Nie było spisku, faworyt do gola turnieju? - Euro 2012, dzień 11.
2012-06-18 23:04:20; Aktualizacja: 12 lat temuPrzed ostatnią kolejką grupy C wszystko miało być jasne. Tak przynajmniej uważały media. Jednak pewne było tylko to, że z turniejem pożegna się Irlandia, tak doskonale wspierana przez fanów.
Gazety i serwisy zgodnie wyliczyły, że Chorwacja powinna zremisować z Hiszpanią 2:2. Wtedy mecz Włochów z Irlandią nie miałby znaczenia. Miała się zatem powtórzyć historia z Euro 2004, kiedy taki wynik meczu Szwecji z Danią eliminował "Squadrę Azzurra" z turnieju. Jednak Vicente del Bosque tonował nastroje, mówiąc, że Hiszpania zagra na maksa. Po słabym meczu z Włochami i efektownym zwycięstwie nad Irlandią mistrzowie świata i Europy byli zdecydowanym faworytem starcia z drużyną Slavena Bilicia. Ta z kolei przystępowała do meczu z będącymi w świetnej formie napastnikami: Mario Mandzukiciem i Nikicą Jelaviciem.
A Włosi, którzy poniekąd sami sobie odebrali spokojny awans, musieli liczyć na korzystny wynik drugiego meczu. - Dajcie nam wygrać ten mecz! Wiem, że nie wszystko od nas zależy. - tak powiedział na przedmeczowej konferencji poirytowany Cesare Prandelli. W sobotę okazało się, że w meczu od początku nie zagra uwielbiany, ale również bardzo krytykowany Mario Balotelli. Zastąpił go niedoceniany lis pola karnego - Antonio Di Natale.
Hiszpanie zagrali standardowo - bez pośpiechu, ze stoickim spokojem. Chorwaci próbowali się odgryzać, ale powtórki meczu ze Szwajcarią z mundialu nie było. Jeden groźny strzał Ivana Rakiticia genialnie zatrzymał Iker Casillas. W 88. minucie genialnym prostopadłym podaniem popisał się (oczywiście) Xavi Hernandez, który znalazł swojego kolegę klubowego, Andresa Iniestę. Ten wypatrzył lepiej ustawionego rezerwowego Jesusa Navasa, a temu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do pustej bramki. Gracze Bilicia próbowali jeszcze chaotycznych ataków, ale na nic się to zdało. Hiszpania zapewniła sobie pierwsze miejsce w grupie.Popularne
Włochom od początku zależało na zwycięstwie. W pierwszej połowie zdecydowanie zdominowali Irlandczyków, jak zwykle wspieranych znakomitym dopingiem. Jednak dopiero w 36. minucie do niedawna poważnie chory Antonio Cassano ucieszył włoskich fanów. W drugiej połowie inicjatywa wyraźnie się odwróciła. Gracze Giovanniego Trapattoniego byli wyraźnie lepsi i mieli jedyną przeszkodę w postaci znakomitego Gianluigiego Buffona. W końcówce nerwowo nie wytrzymał Keith Andrews i w wyniku drugiej żółtej kartki musiał opuścić boisko. Minutę później genialnym uderzeniem popisał się "Super" Mario Balotelli. Mimo, że był pociągany za koszulkę przez Johna O'Shea, zdołał po rzucie rożnym pięknym wolejem podwyższyć prowadzenie Italii.
Miał być wielki spisek, a jednak nic z tego nie wyszło. Vicente del Bosque dotrzymał słowa, Hiszpania zagrała o zwycięstwo i wyeliminowała dobrze grającą Chorwację. Mimo wszystko Mario Mandzukić może liczyć na zainteresowanie ze strony mocniejszych klubów. Włosi, którzy wciąż grają niezbyt ciekawą piłkę, z drugiego miejsca awansowali do ćwierćfinału. Oba zespoły czekają na wtorkowy rozwój wypadków - wtedy to poznają swoich rywali, z którymi zagrają w sobotę i niedzielę, odpowiednio w Doniecku i Kijowie.