Ligowy protest? Bojkot całej kolejki? Wojewoda mazowiecki i jemu podobni tylko na to czekają!
2013-12-03 13:33:13; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Bojkot ostatniej kolejki ligowej tego roku, nad jakim zastanawiają się kluby Ekstraklasy, w związku z zamknięciem na mecz z Ruchem stadionu Legii, to pomysł mocno nietrafiony. Przysłowiowy strzał w stopę.
Zanim jednak o tym, dlaczego - wypada nakreślić całą sytuację. Na meczu z Pogonią Szczecin, kibice Legii odpalają race. Wiadomo, pirotechnika tego typu jest na stadionie zabroniona i kibice stołecznego klubu doskonale wiedzieli, że narażają się na kary. Kary, których i tak zebrali już w tym sezonie kilka, zasilając choćby konto UEFA.
Efekt przeszedł jednak oczekiwania kibiców - wojewoda mazowiecki, Jacek Kozłowski zdecydował, że mecz z Ruchem odbędzie się bez udziału publiczności. Wobec tego prezes Legii, Bogusław Leśnodorski zapowiedział, że jego piłkarze nie wyjdą na mecz z Ruchem, zachęcał też do bojkotu całej ligowej kolejki. Ze względu na to, że obecnie jesteśmy w trakcie ligowego maratonu, było to niemożliwe - kary, jakie za nie wyjście na mecz grających w poniedziałek Jagiellonii, Wisły, Śląska i Pogoni byłyby ogromne. Przede wszystkim ze względu na nadawców (nc+, Eurosport, Polsat).
Wobec tego rozważany jest bojkot ligowej kolejki numer 21. Tylko że to protest o zupełnie bezsensownym kształcie. Ty zamykasz nam stadion, my odwołujemy mecz. To nie jest już nawet dziecięca logika, na zasadzie - skoro denerwuje cię jak tupię, będę tupać jeszcze głośniej. Nie, bojkot ligowej kolejki to zachowanie na zasadzie: skoro denerwuje cię jak tupię, to przestanę tupać, wierząc, że tym samym zrobię ci na złość.. To brzmi absurdalnie, ale dokładnie z taką sytuacją mielibyśmy do czynienia, gdyby kluby Ekstraklasy w porozumieniu z władzami ligi i nadawcami odwołali kolejkę ligową.
Oczywiście nie chcemy popadać w skrajności, nie bylibyśmy też za podpaleniem siedziby wojewody, odpaleniem tysiąca rac na kilku kolejnych spotkaniach czy innych tego typu nieprzemyślanych i po prostu idiotycznych zachowaniach. Ale może warto pomyśleć nad protestem, który w inteligentny sposób uderzy w podejmującego kontrowersyjne decyzje wojewodę?
Bo czy fakt, że na osiem stadionów nie przyjdą kibice, nie będzie jego i ludzi jemu podobnych, ogromnym sukcesem? Czy nie stanie się precedensem? No bo skoro ostatnio policja chciała zabronić wyjazdów, to jak mocno odetchnęłaby, gdyby mecze w ogóle się nie odbywały? Zamknąć jeden, a dzięki temu - zamknąć wszystkie.
To o to chodzi w tym bojkocie?