Patryk Warczak: Odpocząć to mogę w czasie wakacji, teraz jest robota [WYWIAD]

2024-11-05 16:25:57; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
Patryk Warczak: Odpocząć to mogę w czasie wakacji, teraz jest robota [WYWIAD] Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus
Antoni Obrębski
Antoni Obrębski Źródło: Transfery.info

Patryk Warczak, zawodnik Stali Rzeszów, w rozmowie z Transfery.info opowiada między innymi o ostatnim powołaniu do reprezentacji Polski U-21, słabszych wynikach swojej drużyny czy o kontuzjach, które go omijają.

Patryk Warczak ma 21 lat, a trener Marek Zub w Stali Rzeszów od niego rozpoczyna ustalanie składu. Zawodnik w tym sezonie spędził na boisku wszystkie możliwe minuty w rozgrywkach I ligi.

Prawy obrońca w rozmowie z Transfery.info opowiada choćby o słabszych wynikach drużyny z Podkarpacia, powołaniu do reprezentacji U-21 czy o tym, jakie ma podejście do zmęczenia.

Rozmowa została przeprowadzona przed przegranym 0:1 przez Stal Rzeszów spotkaniem z Polonią Warszawa 4 listopada.

***

Antoni Obrębski, Transfery.info: Ostatnio można powiedzieć, że masz za sobą bardzo dobry czas, więc pozwolę sobie zacząć od tych mniej miłych rzeczy. Dlaczego w ostatnich meczach zdobyliście tylko jeden punkt?

Patryk Warczak, Stal Rzeszów: Dla nas, jako dla Stali Rzeszów, okres po pierwszej przerwie na kadrę nie jest za ciekawy, ponieważ zdobyliśmy mało punktów. Skąd się to bierze? Trudno powiedzieć. Myślę, że z tego wyjdziemy.

Jak patrzę na te bramki z ŁKS-em, to dominują błędy indywidualne. Przy pierwszym golu mogłeś zrobić coś więcej?

Tak, myślę, że mogłem bliżej doskoczyć do rywala i przeciąć podanie wsteczne. To na pewno kolejna sytuacja, którą możemy analizować. Uczymy się na błędach - kto ich nie popełnia, nie będzie się rozwijał.

Trener indywidualnie zwracał Ci na to uwagę?

Jeszcze nie mieliśmy analizy tego meczu, ponieważ zaraz po ŁKS-ie dostaliśmy dwa dni wolnego, także pierwsze nasze spotkanie jest dopiero w środę. Ale jak sobie analizowałem to z kolegą, z którym oglądam większość moich meczów, to sami wyciągnęliśmy wnioski, że mogłem się lepiej zachować.

A jaka jest główna przyczyna tych ostatnich niepowodzeń?

Myślę, że to nie jest tak, że przy tych traconych bramkach udział bierze jeden zawodnik. To jest odpowiedzialność zbiorowa, cały zespół ponosi winę.

Na teraz macie ósme miejsce w lidze. Uważasz, że to sprawiedliwy wynik, czy zasługiwaliście na więcej?

Po tym, co do tej pory pokazaliśmy, mogę stwierdzić, że będziemy walczyć o pierwszą szóstkę, mamy na to papiery, a naszym celem jest walka o awans. Na ten moment mamy jednak ósme miejsce, co jest na pewno poniżej naszych oczekiwań.

Jak wspomniałeś o celu, to zakładaliście przed sezonem bezpośrednią promocję, czy awans po barażach też byłby satysfakcjonujący?

Awans to awans, o bezpośredni jest na pewno dużo większa walka. Początek sezonu wskazuje na to, że będziemy walczyć raczej o baraże.

Trener Zub zwraca Ci uwagę na coś, co musisz poprawić? Jest jakaś jedna rzecz.

Gdy przychodziłem do Stali, na pewno do poprawienia miałem grę w obronie. Od ustawiania się, do gry jeden na jeden. Dzisiaj myślę, że zrobiłem w tej kwestii duży postęp. Wiadomo, cały czas jest wiele mankamentów i mam pole do rozwoju. Teraz chciałbym się doskonalić w dośrodkowaniach i uderzeniach lewą nogą. Trzeba się rozwijać w każdej dziedzinie.

Grasz bardziej przy linii, ale nie miałbyś problemu wchodzić do środka w celu zrobienia przewagi w pomocy?

To nie jest dla mnie żaden problem, żeby wchodzić do środka pola. Zazwyczaj jednak znajduje się właśnie przy linii. To moje zadania, boczni obrońcy odpowiadają u nas za boczne strefy, a środkowi pomocnicy za środek. Czasami zdarzy się, że ulega to zmianie, bo wtedy jesteśmy bardziej nieprzewidywalni dla przeciwnika.

