Iwo Kaczmarski: Dlaczego poszedłem do Rakowa Częstochowa? To dobre pytanie... [WYWIAD]

2024-10-07 17:58:27; Aktualizacja: 11 minut temu
Iwo Kaczmarski: Dlaczego poszedłem do Rakowa Częstochowa? To dobre pytanie... [WYWIAD] Fot. Miedź Legnica
Antoni Obrębski
Antoni Obrębski Źródło: Transfery.info

Iwo Kaczmarski w rozmowie z Transfery.info opowiada choćby między innymi o przejściu do Rakowa Częstochowa, czasie w Empoli czy ambicjach Miedzi Legnica.

Miedź Legnica ma za sobą bardzo dobre wejście w sezon I ligi. Drużyna Ireneusza Mamrota po 11 meczach ma 23 punkty i znajduje się na czwartej pozycji w tabeli. Ekipy wyżej mają za sobą po meczu więcej, więc w razie zwycięstwa w zaległej rywalizacji, „Miedzianka” wskoczy na trzecie miejsce. Zespół może też zmniejszyć stratę do miejsca gwarantującego bezpośredni awans do zaledwie jednego punktu. 

Ważną postacią zespołu jest środkowy pomocnik Iwo Kaczmarski. 20-latek przebywa w Legnicy na wypożyczeniu od lutego, a jego macierzystą drużyną jest włoskie Empoli. W przeszłości występował w Koronie Kielce i Rakowie Częstochowa.

W rozmowie z Transfery.info opowiada choćby o transferze do „Medalików”, zainteresowaniu Legii Warszawa czy Lecha Poznań, o celach sportowych na ten sezon oraz o chęci pozostania w Miedzi na stałe.

Rozmowa odbyła się przed meczem Miedzi z Wartą Poznań 4 października, w którym Kaczmarski zdobył bramkę.

***

Antoni Obrębski, Transfery.info: Od kiedy zacząłeś grać w Miedzi, to trzeba powiedzieć, że idzie Ci dobrze. Jak Ty na to patrzysz, wykorzystujesz tę szansę?

Iwo Kaczmarski, Miedź Legnica: Od początku nie grałem wszystkiego. Nie powiem, że jestem zadowolony, bo wymagam od siebie też liczb, a mam na razie tylko dwie (po meczu z Wartą trzy) bramki i asystę. Poza tym oczekuje od siebie więcej.

Jesteś defensywnym pomocnikiem, a jednak tego od siebie wymagasz. Rozmawiasz o tym z trenerem?

To nie wynika z rozmowy. Wymagam tego od siebie sam. W moim spojrzeniu niezależnie czy jest się defensywnym, czy ofensywnym pomocnikiem, liczby powinno "się robić", bo one też zmieniają spojrzenie na zawodnika. Pozycje w środku pola są tymi, dzięki którym wygrywa się mecze.

A właśnie jak trener na to patrzy? No bo Ty nie jesteś od strzelania bramek, masz ważniejsze zadania przypisane konkretnie do Ciebie.

Zawsze fajnie jest strzelić, jednak najważniejszą pozycją, dzięki której odnosi się sukcesy, jest... drużyna. Co do zdobyczy bramkowych dla poszczególnych zawodników, to trener nie nakłada więc na nas presji. Ja też nie jestem typowym defensywnym pomocnikiem, bardziej box to box.

Nie było też tak, że zawsze tak grałeś. Zaczynałeś na lewej obronie, w kadrach młodzieżowych często grasz wyżej. Trener Mamrot ma plany wystawiać Cię w innej roli, czy na razie zostajesz tam, gdzie jesteś?

Na tej lewej obronie to grałem pewnie, mając dziesięć lat, jeszcze w akademii Korony. Też w młodzieżowej reprezentacji u trenera Marcina Brosza dla przykładu wszedłem na prawą flankę, ale to było bardziej z konieczności. Jeśli chodzi o moją pozycję, to „dziesiątka” nie jest dla mnie na ten moment optymalna, bo nie do końca wiem, jak się na niej powinienem poruszać.

Nadal pracujesz w Miedzi poza treningami?

Teraz już nie ćwiczę dodatkowo, bo trener o nas mocno dba, więc nie widzę takiej potrzeby.

Wracając do przeszłości, to dlaczego zdecydowałeś się na przejście do Rakowa?

