„Nie wróciłem z podkulonym ogonem. Na Wyspach jeszcze zagram” [WYWIAD]

2016-08-11 18:35:43; Aktualizacja: 8 lat temu
„Nie wróciłem z podkulonym ogonem. Na Wyspach jeszcze zagram” [WYWIAD] Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

- Gdy grałem w Arce, ludzie potrafili przyczepić się do wszystkiego. Nie wiem z czego to wynikało, bo sam nigdy nie oceniałem kogoś, kogo nie znałem. Ale to była dobra szkoła - mówi nam Michał Szromnik.

Przed dwoma sezonami MichałSzromnik wyjechał do Dundee United. W Szkocji rozegrał tylkokilkanaście ligowych spotkań, ale jak sam mówi, wiele się nauczyłi będzie chciał teraz pokazać to w Bytovii Bytów. Przedziwny akcent, gaffer McNamara, rywal z Japonii, który okazał się świetnym kumplem i wiele więcej. Zapraszamy!
 

Powiedziałeś ostatnio, że popowrocie ze Szkocji jesteś lepszym bramkarzem. Ale nie wierzę, żenie spodziewałeś się o wiele więcej.
Oczekiwaniaw momencie wyjazdu były oczywiście olbrzymie. Opuszczałem Polskęgrając regularnie w I lidze, do tego występowałem w młodzieżowychreprezentacjach. Jak każdy chciałem osiągnąć za granicą jaknajwięcej. Czy czuję niedosyt? Trochę tak. Ale naprawdę wracam owiele lepszy. Zarówno jeśli chodzi o umiejętności czystotechniczne, jak i sprawy mentalne.

Czyli za porażkęswojej przygody z Dundee United nie uznajesz?
Nie,nie. Na pewno nie. Może nie grałem tam regularnie, ale wchodziłemdo bramki w ciężkich dla drużyny momentach. Chociażby po zmianieszkoleniowca w zeszłym sezonie. Mixu Paatelainen miał nowe pomysłyi chciał to wszystko poukładać. Wygraliśmy pierwszy mecz z RossCounty. W kolejnym - pucharowym - z Hibernian co prawda przegraliśmy,ale zostałem wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. Potembroniłem jeszcze w kilku ligowych kolejkach. To była dla mnielekcja. Tym bardziej, że niska pozycja w tabeli wzmagała presję.Myślę, że wyszedłem z tego obronną ręką.


Początki w Dundee miałeś ciężkie.Debiut w lidze z St. Johnstone do udanych nie należał. Chwilępóźniej wyleciałeś z boiska po kilku minutach z Inverness.
Lekkonie było. Tak jak później po przyjściu Paatelainena, wskoczyłemwtedy między słupki po paru miesiącach siedzenia na ławce. Nawystępy w rezerwach nie miałem co liczyć, bo pierwsza drużynarozgrywała bardzo dużo spotkań na trzech frontach. Musiałemasekurować Radka Cierzniaka, który występował praktycznie oddeski do deski. Debiut faktycznie mi nie wyszedł. Chyba chciałem zadużo pokazać, byłem za bardzo naładowany.


W pierwszym sezonie w Szkocji miałeśobok siebie Cierzniaka i Jarosława Fojuta. Pewnie ci pomagali.
Przed przenosinami doSzkocji wydawało mi się, że bardzo dobrze mówię po angielsku.Tamtejszy akcent jest jednak zupełnie inny. Na początku byłonaprawdę ciężko, żeby zrozumieć resztę chłopaków i Radek zJarkiem faktycznie bardzo mi pomagali. Tworzyliśmy zgraną paczkę.Dzięki nim w drugim sezonie było mi o wiele łatwiej funkcjonowaćw drużynie.

Przytrafiały się jakieś śmiesznesytuacje związane z językiem?
Napoczątku poprosiłem wszystkich, żeby mówili do mnie trochęwolniej. Tak, żebym przynajmniej próbował ich zrozumieć. Tenakcent był naprawdę niesamowicie ciężki do rozszyfrowania.Najgorzej było z chłopakami z Glasgow. W pewnym momencie udało misię jednak wszystko złapać, a oni dalej z przyzwyczajenia mówilipowoli. Trzeba było im przypominać, że już mogą nawijać poswojemu.

Czułeś się gorszy od Cierzniaka?
Wtamtym momencie Radek był lepszy ode mnie. Przede wszystkim podwzględem technicznym, no i oczywiście przemawiało za nimdoświadczenie. Klasę pokazał zresztą zaraz po przyjściu do WisłyKraków, w barwach której był jednym z najlepszych ekstraklasowychbramkarzy. Dużo się od niego nauczyłem.


