kazimierz Deyna, Andrzej Szarmach czy później Zbigniew Boniek i Włodzimierz Smolarek mogli cieszyć się najwyżej z remisów.Popularne
Większość wymienionych piłkarzy szczególnie zapamiętało dramatyczny mecz na wodzie rozgrywany w ramach Mistrzostw Świata w Niemczech w 1974 roku. 3 lipca podczas rozgrzewki obu zespołów nad stadionem we Frankfurcie skłębiły się czarne chmury, z których lunął ulewny deszcz. Pomimo tragicznych warunków zdecydowano się na rozegranie meczu, w którym Polacy po heroicznej walce musieli uznać wyższość rywali. Do dziś bohaterowie z tamtych lat na samą myśl kręcą głowami, bo Niemcy byli do przejścia, a w finale z Holandią zaprezentowałyby się dwie drużyny grające najlepszy wówczas futbol na świecie. Mogło wydarzyć się wszystko.
Dziś również czeka nas mecz z Niemcami, a spotkanie zostanie rozegrane na stadionie we Frankfurcie. 41 lat temu to Polacy musieli pokonać rywala, aby zagrać w finale turnieju, dziś w podobnej sytuacji są gospodarze zajmujący drugie miejsce w tabeli eliminacji do Mistrzostw Europy we Francji, punkt za reprezentacją Polski.
Gotowi do zwyciężania
Piłkarze Adama Nawałki nie znaleźli się przypadkowo na szczycie tabeli grupy D. Zeszłoroczne zwycięstwo z Niemcami na Stadionie Narodowym odmieniło polskich zawodników, którzy uwierzyli we własne umiejętności i dzięki temu byli w stanie pokonywać wszystkie przeszkody. Właśnie w tych cechach dobrego rezultatu we Frankfurcie upatruje Jerzy Engel - były selekcjoner reprezentacji Polski.
- Obawy przed takim spotkaniem zawsze są, jednak uważam, że nasz zespół już dojrzał na tyle, że przyzwyczaił się do bycia faworytem naszej grupy i jej lideruje. Utrzymuje to pierwsze miejsce bardzo dobrze i ma wszelkie szanse, aby na nim pozostać po tym meczu. Myślę, że to jest ta wielka zmiana, która nastąpiła w naszej drużynie – podkreśla.
Brak klasowych zastępców
Chociaż przed wylotem do Niemiec zgrupowanie z powodu kontuzji ręki opuścił Michał Pazdan, a Karol Linetty nie zagra przez uraz głowy, to nasi rywale również mają problemy kadrowe. W dzisiejszym meczu swoim kolegom nie pomoże Marco Reus, który z powodu kontuzji palca opuścił zgrupowanie niemieckiej kadry. Skrzydłowy Borussii Dortmund był od początku sezonu w świetnej formie i nasi zachodni sąsiedzi właśnie w nim upatrywali szanse na sukces w dzisiejszym meczu.
Na problemy niemieckiej kadry zwraca uwagę Jerzy Engel, który widzi wielkie kadrowe straty po zakończonym mundialu w Brazylii. - Drużyna niemiecka po Mistrzostwach Świata poniosła takie straty, że teraz każdy dodatkowy piłkarz odpadający z zespołu jest dla nich wyrwą nie do zastąpienia. My zaplecze niemieckie widzieliśmy, bo przecież graliśmy z nimi towarzyski mecz w Hamburgu i tam nie było żadnego piłkarza, do którego mogliśmy mieć podejrzenie, że za chwilę stanie się gwiazdą taką jak chociażby Mario Goetze czy Marco Reus. Dlatego wypadnięcie każdego kolejnego piłkarza z reprezentacji Niemiec po Mistrzostwach Świata jest olbrzymim problemem dla selekcjonera Joachima Loewa – podkreśla były opiekun kadry narodowej.
Remis bierzemy w ciemno
Jak już wspomniałem na samym początku, ostatnie zwycięstwo reprezentacji Polski z Niemcami zasiało ziarno wiary w ten zespół. Kiedy większość ekspertów przed październikowym spotkaniem modliła się o jak najniższy wymiar kary, piłkarze trenera Nawałki pokazali, że przeciwnik nie jest taki straszny, a i my nie takie ostatnie lebiegi.
Po niespełna roku od tamtego wydarzenia wszyscy w Europie znają Arkadiusza Milika, Kamil Glik jest jednym z najlepszych obrońców w Europie a Robert Lewandowski... to Robert Lewandowski, wiadomo. Piłkarze Adama Nawałki nie poprzestali na zwycięstwie z Niemcami, ale poszli za ciosem i dzięki temu po cichu w domu mogą szukać na mapie Europy największych francuskich miast.
Bo czy ktoś ma jakieś wątpliwości, że reprezentację Polski ominie ta impreza? Nie sądzę. Chociaż do postawienia kropki nad "i" zostało jeszcze kilka spotkań, to z chłodną głową oczekujmy na mecz we Frankfurcie. Niemcy to zawsze Niemcy, a w historii futbolu wielokrotnie przekonaliśmy się, że piłka nożna to taki sport, w którym po boiska biega dwudziestu dwóch piłkarzy, a i tak wygrywają Niemcy. Niech dzisiejsze spotkanie będzie wielkim widowiskiem piłkarskim, bez szachów, z ładnym dla oka futbolem, ale również korzystnym wynikiem dla nas. Przynajmniej remisowym.