Dobre pytanie. Miałem wtedy 16 lat i byłem jeszcze dzieciakiem. Wydaje mi się, że zadecydowała taka chęć grania w mocniejszym klubie. Zastanawiałem się dużo, czy ta zmiana będzie dobra. Wiele czasu poświęciłem na rozmowy z menadżerem, rodzicami i wspólnie doszliśmy do wniosku, że ta zmiana będzie dobra. To była szansa, żeby zmierzyć się z lepszymi.

Dużo rozmawiałeś wtedy przed transferem z trenerem Papszunem?

Czy dużo? Myślę, że nie. Na pewno więcej rozmów odbyło się już na obozie, kiedy byłem z Rakowem. Przed samym transferem kontaktowałem się głównie z dyrektorem sportowym, wtedy był nim Paweł Tomczyk, jeśli się nie mylę. Z tego też odciążył mnie menadżer, bo to przez niego dostawałem pewne informacje.

W Częstochowie na pewno doświadczyłeś pracy z ciekawymi trenerami. Oprócz wspomnianego Papszuna był jeszcze Dawid Szwarga, był Gonçalo Feio. Co wyniosłeś od takiego Dawida Szwargi?

Trener Szwarga jest szkoleniowcem, który zwraca uwagę na szczegóły, więc takie rzeczy jak przyjęcie kierunkowe, skanowanie miejsca za swoimi plecami przed przyjęciem. Wydaje mi się, że wtedy jeszcze trener Szwarga nie miał tyle do powiedzenia w Rakowie. Oprócz trenera Papszuna najwięcej udzielał się trener Feio.

Jakbyś się miał pokusić na takie przewidywanie, to jak szybko Dawid Szwarga wróci do trenowania jakiejś ekipy jako pierwszy trener?

Ciężkie pytanie. Myślę, że jeśli będzie dla niego jakaś ciekawa oferta z Ekstraklasy (W momencie rozmowy nie było wiadomo, że Dawid Szwarga obejmie Arkę Gdynia - przyp. red.), to na nią przystanie. Jednak bycie drugim trenerem a pierwszym, to spora różnica.

Mówisz, że Gonçalo Feio był kimś, kim teraz w Rakowie jest Dawid Szwarga. Było po nim widać, że ma ambicje na bycie pierwszym trenerem?

Tak, ale to wszystko było w zdrowych granicach. Nie było czegoś takiego, że trener Papszun mówi jedno, a trener Feio drugie. Z mojego doświadczenia też wiem, że trener Papszun nie odzywa się wiele na treningach, więc robił to częściej Feio. Myślę, że zarówno trener Feio dużo się w Rakowie nauczył, bo mógł się wykazać, ale też bardzo dużo nauczył się trener Papszun od trenera Feio, bo taktycznie naprawdę jest to trener przez duże „T”.

Jak ocenisz swój czas w Empoli? Z jednej strony nauczyłeś się tam dużo, z drugiej mówiłeś, że brakowało Ci gry z seniorami.

Nie uważam, żeby ten czas był stracony, ale też mam do siebie pretensje, że nie udało mi się przebić nawet na jeden czy dwa mecze w Serie A. Byłem na ławce w Pucharze Włoch, ale to jednak za mało. Z treningów na pewno jestem zadowolony, bo wiele się nauczyłem, ale jeśli chodzi o doświadczenie i ogranie, to nie uważam, żeby to był owocny czas w mojej karierze. Ale tylko ze względu na to, że grając w seniorach w wieku 16 lat, cofnąłem się do piłki młodzieżowej. Gdyby nie to, pobyt tam oceniałbym na 5+.

Jak blisko byłeś pierwszego zespołu?

Byłem na obozie przygotowawczym za trenera Zanettiego. Dzień przed końcem okienka powiedzieli mi, że będę trenował raz z nimi, raz z Primaverą, ale grać będę w Primaverze, więc pół roku jeszcze tam pograłem i zdecydowałem się na wypożyczenie do Miedzi.

Jest jakaś jedna rzecz, którą wniosłeś na dużo wyższy poziom, niż w Polsce?