WDundee wspominają w ogóle jeszcze innych polskich bramkarzy?Łukasza Załuskę, „Szamo”?

KapitanSean Dillon śmiał się, że grał z wszystkimi Polakami, jacyprzewinęli się przez klub. Irlandczyk występuje tam już od prawiedziesięciu lat. O „Szamo” słyszałem kilka opowieści, aleniech zostaną one w pamięci zawodników i ludzi związanych zklubem.

Trener Jackie McNamara. Co o nimpowiesz?
Wielkiprofesjonalista. Bazował na indywidualnym kontakcie z zawodnikami.Nic nie odbywało się przez pośredników. Na treningach sporo byłoróżnych gierek. Tak, żebyśmy czuli piłkę i samą radość zgry. Szkocki futbol uchodzi za siłowy i bardzo fizyczny, aletrener... to znaczy gaffer McNamara, bo tak mówi się w Szkocji namenedżerów, stawiał duży nacisk na kulturę gry. Na pewno sporowyciągnął z tych wszystkich lat spędzonych w Celtiku.



Pracy na siłowni też było chybadużo? Masa poszła u ciebie w górę.

Oczywiście.Trener właśnie bardzo fajnie to wszystko równoważył. Nacisk nasiłownie był bardzo duży, ale na dobrą sprawę zawodnicy samichcieli na niej mocno pracować. Oprócz wspólnych zajęć, któreodbywały się dwa razy w tygodniu, każdy chodził też na niąindywidualnie. Nie ma co ukrywać, masy mięśniowej na pewnoprzybyło.

Ale nie było takiego momentu, w którymstwierdziłeś, że jesteś już za duży?
Nie(śmiech). Wszystko było robione z głową. Mimo wszystkonajważniejsze jest boisko, a nie sylwetka. Nad tym wszystkim czuwałzresztą bardzo mądry człowiek.


Wspomnianyjuż trener Paatelainen mocno różnił się od McNamary?
Wyglądałoto trochę inaczej. McNamara miał swoich ludzi, którzy byliodpowiedzialni za treningi. Sam stał z boku, wszystkiemu sięprzyglądając. Paatelainen z kolei prowadził zajęcia. Aktywnieuczestniczył w zasadzie w każdym elemencie treningu. Możnapowiedzieć, że u niego wszystko wyglądało tak jak w Polsce.

Trener z Finlandii, a za rywali w drugim sezonie -Japończyk i Niemiec. Międzynarodowe towarzystwo.
Przedtym drugim sezonem miałem w ogóle trochę pecha. Na przedsezonowymzgrupowaniu w Holandii rozwaliłem sobie bark. Zostałem praktyczniewyłączony z gry w sparingach, które były głównym punktemtamtego obozu. Właśnie dlatego nie grałem na początku sezonu.Bronił Luis Zwick. Byłem jednak cierpliwy i po przyjściuPaatalainena pojawiła się okazja do gry. To w ogóle była śmiesznahistoria, bo szkoleniowiec szybko ściągnął kilku zawodników.Jednym z nich był Eiji Kawashima i w momencie, gdydostałem szansę, wiedziałem, że Japończyk już czeka natrybunach. Nie wiedziałem co myśleć - czy zagram w jednym meczu, aon zaraz z miejsca wejdzie do bramki, czy jednak nie. Ostatecznieutrzymałem się w składzie przez dwa miesiące.

CVJapończyka zrobiło na tobie wrażenie?
Zrobiło.W końcu rozegrał ponad 70 spotkań w japońskiej reprezentacji ibył z nią na dwóch mundialach. Takich zawodników grało zresztąw Dundee kilku. Byli jeszcze m.in. Guy Demel czy FlorentSinama-Pongolle. Wielcy piłkarze. Występów w kadrze narodowejnajwięcej miał jednak Kawashima i pewnie przez długi piłkarza ztakim reprezentacyjnym bagażem w Dundee nie będzie.


To zresztą bardzofajny facet. Mieliśmy świetny kontakt. Przez te pół rokusiedzieliśmy obok siebie w szatni i przegadaliśmy sporo czasu naróżne tematy.

Przekonywał cię,żebyś spróbował jakichś japońskich smakołyków?

Byłotego sporo. Tak jak my mamy swoje pierogi, tak i on wychwalał jakieśswoje dania (śmiech). Nie pamiętam już nazw, ale nie ukrywam, żebardzo chciałbym odwiedzić kiedyś Japonię. Już wcześniejzresztą o tym myślałem. Numer do Eijiego mam, więc jeśli tylkosię na to zdecyduję, pewnie oprowadzi mnie po Tokio.