Znając Twoje inklinacje ofensywne, wyobrażasz sobie, że mógłbyś kiedyś, popuszczając wodze fantazji, grać jako skrzydłowy?

Raczej nie byłby to dla mnie żaden problem i myślę, że może w przyszłości byłbym w stanie tak grać. Lubię atakować, sprawia mi to dużo frajdy. Podłączam się często do ataku, lubię pójść w pojedynek. Oczywiście musiałbym się nauczyć innych zachowań i dostać czas na wdrożenie, ale wydaje mi się, że mógłbym tak grać.

Od kiedy przyszedłeś do Stali, Stal zagrała 47 meczów ligowych. 46 z nich zacząłeś w pierwszym składzie, raz wszedłeś z ławki. Miałeś w tym czasie choćby drobny uraz?

Często gra się z bólem. Właściwie nie znam piłkarza, który by go nie doświadczał. Też czasem tak mam. Moja regularność wynika z tego, że po prostu dobrze się prowadzę. Odpowiednio ćwiczę i przestrzegam diety. Na szczęście nie miałem żadnego urazu mechanicznego, bo w kontakcie z rywalem można się nabawić kontuzji, nawet jeśli dobrze się prowadzi.

Kontuzje omijały Cię od zawsze?

Można tak powiedzieć. Nigdy nie miałem problemów na przykład mięśniowych. Jeśli już właśnie były kontuzje, to były one spowodowane kontaktem z rywalem.

Zdarzył Ci się taki moment, że byłeś zmęczony, chciałeś odpocząć?

Nie, ja po prostu gram w piłkę. Oczywiście, ból może się pojawić, ale ja chcę grać co tydzień po 90 minut i dawać z siebie wszystko. Odpocząć mogę w czasie wakacji, albo jeśli klub da nam dzień wolny. Później jest robota i trzeba ciężko pracować.

Często narzeka się na liczbę meczów, ale wiele klubów ma tak, jak Wy – liga i, raz na jakiś czas, Puchar Polski. Da się w ogóle mówić o zmęczeniu w takiej sytuacji?

Mnie się wydaje, że bardziej potrzebujemy odpoczynku psychicznego. Jak chodzi o obciążenia fizyczne, na razie nie jestem zawodnikiem, który gra co trzy dni, więc nie mam na co narzekać.

Spodziewałeś się tego, że trener Zub tak często będzie na Ciebie stawiał, i to od początku?

Czy się spodziewałem? Walczyłem o to od początku, żeby zdobyć zaufanie trenera i widocznie je zdobyłem. Robiłem po prostu wszystko, żeby każdy mecz zaczynać w pierwszym składzie. Wynika to z mojej pracy i tego, jak prezentuję się na boisku.

Masz jakieś cele związane konkretnie z tym sezonem, bardziej indywidualne niż drużynowe?

Najważniejsze są te drużynowe, bo celujemy w awans. Jednak to się łączy, bo ten cel sprawia, że sam motywuję się, aby grać lepiej. Przede wszystkim chcę być w jak najlepszej formie i grać co tydzień, utrzymywać swoją dyspozycję, żeby nie schodziła z pewnego poziomu.

Jest pewna postać w Stali Rzeszów, na którą jakiś czas był hype – Szymon Łyczko. Jakie wrażenie on robi?

Nie chcę teraz tak się nad nim zachwycać, bo jeszcze to przeczyta i osiądzie na laurach (śmiech). A tak na poważnie, to jak na swój wiek „Łyczi” jest bardzo dobry. Myślę, że na poziomie I ligi jest mało nastolatków regularnie grających. Szczególnie w taki sposób, bo Szymon jest bardzo odważny, bierze piłkę i jedzie. Oprócz tego bardzo dobrze pracuje i jeśli będzie się nadal rozwijał, myślę, że będzie z niego Pan Piłkarz.

Twoje odejście z Wisły to była bardziej Twoja decyzja czy klubu?

Na pewno podjęliśmy ją razem. Ja wracałem wtedy z Garbarni. Był Jaroch, był Szot i rywalizacja była duża. Do tego Stal wykazała mną naprawdę żywe zainteresowanie. Uznałem też, że to będzie naprawdę dobre miejsce do rozwoju. Nie było tu żadnej złej krwi.

Kto wyszedł pierwszy z inicjatywą?

Nie jestem w stanie tego określić. Nie pamiętam.

Miałeś możliwość kolejnego wypożyczenia?

Nie, nie było takiego tematu.

Jakbyś podsumował swój czas na zgrupowaniu kadry U-21.

