Lech Poznań od dłuższego czasu boryka się z kłopotem, jeśli chodzi o obsadzenie pozycji bramkarza. Obecnie pierwszym wyborem jest Filip Bednarek, ale przed startem sezonu wydawało się, że trener będzie stawiał na Artura Rud´ko.
Ukrainiec jednak do tej pory spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań i kto wie, czy zimą nie zmieni barw.
W poprzednim sezonie natomiast Bednarek rywalizował o miejsce w składzie z Mickeyem van der Hartem. Holender, który miał być lekiem na kłopoty mistrz Polski, gra obecnie dla rodzimego Emmen.
Jak wspomina czas spędzony w stolicy Wielkopolski?
- To był fantastyczny okres, a Lech Poznań to prawdopodobnie największy klub w Polsce. Jest oczywiście jeszcze Legia Warszawa, ale ona akurat przeżywa nieco gorszy okres. Lech to z kolei zawsze faworyt, by zostać mistrzem kraju - stwierdził.
Czy presja w Holandii jest większa, niż ta, którą odczuł w Polsce?
- Ciśnienie jest porównywalne do tego, które odczuwa się, kiedy jesteś zawodnikiem Ajaksu, PSV czy Feyenoordu. W tamtym sezonie zdobyliśmy mistrzostwo Polski i to było coś wyjątkowego. Przez cały sezon graliśmy na stadionie, który przyjmował 45 tysięcy widzów. Tam był niesamowity doping, a do tego mnóstwo pirotechniki. Presja więc była ogromna - dodał.