A Sinama-Pongollewspominał Jerzego Dudka? W końcu spędzili razem sporo czasu wLiverpoolu.
Szczerzemówiąc, z nim kontakt był rzadszy. Francuz najwięcej czasuspędzał u masażystów. Po paru meczach odezwało się bowiem uniego kolano.



Zanotowałeś zDundee spadek. Szkoci mocno rozpaczali?
Zawódbył olbrzymi. Tym bardziej, że kibice z Wysp są prawdziwymipasjonatami. To ludzie bez pamięci zakochani w swoich drużynach. Napoczątku byłem trochę w szoku, bo autentycznie układali sobieżycie pod klub. Na co dzień pracowali, a popołudniami mocnoangażowali się w przeróżnie akcje. Nie było tak, żeprzychodzili tylko na mecze. Żal był spory. Bardzo było mi ichszkoda. Klub ma jednak bogatego sponsora, wszystko działa prężnie.Jestem przekonany, że prędzej czy później wróci do elity.


Derby Dundee czyrywalizację z Aberdeen da się w ogóle porównać do tej międzyArką Gdynia, w której spędziłeś masę czasu i LechiąGdańsk?
Inaczejpodchodzą do takich spotkań zawodnicy wychowani w danym mieście, ainaczej piłkarze, którzy przyszli z zagranicy. Grałem z Aberdeen iczuć było presję, ale dla mnie to nie było to samo, co derbyTrójmiasta...

...A samanienawiść między kibicami? Da się to porównać?
Wydajesię, że w Polsce jest większa. Jeśli chodzi o same derby Dundee,to stadiony obu drużyn dzieli dosłownie jedna ulica. Ciężkowyobrazić sobie coś podobnego u nas. Wiadomo, jest Kraków, aleodległości mimo wszystko są nieporównywalne. Szkocka policja jestświetnie na te mecze przygotowana. Wszystko ma rozpracowane.

Niebyło możliwości, żebyś został w Dundee albo jakimś innymszkockim klubie?
Kontraktz Dundee był ważny jeszcze przez rok. Doszedłem jednak do wniosku,że nie ma sensu tam zostawać. Nowy trener zaraz po objęciu drużynyściągnął byłego bramkarza Rangersów, Camerona Bella.Stwierdziłem, że trzeba znaleźć sobie miejsce, w którym będęmógł regularnie grać i całkowicie się odbudować. Czuję, żenaprawdę zrobiłem postępy i czas przełożyć to na boisko.

Pozostanie w Dundee byłojedyną zagraniczną opcją?
Byłokilka innych propozycji ze Szkocji i Anglii, ale nie byłem nimizainteresowany.

AEkstraklasa? Było coś na rzeczy?
Trochępóźno rozwiązałem umowę z Dundee. Większość ekstraklasowychzespołów było już po obozach i miało dograne kadry. Booczywiście chciałem do niej trafić. Uważam, że bym sobieporadził. W tym momencie skupiam się jednak na Bytovii. Bardzodobrze znam I ligę i patrząc na naszą kadrę, mogę powiedzieć,że jesteśmy w stanie powalczyć o najwyższe cele. Mam nadzieję,że będziemy zadowoleni z miejsca, które zajmiemy na koniec sezonu.

Pewnie znowu spotkasz się zmasą przedziwnych komentarzy na swój temat. Nie ma co ukrywać,zawsze było ich sporo. Grając w Szkocji trochę od tego odpocząłeś.

Tona pewno. Relacje między ludźmi są tam zupełnie inne. Nikt nieocenia zawodnika po wyglądzie czy zachowaniu. Najważniejsze jestto, co na boisku. Gdy grałem w Arce, ludzie potrafili przyczepićsię dosłownie do wszystkiego. Nie wiem z czego to wynikało, bo samnigdy nie oceniałem kogoś, kogo nie znałem. Na początku tobyło dla mnie dziwne, ale przyzwyczaiłem się. To była zresztądobra szkoła. Teraz już wiem, że takimi rzeczami nie warto sięprzejmować. Na dzień dzisiejszy jestem odporny na wszystko.

BytówBytowem, ale pewnie chciałbyś znowu trafić na Wyspy?

Takijest mój plan. Wróciłem do Polski, ale przecież nie oznacza to,że już tutaj zostanę. W najbliższym czasie będę chciał pokazaćczego się tam nauczyłem. Niewróciłem z podkulonym ogonem. Mam23 lata. Wszystkim, którzy we mnie wątpią mogę powiedzieć, żejeszcze będę tam grał.