Plan wykonany: powrót Legii na ligowy tron

2016-05-19 21:22:00; Aktualizacja: 8 lat temu
Plan wykonany: powrót Legii na ligowy tron Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Na koniec wisienka na torcie. "Wojskowi" zwyciężyli w rozgrywkach Ekstraklasy i nie przeszkodziła im nawet zmiana na fotelu szkoleniowca.

Skazani na mistrzostwo

Dominatorzy. Najmocniejszy zespół w Polsce. Legia Warszawa od wielu lat uznawana jest za najmocniejszą kadrowo -  i nie tylko – drużynę w kraju. W dodatku zależną tylko od samej siebie. „Wojskowi” w ostatnich pięciu latach zawsze wymieniani byli jako faworyci do końcowego triumfu w Ekstraklasie, a jeśli przegrywali to tylko i wyłącznie z samym sobą. W walce z własnymi słabościami, nadmierną pewnością siebie i stresem towarzyszącym grze o mistrzostwo, wychodzili tak jak ostatnio Michał Probierz na transferze Alvarinho.

A w obecnym sezonie wcale nie miało być łatwiej. W pamięci nadal tkwiła katastrofalna porażka z poprzednich rozgrywek, a dochodziło jeszcze stulecie istnienia Legii i kibice nie wyobrażali sobie kolejnych rozczarowujących wyników. Doskonale odzwierciedlają to słowa Piotra Włodarczyka, który na łamach „Przeglądu Sportowego” zapowiadał nowy sezon. – Kolejny rok z rzędu ambicje przy Łazienkowskiej są ogromne, tym bardziej po utracie mistrzostwa na rzecz Lecha – mówił były napastnik Legii. Z powagi sytuacji – i swojej przyszłości – zdawał sobie sprawę Henning Berg, który celował w mistrzowski tytuł. – Numer jeden to odzyskanie mistrzostwa Polski, ubiegłoroczna porażka z Lechem boli do teraz. Chcemy awansować do fazy grupowej Ligi Europy i powtórzyć sukcesy z ostatniego sezonu, kiedy wygraliśmy w fazie grupowej pięć meczów – podkreślał norweski szkoleniowiec. Jednak środowisko piłkarskie nie ukrywało sceptycyzmu. Doskonale odzwierciedla to nasza przedsezonowa sonda, gdzie tylko połowa z pytanych wymieniła warszawian jako faworytów do końcowego sukcesu.

Mistrzostwo, ale tylko po zwolnieniu Berga

I piłkarze Henninga Berga zaczęli sezon tak, jakby chcieli już w pierwszych pięciu kolejkach zapewnić sobie tytuł. Zwycięstwa ze Śląskiem Wrocław, Podbeskidziem Bielsko-Biała i Górnikiem Łęczna pokazały siłę tego zespołu, który pod okiem norweskiego szkoleniowca zwyczajnie zapomniał o grzechach poprzedniego sezonu. Jednak euforia trwała bardzo krótko. W czwartej rundzie legioniści podejmowali na własnym boisku Wisłę Kraków i tylko dobrej postawie Dusana Kuciaka zawdzięczali jeden punkt. Strata punktów może nie była zbyt dotkliwa – przecież to dopiero początek rywalizacji – ale ten remis przywołał złe wspomnienia z poprzednich rozgrywek, kiedy „Wojskowi” w bardzo nieporadny sposób próbowali dogonić Lecha – rzucając do ataku całą ofensywę, ale pozbawioną pomysłu na rozpracowanie przeciwnika. W ten sposób posypała się gra całej drużyny i pojawiły się porażki z Piastem Gliwice, Koroną Kielce (pamiętne przepchnięcie Rzeźniczaka przez Przybyłę) i remisy z Jagiellonią Białystok, Zagłębiem Lubin, Termalicą Bruk-Bet Nieciecza i Górnikiem Zabrze. Henning Berg stracił panowanie nad drużyną i niczym kierowca pozbawiony władzy nad samochodem obserwował, jak ta wpada do głębokiego rowu. Dla byłej gwiazdy Manchesteru United nie było już ratunku – Legia zajmowała czwarte miejsce w tabeli ze stratą dziesięciu punktów do prowadzącego Piasta. Potrzeba było zmian, a te przyszły aż ze wschodu w postaci Stanisława Czerczesowa. Rosjanin miał wnieść do zespołu dyscyplinę, kibice tłumnie odwiedzać stadion przy Łazienkowskiej, a gdzieś w tle spełniała się przepowiednia Jerzego Chromika. Dziennikarz „TVP Sport” w naszej przedsezonowej sondzie zaznaczył, że Legia zdobędzie mistrzostwo, jeśli zwolni norweskiego szkoleniowca… Pierwszy krok został wykonany.

Legenda o groźnym niedźwiedziu

Pozostało wykonać kolejny – odmienić grę zespołu tak, aby zaczął wygrywać. Rosjanin - mimo pracy na organizmie przygotowanym przez swojego poprzednika - postawił na styl skupiony na wysokim pressingu i błyskawicznym kontrataku. Piłkarze wystraszeni legendami o morderczych treningach i okresach przygotowawczych nie mieli innego wyjścia i zaczęli więcej biegać na boisku. Niby detal, ale dzięki niemu Legia w dziesięciu spotkaniach odniosła siedem zwycięstw, dwa razy podzieliła się punktami, tylko raz przegrała z Lechem i traciła tylko pięć punktów do lidera tabeli.

Rosjanin bardzo dobrze spożytkował dwa miesiące pobytu w stolicy Polski, ale to było jedynie preludium do mistrzowskiej serii na wiosnę 2016 roku. „Wojskowi” po morderczym okresie przygotowawczym i solidnych wzmocnieniach (m.in. Adam Hlousek, Artur Jędrzejczyk, Ariel Borysiuk i Kasper Hamalainen) mieli zdominować rozgrywki Ekstraklasy. Dziennikarze mieli nie mieć powodów do pisania o przypadkowości, niepełnym produkcie, czy filozofii gry opanowanej jedynie na tróje z malutkim plusem. Legia miała być jak radziecki czołg T-72, którego w latach 80. ubiegłego wieku obawiali się dowódcy sił NATO – mocna w defensywie i zabójczo skuteczna w ataku.

Jednak oczekiwania przerosły warszawską drużynę. Podopieczni trenera Czerczesowa kilkukrotnie zmietli w pył przeciwnika (jak w spotkaniach przeciwko Jagiellonii, Ruchowi, Lechowi – i to dwukrotnie, Cracovii, Piaście i Pogoni), ale zdarzały jej się kompromitujące wpadki. Warto przypomnieć tu mecze z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, Lechią Gdańsk i Zagłębiem Lubin. Oczywiście, można to zrzucić na karb rozprężenia lub wypadku przy pracy, ale chyba nie o to chodziło właścicielom Legii w październiku ubiegłego roku. Legioniści mieli udowadniać swoją wyższość nad beniaminkami Ekstraklasy, a nie zbierać manto w miejscowości, o której pierwszy raz usłyszeli po zakupie biletu na mecz wyjazdowy.

Mimo kilku momentów wstydu niepewności warszawianie ponownie wrócili na tron i godnie uczcili stulecie istnienia klubu. Godnie biorąc pod uwagę liczbę tytułów, bo mistrzostwo zdobyte z przewagą trzech punktów nie świadczy dobrze ani o grze, ani o trenerze Stanisławie. Jeśli Legia chce zaistnieć na arenie międzynarodowej musi wznieść na jeszcze wyższy poziom, ale czy nastąpi to przy udziale rosyjskiego szkoleniowca, który ma kilka lukratywnych ofert z własnej ojczyzny?

Pierwsza część podsumowania - Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnik Zabrze

Druga część podsumowania - Górnik Łęczna, Termalica Bruk-Bet Nieciecza, Korona Kielce, Jagiellonia Białystok, Śląsk Wrocław, Korona Kielce

Trzecia część podsumowania - Ruch Chorzów, Lech Poznań, Pogoń Szczecin, Lechia Gdańsk

Czwarta część podsumowania - Zagłębie Lubin, Cracovia, Piast Gliwice