Świadomość piłkarska. Jednak ta różnica, choćby w sferze taktycznej czy intensywności, jest widoczna. W pierwszych dwóch tygodniach w Empoli ciężko mi było wstać z łóżka. Miałem problemy, żeby sobie z tym poradzić, mimomimo że w Rakowie też się nie obijaliśmy.

Na jakim poziomie stoi u Ciebie znajomość włoskiego?

Nie uważam, żebym język włoski miał opanowany bardzo dobrze, ale jeśli chodzi o takie życiowe sprawy, żeby zapytać o drogę, pokazać, gdzie mnie boli czy powiedzieć, jakie mam plany na dzień, to na spokojnie się dogadam. Perfekcyjnie opanowałem za to język włoski piłkarski, treningowy. Wszystkie założenia taktyczne rozumiałem bez problemu i mogłem przedyskutować z trenerem. Wiadomo, że z lokalsami, którzy też posługują się dialektami, jest gorzej. Na kadrze młodzieżowej, w której występuje Tommasso Guercio, który śmiga po włosku, spokojnie się z nim jednak dogadywałem.

Z trenerami w Empoli rozmawiałeś po włosku czy po angielsku?

Jedynie Zanetti mówił trochę po angielsku, reszta tylko włoski lub jakieś pojedyncze słówka.

Czyli jednak ta obecność Polaków dużo Ci pomogła.

Tak. Najwięcej pomagał mi Szymon Żurkowski, dużo też Sebastian Walukiewicz.

Masz z chłopakami kontakt?

Tak. Z Sebą mam cały czas. Szymon ma z kolei mniej czasu, bo ma dziecko i przechodzi rehabilitację po kontuzji, ale też mamy kontakt.

Do kiedy masz kontrakt z Empoli? Żadne oficjalne źródła tego nie podają.

Ten sezon i jeszcze następny, czyli do końca czerwca 2026 roku.

Rozważasz możliwość powrotu tam?

Nie myślałem o tym jeszcze. Skupiam się na Miedzi. Jeśli awansujemy, to uważam, że moje pozostanie tutaj byłoby naturalne. Dalej to czas pokaże.

Masz kontakt z kimś z klubu? Jakiś trener Cię obserwuje regularnie?

Nie, nie jest to żaden regularny kontakt.

Kiedy debiutowałeś w Koronie w 2020 roku, pojawiły się informacje, że Legia i Lech były Tobą zainteresowane. Jest w tym coś z prawdy?

Wiem na pewno, że były pewne kontakty ze strony Legii, były jakieś rozmowy, ale nie wiem dużo na ten temat.

Byłeś też kiedyś pytany o kolegę z Kielc, który ma największy potencjał. Wytypowałeś Radka Sewerysia. Wiesz, co u niego?

Wiem, że teraz jest w Polonii Bytom. Nie wiem, czy tam gra, ale życzę mu jak najlepiej.

Kilka lat temu byłeś na testach w Leicester City. Żałujesz, że nie dostałeś się tam na stałe?

Wiesz, byłem wtedy gówniarzem, miałem 13-14 lat. Pojechaliśmy tam z tatą i kolegą, Hubertem Szulcem. Ja jako ten mały chłopak, znając tylko kieleckie warunki, byłem w Leicester. Widziałem te wszystkie boiska, ich chyba było 14, balony, całe zaplecze. To był szok. Czy żałuję? Raczej nie. Nie wydaje mi się, żebym był w ogóle w stanie zmienić kraj, a i samemu raczej bym sobie nie poradził, bo nie wiem, czy rodzice mogliby się tam przenieść ze mną.

Masz jakieś cele na ten sezon poza poprawą liczb?

Mam dwa. Awans z Miedzią do Ekstraklasy i powołanie do U-21.

Trener Mamrot otwarcie mówi o tym, że chcecie awansować?

Tak.

Jak się czujecie po wygraniu z Rakowem w Pucharze Polski?

Na pewno jest to pozytywny bodziec. W tak ciężkim meczu, trwającym 120 minut i zakończonym rzutami karnymi, gdy piłkarze Rakowa byli faworytem i tworzą bardzo mocną drużynę, pokazaliśmy, że potrafimy stawić im czoła. Wszyscy myśleli, że Raków przyjedzie i nas zmiażdży. Teraz wylosowaliśmy Legię, więc będziemy mieć kolejny ciekawy mecz w Pucharze. Cieszę się, bo walczymy dalej.