33-letni skrzydłowy w tym sezonie rozegrał tylko jedno spotkanie
w koszulce zespołu z Trójmiasta. Za faul na Arvydasie Novikovasie w
meczu 1. kolejki Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok (1:0) został
on zdyskwalifikowany na trzy miesiące. Pod koniec okresu zawieszenia
od pierwszego zespołu odsunęła go sama Lechia, co było efektem
scysji z asystentem trenera Piotra Stokowca, Maciejem Kalkowskim
(więcej TUTAJ).
Umowa Peszki z Lechią jest ważna do 30
czerwca 2020 roku. W mediach co jakiś czas pojawiają się
informacje na temat jego potencjalnego transferu, ale jak przyznał
Mandziara w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, na ten moment nie
pojawiła się żadna oferta za 44-krotnego reprezentanta Polski.
-
Odkąd działam w Lechii, nikogo z klubu nie wyrzuciliśmy, nikogo na
siłę nie wypychaliśmy. Respektujemy kontrakt Sławka.
-
Czytam o Ameryce, Rosji, ale fakty są takie, że żaden klub do nas
w jego sprawie ani nie zadzwonił, ani nie napisał, ani nawet nie
zapytał o jego status gdzieś choćby w przelotnej rozmowie. Sławek
jest piłkarzem Lechii i do momentu, aż sam do nas nie przyjdzie z
chęcią rozwiązania tej sytuacji, to będzie nim do końca trwania
kontraktu - powiedział działacz (cały wywiad TUTAJ)
Sytuacja jest więc patowa, bo nie
wydaje się, by Stokowiec w najbliższym czasie ponownie dał szansę
33-latkowi w pierwszej drużynie.
Lechia ma obecnie na koncie
42 punkty i zajmuje pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy. Legia Warszawa traci do niej trzy „oczka”.
Prezes Lechii o sytuacji Peszki
Prezes Lechii Gdańsk, Adam Mandziara, na łamach „Przeglądu Sportowego” wypowiedział się na temat Sławomira Peszki.