Na pewno był to owocny czas. Spotkałem się z chłopakami, którzy w tym roczniku są najlepsi w Polsce, którzy grają w najlepszych klubach w Polsce, a nawet za granicą. Bardzo się cieszyłem, że dostałem powołanie i mogłem przez tydzień z nimi być, obserwować ich grę, uczyć się. Do tego trener Majewski obdarzył mnie zaufaniem i wpuścił w trudnym momencie w meczu z Niemcami. Wracałem ze zgrupowania z cennym doświadczeniem.

Trener wcześniej dzwonił do Ciebie?

Tak, dosłownie chwilę po meczu z GKS-em Tychy. Powiedział, że obserwował mnie od dłuższego czasu i chce mnie sprawdzić w reprezentacji.

Selekcjoner miał jakieś refleksje na Twój temat, którymi się z Tobą podzielił?

Na pewno powiedział mi, że tylko ode mnie zależy, czy pojawię się na kolejnych zgrupowaniach i EURO. Na pewno więc nie mogę się zadowolić tym debiutem, nie mogę się nim nasycić. Oczywiście cieszę się z tych 15 minut, ale to dla mnie tylko motywacja do cięższej pracy, żeby powołań było więcej.

Jaki jest potencjał tej kadry w kontekście EURO? Moim zdaniem wygląda całkiem nieźle.

Po tym, co zobaczyłem, myślę, że mamy szansę w starciu z każdym. Oczywiście w starciach z potentatami nie będziemy faworytami, ale możemy im postawić bardzo ciężkie warunki i walczyć o zwycięstwo. Ta kadra jest bardzo mocna mentalnie, a umiejętnościami nie odstajemy od najlepszych.

A gdybym spróbował Cię podpuścić, to pokusiłbyś się o wytypowanie tego, gdzie możecie zajść na Mistrzostwach Europy?

Ciężko powiedzieć, bo to w końcu wiele miesięcy. Wszystko zależy od tego, w jakiej będziemy formie. Przede wszystkim trzeba wyjść z grupy. Co będzie dalej, to już zależy tylko od nas.

Nie masz na swoim koncie jeszcze dłuższych wywiadów, więc zapytam. Masz jakieś swoje piłkarskie marzenie?

Marzenia się nie spełniają, gdy się o nich mówi. A tak w zasadzie to ja po prostu chcę być lepszym piłkarzem, osobą też, każdego dnia i myślę, że to jest najważniejsze.

Gdzie byś się widział w przyszłym sezonie?

To też zależy od wielu czynników. Nie skupiam się jakoś na przyszłym sezonie, bo dzisiaj trzeba walczyć o awans do Ekstraklasy.

Dałbyś sobie na dzisiaj radę w Ekstraklasie?

Tutaj też nie jestem do końca w stanie odpowiedzieć, bo nie ma, jak tego zweryfikować. Muszę po prostu grać, być zdrowym i w końcu tam trafić, bo wiadomo, że chciałbym sprawdzić się w tej lidze.

Co Ci w ogóle dało wypożyczenie do Garbarni?

Naprawdę wiele. Wiązało się to z najcięższym okresem w mojej dotychczasowej karierze, bo przez pierwszy sezon praktycznie nie grałem, bo byłem kontuzjowany. Miałem wtedy tylko około 400 minut. To był początek mojego grania w seniorach, a już miałem poważny uraz. Niemniej to przetarcie z seniorami na pewno mi wiele dało.

Jaki dokładnie to był uraz?

Miałem pękniętą kostkę. Usunięto mi jej kawałek i dzisiaj już nie mam z tym żadnego problemu.

Miałeś jakieś obawy, idąc do Garbarni?

Nie. Wiedziałem, że będę miał tam szansę grać w pierwszym zespole i wspominam ten czas naprawdę z dużym sentymentem, bo klub bardzo pomógł mi się rozwinąć. Bardzo też szanuję, że trener na mnie postawił, zwłaszcza po tym, jak prawie cały sezon spędziłem kontuzjowany. Pójście tam to był strzał w dziesiątkę.

Gdy przyszedłeś do Rzeszowa, w wywiadzie dla klubowych mediów wspomniano, że nie masz najlepszych wspomnień ze stadionem Stali. Twój debiut w seniorskim futbolu to właśnie porażka w Rzeszowie 1:5. Jakie dzisiaj masz odczucia związane z tym stadionem?

Mamy bardzo dobrych kibiców, którzy jeżdżą za nami wszędzie, mimo tego, że na co dzień pracują, mają rodzinę do wykarmienia, a i tak potrafią przejechać za nami setki kilometrów. Mam do nich pełen szacunek. Czuję się tutaj jak w domu, a do tej porażki 1:5 nie chcę za bardzo wracać, bo rzecz jasna nie wspominam tego dobrze.