Tomasz Tułacz: Mniejsi też mają o czym marzyć [WYWIAD]

2024-02-17 21:57:43; Aktualizacja: 9 miesięcy temu
Tomasz Tułacz: Mniejsi też mają o czym marzyć [WYWIAD] Fot. Mateusz Sobczak / PressFocus
Antoni Obrębski
Antoni Obrębski Źródło: Transfery.info

Puszcza Niepołomice poważnie liczy się w walce o utrzymanie, wiele razy zaskoczyła nas w tym sezonie. Nie byłoby tego, gdyby nie Tomasz Tułacz. Trener ekipy z Niepołomic udzielił nam wywiadu.

Puszcza Niepołomice w połowie 2023 roku sprawiła niemałą sensację, awansując do Ekstraklasy poprzez baraże. Architektem sukcesu drużyny z małego miasta w Małopolsce jest jej trener - Tomasz Tułacz. Szkoleniowiec pracujący w Puszczy od 2015 wprowadził ją na piłkarskie salony pierwszy raz w jej historii, do tego w stulecie istnienia klubu.

Przed startem sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej większość osób przewidywała zespół z Niepołomic jako pewnego spadkowicza, mimo sympatii do tego typu romantycznych historii. Tu jednak ponownie niepołomiczanie postawili się i dzielnie walczą o uniknięcie relegacji. 

Choć po porażce w pierwszym meczu po przerwie 1:2 ze Stalą Mielec podopieczni 54-letniego szkoleniowca znajdują się w strefie spadkowej, mają minimalną stratę do bezpiecznych drużyn, a od części z nich mają mniej meczów. Najbliższe spotkanie dla „Żubrów” to wyjazdowa rywalizacja z Legią. 

* * *

Naszego rozmówcę zapytaliśmy o między innymi:

  • Temat powrotu Kewina Komara
  • Ruchy transferowe do końca okienka transferowego
  • Warianty na rozegranie stałych fragmentów gry

* * *

Antoni Obrębski, Transfery.info: Na wstępie chciałem Panu pogratulować...

Tomasz Tułacz: Pierwszej porażki?

Nie... Tytułu trenera roku w plebiscycie Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.

Dziękuję, bardzo mi miło.

Pod koniec poprzedniego roku mówił Pan dla TVP Sport, co nie jest niespodzianką, że 2023 był dla Pana najlepszym rokiem w karierze. Co musiałby Pan zrobić, żeby rok 2024 był jeszcze lepszy?

Utrzymać się z zespołem w Ekstraklasie. Utrzymanie będzie sukcesem na skalę awansu do Ekstraklasy, a może i nawet większym.

Pana zespół zimował ponad strefą spadkową, ale niestety po meczu ze Stalą do niej wrócił, czego zabrakło?

Tutaj nie chodzi tylko o sam wynik, ale też o sposób, w jaki przegraliśmy. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z tego, jak graliśmy, to raz, a dwa mogliśmy mimo to pokusić się o korzystny wynik, chociaż remis. Przypomnę, że przegraliśmy w doliczonym czasie gry. To bardzo boli i mnie martwi, bo nadszarpnęło to morale. Mam nadzieję, że to wzmoże determinację do zdobywania punktów w następnych meczach. Byliśmy blisko i brak punktów podwójnie boli. Czego zabrakło? Myślę, że doświadczenia. Oddaliśmy pole gry za bardzo rywalowi. Oczywiście, chcieliśmy stworzyć sobie przestrzenie do kontrataków, ale zabrakło utrzymania piłki po odbiorze, większej energii w grze. 

Bramkę wyrównującą zdobył Ilja Szkurin. Uczulał Pan przed meczem swoich obrońców konkretnie na niego?

Szkurin nie był niebezpieczny przez cały mecz, ale w decydującym momencie pokazał, że bierze odpowiedzialność na swoje barki, to, czego brakuje mojej drużynie. W zespole rywala takich zawodników było więcej, choćby Maciek Domański, Piotrek Wlazło, Krystian Getinger czy Mateusz Matras. Myślę, że nas pokonali, bo to doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą, jak grać, gdy się przegrywa.

W najbliższym czasie mecz z Legią Warszawa i parę innych, choćby z Zagłębiem Lubin. Czy ciężko będzie opuścić teraz strefę spadkową?

Nieważne, czy teraz opuścimy strefę spadkową. Ważne, żeby nie być w niej na koniec sezonu. Strata do rywali w tym momencie jest do odrobienia w jeden mecz. Mało tego, od niektórych mamy mecz mniej. Upatruję szansę w tym, że dobrze skończymy. Musimy wyciągnąć wnioski, chociażby z ostatniego meczu.

Co może najbardziej zagrozić Puszczy w kontekście utrzymania? Jest taka jedna rzecz?

Nie zastanawiam się nad tym. Wierzę mocno, że zrealizujemy ten cel, mimo że jest bardzo trudny. Chłopaki też to pokazali, walcząc z tuzami pierwszej ligi. Myślę, że nie poddamy się do końca, walcząc z zespołami z Ekstraklasy, które są lepsze finansowo, organizacyjnie, czy kadrowo. Nic się nie skończyło meczem ze Stalą Mielec. Dopiero po ostatnim meczu będzie można powiedzieć, czy stanęliśmy na wysokości zadania. 

Okienko jeszcze trwa, ale jakby Pan ocenił dotychczasowe ruchy?

Przyszło trzech zawodników, a drużynę opuścił między innymi Marcel Pieczek. Na wypożyczenie odszedł Adam Kramarz i Kacper Cichoń, ale oni  potrzebują ogrania. Nie osłabiliśmy się. Sprowadziliśmy takich graczy, na jakich nas stać, Thiago, Revenco i Firlej. Maciej już zagrał, Thiago wraca po kontuzji, musimy na niego poczekać, ale trenuje już na pełnych obrotach. Revenco nieszczęśliwie przeciął sobie rękę dzień przed meczem, myślę, że niedługo będę mógł z niego skorzystać. 

Szykują się jeszcze jakieś transfery do lub z Puszczy?

Do Dukli Praga odszedł Muris Mesanović. Mam nadzieję, że ktoś, niekoniecznie napastnik przyjdzie na pozycję, na którą będziemy potrzebować gracza. 

Jednego?

Jednego, może dwóch. Zobaczymy, na co będzie stać klub.

Na co najbardziej zwracał Pan uwagę swoim zawodnikom podczas okresu przygotowawczego?

Wiele elementów. Tak jak powiedziałem, zdobywamy doświadczenie, a nie chciałbym też, żebyśmy to robili tylko poprzez złe wyniki. Organizacja gry, wykorzystywanie naszych atutów, praca nad tym, co było naszą bolączką, czyli gra w defensywie. Straciliśmy wiele bramek, poświęciliśmy wiele czasu na grę defensywną. Niestety nie było tego widać w meczu ze Stalą. Pracujemy też nad fazami przejściowymi. Mamy też zawodników z predyspozycjami do posiadania piłki. To też nam zajęło dużo czasu.

Poprzednie lata pokazały też, że z drużyn wchodzących do Ekstraklasy lepsze wyniki osiągały drużyny, które grały defensywnie, chciały grać podobnie jak w I lidze. W związku z tym chciałem Pana zapytać, czy konsekwencja w tej grze, będzie kluczem do utrzymania?

Zdecydowanie. Gra musi być zbilansowana. Proszę zauważyć, że w grach drużynowych wszystko zaczyna się od obrony. Jeśli dobrze Pan broni, to ma Pan okazję wygrać mecz, bo jeśli gole się traci, to trzeba ich strzelić jeszcze więcej, to jest trudniejsze. Dobra defensywa to podstawa. Opieramy się na tym, ale nie tylko, bo żeby strzelać bramki, trzeba też kreować sytuację i potem jeszcze być skutecznym pod bramką. To są naczynia połączone, jedno nie istnieje bez drugiego. Myślę, że zespoły, które walczą o utrzymanie, bazują też na doświadczeniu, bo tak musimy powiedzieć o Koronie Kielce, Warcie Poznań, Stali Mielec, które już nie raz walczyły o uniknięcie spadku. Mają to doświadczenie.

Jak już jesteśmy w temacie defensywy, możemy się w najbliższym czasie spodziewać, żeby Kewin Komar dostał szansę gry?

Oczywiście. Jest autentyczna rywalizacja, Oliwier Zych i Kewin Komar mają takie same szanse. Jeden i drugi jest młodzieżowcem, żaden z nich nie ma handicapu. Ten, który w danym momencie będzie w lepszej formie, będzie bronił. Rywalizacja może im tylko pomóc.

Z przymrużeniem oka, ile Puszcza ma wariantów na rozegranie rzutów z autu?

To ja już przymrużam oko, powiem, że dużo. Ogólnie mamy dużo rozwiązań, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, ale też trzeba pamiętać, że najważniejsza jest jakość tych pomysłów. Często mamy co innego zaplanowane, a co innego zawodnicy wdrażają w życie. Trzeba brać pod uwagę to, jak przeciwnik broni, jak do nas podchodzi. Wybór, w jaki sposób w określonym momencie wykona się stały fragment gry, należy podjąć z boiska. 

Wskazałby Pan jakiś moment, który dotychczas najbardziej zapadł Panu w pamięci z tego sezonu?

Cały 2023 rok to coś nieprawdopodobnego. Stulecie klubu, awans. To wszystko, myślę, że zostanie w naszej pamięci do końca życia. A jeśli chodzi o Ekstraklasę, to było kilka takich momentów. Pierwsze zwycięstwo u siebie, pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, udana pogoń za Jagiellonią. Z 0:3 do 3:3 dla beniaminka to ogromne wydarzenie, zwłaszcza że dzisiaj Jagiellonia jest liderem. Tylko ja nie chcę skupiać się na wspomnieniach, cały czas patrzę do przodu i liczę, że te pięć-sześć meczów uda się wygrać. Zostało 15 spotkań, trzeba wygrać jedną trzecią. Trudne zadanie, ale nie niewykonalne.

Jest Pan optymistą?

Tak, zdecydowanie. Nie raz już nas skazywano, czy to w pierwszej Lidze na spadek, a okazało się, że potrafiliśmy awansować. Rywalizowaliśmy z ogromnymi klubami, nie tylko pod względem tradycji, ale też dobrze poukładanymi finansowo i organizacyjnie. Podchodzę optymistycznie do utrzymania, wierzę w zawodników, bo to jest najważniejsze. Chcemy pokazać, że nie tylko najwięksi mogą wygrywać, mniejsi też mają o czym marzyć. Możemy realizować swoje cele.