Robert Lewandowski po wygraniu 7-2 z Tottenhamem. „Nie patrzę na rekordy”

fot. FotoPyk
Rafał Bajer
Źródło: Polsat Sport

Bayern Monachium rozprawił się z Tottenhamem 7:2, a spory udział miał w tym Robert Lewandowski, który wskoczył na piąte miejsce w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów.

Bawarczycy mieli za sobą niełatwe starcie z Paderbornem, ale paradoksalnie znacznie lepiej poradzili sobie z finalistą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Choć i tym razem zespół Lewandowskiego stracił dwa gole, strzelić udało się ich aż siedem, co zapewniło pewne zwycięstwo. Polak, które do tego dorobku dołożył dwa trafienia, przyznaje jednak, że taka różnica w występie nie powinna szczególnie dziwić, nawet jeśli początkowo Bayern miewał problemy.

- Nieudany początek? Tak, to się zgadza. To wynikało z tego, że w Bundeslidze mamy zupełnie inne boiska, inne tempo, trzeba było się dostosować do innego trybu poruszania się - tłumaczy Lewandowski w rozmowie z „Polsatem Sport”.

- Druga bramka chyba trochę dobiła Tottenham, widzieliśmy, że musimy jeszcze bardziej podkręcić tempo, strzelić kolejnego gola. No i poszło... łatwo i przyjemnie.

To właśnie Lewandowski otworzył swojej drużynie drogę do triumfu, ponieważ jego pierwszy gol wyprowadził ją na prowadzenie.

- Byłem tyłem do bramki, widziałem też, że Kingsley [Coman] miał okazję na strzał i spodziewałem się, że obrońcy ruszą bardziej na niego. Przy tym boisku i tempie wiedziałem, że jak puszczę sobie piłkę do boku, spróbuję oddać strzał, to gdzieś tę lukę znajdę. Przy takich boiskach, zwłaszcza dzisiaj, bo padało, bramkarzowi trudno się zebrać i obronić strzał.

- Tottenham a Paderborn? To nie kwestia koncentracji. Z Paderbornem nie można było grać szybko. W telewizji tego nie widać, ale była tam długa trawa, piłka wolniej się toczyła, to sprawia, że zupełnie inaczej czuje się grę. To z kolei przekłada się na niewykorzystane sytuacje. Gdybyśmy wcześniej skorzystali z naszych okazji, nie byłoby takich nerwów.

Dla byłego snajpera Lecha Poznań były to 55. i 56. trafienie w Champions League. Oznacza to, że Polak zrównał się w klasyfikacji strzelców wszech czasów z Ruudem van Nistelrooyem i jest już o krok od Karima Benzemy (60 goli). Wyżej znajdują się Raúl González (71), Lionel Messi (112) i Cristiano Ronaldo (127).

- Bicie rekordów? Nie, nie, powiem szczerze, że nawet nie wiedziałem która to była dokładnie bramka. Cieszę się z każdego kolejnego gola, z tego, że wygrywamy. To dla mnie żaden wyznacznik czy strzeliłem 55. czy 56. gola. Im więcej będę zdobywał bramek, tym wyżej będę w klasyfikacjach, ale przede wszystkim pomogę drużynie i to jest właśnie mój cel. Cieszę się, że gramy ofensywnie, stwarzamy sobie sytuacje, zdobywamy dużo bramek.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Lech Poznań blisko transferu piłkarza FC Porto Luka Zahović z ciekawym transferem w ramach Ekstraklasy?! Polacy z porażką w pierwszym meczu na EURO U-17. Ale będzie tylko łatwiej! Ma najwięcej czystych kont w Ekstraklasie, przed nim historyczne osiągnięcie Hansi Flick zainteresowany przejęciem tej drużyny U Marka Papszuna jest skreślony? Piłkarz może mieć trudno o grę w barwach Rakowa Częstochowa Czterech kandydatów na nowego menedżera Chelsea

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy