Jak (nie) zachowują się dżentelmeni - Lech kontra Barcelona

2013-01-18 15:11:56; Aktualizacja: 12 lat temu
Jak (nie) zachowują się dżentelmeni - Lech kontra Barcelona Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

W ciągu kilkudziesięciu ostatnich godzin wśród wielu transferowych informacji nie brakło dwóch zaskakujących - Bereszyński w Legii, Valdes odchodzi z Barcelony za nieco ponad rok.

Pozornie, te dwie wiadomości - poza byciem newsami transferowymi - nie mają zupełnie nic wspólnego. Pokazują jednak pewną bardzo ważną rzecz - gdzie w piłce nożnej jest wielka klasa, maniery i szacunek, a gdzie jest wieś.

Oczywiście osiągnięć Bereszyńskiego w Lechu i jego zasług dla klubu z Poznania z tym, co zrobił Valdes dla Barcelony porównywać nie będziemy - brakłoby skali. Jednak obaj są - patrząc z prawnego punktu widzenia - pracownikami klubu. Obaj, co jest ich świętym prawem, zdecydowali się, że karierę kontynuować będą gdzie indziej i nie podpiszą oferowanych im kontraktów. Valdes wręcz na kontrakt nie spojrzał, na spotkaniu z władzami Barcelony piłkarz i jego agent oznajmili, że VV chce spróbować czegoś nowego i że w czerwcu 2014 opuści stolicę Katalonii.

Reakcja decydentów w obydwu klubach była jednak zgoła inna.

"Szanujemy jego decyzję. Do końca kontraktu Victor jest naszym piłkarzem i będzie bronił naszej bramki. Jesteśmy pewni, że pod względem profesjonalnym da z siebie wszystko. We współpracy z Victorem i jego reprezentantem, będziemy pracować nad tym jakie kroki podejmować dalej w sytuacji, która wczoraj wynikła." "Klub będzie również pracował ze świadomością, że 30 czerwca 2014 Victor nas opuszcza, nad zapewnieniem sobie jak najsilniejszego przyszłego składu" - to słowa dyrektora sportowego Barcy, Andoniego Zubizarrety (za FCBlog.pl).

"Napastnik Lecha Poznań, Bartosz Bereszyński odrzucił ofertę podpisania nowego, 3-letniego kontraktu z klubem. Obecna umowa zawodnika wygasa 30 czerwca 2013 roku. Mając to na uwadze, sztab szkoleniowy podjął decyzję o powrocie zawodnika do zespołu Młodej Ekstraklasy." - to zaś komunikat z oficjalnej strony Lecha Poznań.

Różnica jest widoczna gołym okiem. Jeśli w profesjonalnym klubie piłkarskim, zawodnik decyduje się odejść i informuje o tym z pewnym wyprzedzeniem, szanuje się go, daje mu się grać jeśli na treningach sobie na to zapracuje, po czym żegna się go z honorami. Zwykle piłkarz dostaje wtedy pamiątkową koszulkę swojego klubu, może jakieś zdjęcie drużyny, kwiaty... U nas jednak te wszystkie przyjemności zastępuje Młoda Ekstraklasa. Można przewrotnie stwierdzić, że główną intencją twórców ME było stworzenie miejsca, gdzie można będzie zsyłać niepokornych piłkarzy bądź tych, którzy za pół roku odejdą do innego klubu. Jakie to oczywiste.

Rzecz jasna, to nie pierwszy taki przypadek, takiego Rafała Grzyba biegającego po parkach po podpisaniu zimą kontraktu z Jagiellonią, obowiązującego od czerwca wszyscy pamiętamy. Po raz kolejny więc pokazaliśmy sami sobie miejsce w szeregu. Już mniejsza z tym, czy ten Bereszyński byłby niezbędny seniorskiej drużynie Lecha. Bo może zagrałby kilka razy "ogony" i tyle. Nie dość, że piłkarsko na tle Europy wyglądamy śmiesznie, to jeszcze wszystkimi tymi pozaboiskowymi zagrywkami napychamy sobie coraz więcej słomy do butów.